Nikt mi nie będzie mówił, co mam robić” - tego typu manifest to swoista „deklaracja niepodległości” na ustach osób, które bronią się przed utratą wolności, buntują przeciw manipulacji, odrzucają bycie sterowanymi. Choć słowne deklaracje wcale nie muszą jeszcze oznaczać rzeczywistego wyzwolenia (nasza niepodległość jest często „selektywna”: odmawiamy komuś posłuszeństwa i jednocześnie - świadomie lub nie - dajemy posłuch innemu), to podkreślają jedno: że najbardziej na świecie nie lubimy być sterowani, bez prawa do samostanowienia.
W oczach wielu wiara wiąże się z rezygnacją z tej wolności, a Kościół jawi się jako instytucja skłonna dyktować nam zasady działania. A Jezus wcale nie polecił swoim uczniom: „Idźcie i mówcie ludziom, co mają robić”, ale: „Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie” (Mt 10,7-8). Istotą ewangelizacji jest dzielenie się Bogiem bliskim. Bogiem, który nie kieruje nami za nas, ale oddaje ster naszego życia w nasze ręce. Bogiem, który poszerza nasze horyzonty, oferuje perspektywy bardziej rozległe niż nasze wyobrażenia. Pokazuje, gdzie warto. „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało” (Mt 9,37).
A co, gdyby Kościół też się nie bał takim być?
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
