Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezła zadyma wokół salonu gier w Zielonej Górze

Redakcja
Bożena Ronowicz: - Ta pani była agresywna.
Bożena Ronowicz: - Ta pani była agresywna. B. Kudowicz
Kilku radnych znalazło w skrzynkach bulwersujące ich listy. Korespondencję otrzymali od właścicielki lokalu na deptaku, w której miał być salon gier. - Ktoś próbuje na nas wywrzeć nacisk - nie mają wątpliwości adresaci przesyłek.

O sprawie zrobiło się głośno w marcu. Wtedy po raz pierwszy pisaliśmy o tym, że salon gier ma się przenieść z ul. Wrocławskiej na deptak. Sprzeciwili się temu głównie radni PiS-u.

Ale większość rady zaopiniowała pomysł negatywnie. Tym samym wydawało się, że temat się skończył. Tymczasem w ubiegłym tygodniu sprawa wróciła z siłą wodospadu Niagara.

Właścicielka lokalu naprzeciwko ratusza, do którego kasyno miało się przenieść, porozsyłała do niektórych radnych bulwersujące pisma. Co w nich jest? Zdaniem niektórych adresatów próba zastraszenia i wpłynięcia na zmianę negatywnej dla salonu gier decyzji. Autorka w niektórych listach przestrzega, że jeżeli znów zagłosują tak, a nie inaczej, to wyciągnie na wierzch ich... grzeszki. Także te z życia prywatnego, a nawet intymnego.

Cios poniżej pasa

- To prawda, dostałem taki dokument - potwierdza radny PO Robert Dowhan. - To ewidentnie cios poniżej pasa.

Zastanawiałem się, czy nie oddać sprawy policji, bo list jest próbą wywarcia nacisku na mnie.

Zawiera insynuację, sprawy wyssane z palca. Z czymś podobnym spotkałem się pierwszy raz w życiu i przyznaje, że na mnie odnosi to skutek odwrotny. Mam swój pogląd i nie ulegnę naciskom.

Bulwersującą korespondencję otrzymała też radna PiS-u Bożena Ronowicz.

- Z tą panią, autorką listów, nawet się spotkałam - zdradza była prezydent miasta. - Była bardzo niegrzeczna, nawet agresywna. Wyraźnie zatraciła się w swoim zachowaniu.

Nieoficjalnie wiemy, że salon gier byłby dla właścicielki lokalu na deptaku interesem życia. Dlatego tak mocno zabiega o przychylność rady.

Dziś ta sprawa miała stanąć na sesji. I stanie. Ale radni nie podejmą uchwały dotyczącej przeniesienia salonu gier. Odniosą się natomiast do wezwania Zjednoczonego Przedsiębiorstwa Rozrywki S.A (to tej instytucji autorka bulwersujących listów miała wydzierżawić swój lokal), w którym ta firma ponownie domaga się udzielenia im zgody przez radę uruchomienia działalności naprzeciwko ratusza.

- Prawdopodobnie radni nie uwzględnią tego wezwania poprzez pozostawienie go bez rozpoznania - uważa przewodniczący rady Adam Urbaniak. - Co umożliwi zainteresowanym dochodzenie praw przed Sądem Administracyjnym. Podkreślam bowiem, że rada już określiła swoje stanowisko.

Odcinamy się od tej pani

Od soboty próbowaliśmy się skontaktować z kobietą, która wysłała radnym pisma. Nie odbiera telefonu. Ale dotarliśmy do ZPR-u S.A.

- Stanowczo odcinamy się od działalności tej pani, od której tylko wynajmujemy lokal - podkreśla menedżer ds. salonów gier Filip Kaczmarski.

- Ta kobieta działa w swoim imieniu i nie chcemy by z nią kojarzeni. Natomiast jeżeli radni nie wyrażą zgody na działalność salonu gier na Starym Rynku, wówczas będziemy drążyć temat i poszukamy innej lokalizacji, która być może przypadnie im do gustu.

Kaczmarski przypomina, że salon gier już funkcjonuje w mieście od 18 lat. - I nie ma tu mowy o powstaniu nowego, a jedynie przeniesieniu już istniejącego - podsumowuje.
Bez zgody radnych ZPR S.A nie może przenieść salonu gier.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska