Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma świetlic na terenie gmin

Alicja Kucharska
Podopieczni świebodzińskiego domu samopomocy mają przeróżne zajęcia aktywizujące i rehabilitacyjne
Podopieczni świebodzińskiego domu samopomocy mają przeróżne zajęcia aktywizujące i rehabilitacyjne Archiwum ŚDS
Problem z dowozami osób niepełnosprawnych do szkół i na zajęcia pozaszkolne nie jest jedynym, jaki zgłaszają nam nasi Czytelnicy. Brakuje też specjalistycznych placówek.

Bezpłatny transport dzieci z niepełnosprawnością do szkół i przedszkoli to obowiązek spoczywający na gminach. Może to być placówka w tej samej gminie, ale i poza jej granicami, nawet w innym powiecie czy województwie. Niestety, dociera do nas wiele sygnałów, że obowiązek ten nie jest wypełniany. Problem nie dotyczy jedynie uczniów, bo osobom niepełnosprawnym, które zakończyły naukę, a chciałyby brać udział w zajęciach oferowanych przez świetlice środowiskowe, gmina transportu organizować nie musi.

Transoport na własny koszt
Najgorzej jest w przypadku terenów wiejskich, gdzie ośrodków organizujących zajęcia dla dorosłych osób niepełnosprawnych nie ma. Wtedy, chcąc by dziecko mogło się rozwijać, rodzice muszą dowieźć je na własny koszt - zwykle do miejscowości oddalonej od kilkunastu do kilkudziesięciu kilometrów. A i tak nie jest powiedziane, że w tym ośrodku znajdzie się miejsce. Z takim problemem do naszej redakcji zgłosili się rodzice 24-letniego Adama. - Co zrobić z dzieckiem mieszkającym na wsi, w której nie ma żadnego wyspecjalizowanego ośrodka czy świetlicy? To oznacza, że dziecko niepełnosprawne, które już nie chodzi do szkoły należy zamknąć w klatce? - pyta bezradnie pan Edward (nazwisko do wiadomości red.), mieszkający w jednej z miejscowości w gminie Łagów.

W gminie nie funkcjonuje żadna świetlica dla osób niepełnosprawnych. W powiecie jest ich bardzo mało. A jeśli już, to każda gmina w pierwszej kolejności zaspokaja potrzeby osób ze swojego terenu.

Co ważne, syn pana Edwarda uczęszczał już do Środowiskowego Domu Samopomocy w Świebodzinie. Zajęcia przerwał ze względu na to, że w sąsiadującym powiecie miał okazję chodzić do szkoły z internatem. Gdy zakończył edukację rodzice zdecydowali, że chcieliby, by wrócił do ŚDS. - Ale najpierw okazało się, że nie ma żadnej możliwości dowozu, bo gmina takim środkiem nie dysponuje. Podobno ten problem uda się rozwiązać w najbliższych tygodniach, z tym że nie ma już miejsc w ŚDS. Teraz syn musi siedzieć w domu i wszystko, co mu dały zajęcia grupowe, zaraz zostanie zniweczone - dodają rodzice Adama.

O sprawę pytamy w świebodzińskim Środowiskowym Domu Samopomocy. - Dysponujemy 20 miejscami. Na tę chwilę wszystkie są zajęte - mówi Monika Oświecimska, kierownik ŚDS i zaznacza, że dom samopomocy jest samodzielną jednostką organizacyjną Gminy, więc pierwszeństwo w przyjęciu do ŚDS mają osoby z terenu gminy Świebodzin. - Co nie oznacza, że drzwi dla osób z pozostałych gmin są zamknięte. Na podstawie odpowiednich porozumień pomiędzy gminami, obecnie przyjeżdżają do nas dwie osoby z gminy Łagów i jedna ze Szczańca - dodaje M. Oświecimska. Jeśli chodzi o dowozy, to osoby z terenów wiejskich gminy Świebodzin dowożone są busem należącym do OPS, mieszkańcy pozostałych gmin muszą samodzielnie zorganizować transport.

Zgodnie z ustawą o pomocy społecznej (art.18 - przyp. red.) do zadań zleconych z zakresu administracji rządowej realizowanych przez gminę należy prowadzenie i rozwój infrastruktury środowiskowych domów samopomocy dla osób z zaburzeniami psychicznymi.

- Chcemy, by uczęszczał na zajęcia grupowe, obojętnie, w której gminie. To człowiek, któremu się to po prostu należy. Nabrał samodzielności w internacie, a teraz się cofa, bo nie robi nic, dlatego, że nie ma gdzie robić. To zamknięcie w domu, to klatka - mówią rodzice, którzy są tak zdesperowani, że chcą sprzedać swój dom i przeprowadzić się do miasta, w którym specjalny ośrodek będą mieli na miejscu.

Problem z dowozem osób niepełnosprawnych do nowych nie należy. Wiosną pisaliśmy o sytuacji dwóch rodzin, które mają problem z transportem do szkoły i ŚDS. W pierwszym przypadku gmina zwraca rodzinie pieniądze za dowóz na własny koszt, co i tak sprawy nie rozwiązuje, bo rodzinie zależało, by ten obowiązek przejęła gmina. Wtedy rodziców zapewniano, że do września zostanie zakupiony bus, którym będą wożone osoby do szkoły, a przy okazji osoby starsze, którym w świetle prawa gmina nie musi gwarantować środka lokomocji. Busa nadal nie ma.

Miał być nowy bus i go nie ma
- Wiosną w starostwie zapadła decyzja, by zakupić nowego busa. Starano się o dofinansowanie z PFRON. Sprawa miała zostać rozstrzygnięta z końcem sierpnia, ale jest około miesięczne opóźnienie - mówi wójt, Czesław Kalbarczyk. Jak zaznacza, jeśli bus się pojawi gmina będzie dokładać do jego utrzymania. - A jeśli nie bus? - pytamy. - Myślę, że jeśli nie nowy, to trzeba będzie wrócić do próby zakupu busa używanego - odpowiada wójt. - Rozmawiamy też o świetlicy środowiskowej. Chcielibyśmy, by chociaż dwa razy w tygodniu odbywały się w niej zajęcia dla osób, które nie mają możliwości dojazdu. Postaramy się zorganizować takie zajęcia u nas, prawdopodobnie od nowego roku - deklaruje wstępnie wójt.

Jolanta Waszczuk, dyrektor SOSW, informuje, że dotacja na zakup busa nie została przyznana. - Szukamy mniej kosztownego rozwiązania i oczekujemy na oferty dotyczące cen zakupu busa. Myślę, że w październiku sytuacja się wyklaruje - podkreśliła.

- To jest ogromny problem. Trzeba o nim zacząć głośno mówić. Takich rodzin z pewnością jest więcej - podsumowują rodzice.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska