Z Andreasem Stahlbergiem, urzędnikiem z gminy Schenkendöbern, wsiadam do auta. Ruszamy. Mijamy pola i lasy. Przejeżdżamy przez niewielką niemiecką wieś. Andreas pokazuje piękny zabytkowy kościół. Mówi, że jeśli plany kopalniane się ziszczą, tego kościoła nie będzie. Nie będzie też pól i lasów, które mijaliśmy. Nie będzie wsi. Tylko wielka dziura w ziemi. Dlatego mieszkańcy gminy Schenkendöbern walczą z koncernem Vattenfall.
W poniedziałek zabrali też głos w sprawie kopalni po polskiej stronie. Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gorzowie zgłosili uwagi dotyczące raportu środowiskowego, który przygotowała Polska Grupa Energetyczna. Pod protestem podpisało się tysiąc osób. - Wiemy, jakie są kopalnie. Widzimy i odczuwamy, jak działa na nas ta, która obecnie funkcjonuje w Jänschwalde. Bronimy się przed rozbudową, czyli Jänschwalde-Nord. Interweniujemy też w sprawie polskiej kopalni, bo wiemy, jakie przyniesie skutki - tłumaczy Stahlberg.
Czytaj w sobotnio-niedzielnym wydaniu ,,Gazety Lubuskiej" i nawww.plus.gazetalubuska.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?