Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nigel Kennedy i Gołota

DANUTA PIEKARSKA 0 68 324 88 48 [email protected]
Zimą kura weszła do gołębi i zniosła jajko. Gołębie zaczęły je wysiadywać. Któregoś dnia w wolierze - pisk. No jak zostawić kurczaka na działce w środku mroźnej zimy?

Przez cztery miesiące Izydor siedział w kartonie, grzejąc się ciepłem żarówki w blokowym mieszkaniu.
- Na telewizji się wychował. Dlatego taki mądry! - gospodarze żartują z koguta, który w końcu okazał się kurą.

Nigel Kennedy i Gołota

Prócz Izydora na działce mieszka Nigel Kennedy, kurczak z czubem na głowie. I Gołota, kogut wyjątkowy. Zawsze uciekał przed mniejszymi od siebie...
Niewielką wolierę zajmują ponadto: bażanty złociste (dwie kurki, kogut i "dziecko"), kura hamburska nakrapiana, miraflerka nakrapiana, kogut jedwabisty (wygląda, jakby miał sierść zamiast piór), kogut białoczub holenderski, sokoły gdańskie, a obok - kiśćce srebrzyste (czyli bażanty).
Opodal wielkiego orzecha gruchają gołębie.
Na końcu działki - maleńki sad z zieloną trawą i wisienką, która ostatnio dała 13 słoików kompotu.
Z przodu, po prawej stronie, winnica. Nad wejściem - tabliczka z greckim napisem Akratos. Akratos to nie rozcieńczone wino, w którym Grecy moczyli chleb; takim śniadaniem rozpoczynali dzień.

Sześć lat temu

Troje dorosłych dzieci, pierwsze wnuki. Jest taki moment w życiu, kiedy człowiek zastanawia się, co zrobić z nagłym przypływem wolności.
- Kupujemy działkę! - decyzja zapadła sześć lat temu. I wcale nie z nudów. Bo Regina i Eugeniusz Gołębiewscy zawsze żyli bardzo aktywnie.
Wcześniej były: kajaki, narty biegowe, rowery, motory, wędki. A na początku wspólnego życia, prawie 40 lat temu, autostop. Czyli śniadanie w Zielonej Górze, obiad w Toruniu, a kolacja np. w Kołobrzegu. Bo prawdziwy autostopowicz rusza w świat bez planu. Jedzie tam, dokąd los wskaże poprzez kierowcę auta, które się zatrzyma.
Co innego - kajaki. Trzy lata spędzili na Wiśle. - W dwa tygodnie robiło się 400 km - wspominają czas sprzed działki.
Skrawek ziemi o wymiarach dziesięć na trzydzieści metrów pośrodku zielonogórskiego osiedla, nie uprawiany od dwóch lat, wsysał ich powoli. Z każdym polnym kamieniem, który przywozili na rowerze, wydłużała się ścieżka, biegnąca przez środek działki.
Zaczynali bez żadnej praktyki, wszystkiego ucząc się z książek.

Pięć minut od M-3

- Na działce jestem dwa razy dziennie. Z ul. Rydza Śmigłego rowerem to ledwie pięć minut.
- Dziś - Regina mówi o piątku - byliśmy już o 6.30. Rano trzeba podlać ogród, nakarmić cały zwierzyniec. Bażanty przepadają za kukurydzą. Kury najbardziej lubią kapustę pekińską. Dla kurczaków są jajeczka gotowane z pokrzywą albo lebiodą.
Co w zamian?
- Jajka mamy. Dość drogie ze względu na cenę paszy - przyznaje Regina. - Ale ekologiczne. Te od małych kurek podobno bez cholesterolu.
- Siedzimy tu do 21.00 - Gołębiewscy opuszczają Ogrody Rodzinne Przodownik przeważnie ostatni.

Medytacja po japońsku

ZIELONA STATYSTYKA

W północnej części województwa jest ponad 15.500 działkowiczów, w południowej - 29.000. Prawie 45 tys. ludzi prowadzi życie na dwa domy: jeden - w bloku, drugi - bliżej natury. - Charakter działek się bardzo ostatnio zmienia - mówi Jadwiga Święcich z Zarządu Okręgu Polskiego Związku Działkowców w Gorzowie Wlkp. - Zamiast marchewki i pomidorów, które schodzą na dalszy plan, jest trawa, basen, grill.

Właściciel działki karierę zawodową zaczynał jako zbrojarz betoniarz, m.in. na budowie empiku i biblioteki Norwida. A że zawsze ciągnęło go do książek, zrobił maturę i zaoczne studia. Dziś pracuje w bibliotece uniwersyteckiej.
Pani Regina, tkaczka - najpierw w żarskiej Bawełnie, potem w Polskiej Wełnie - po maturze skończyła studium ekonomiki pracy, płacy i spraw socjalnych. Dziś jest na emeryturze.
O bezczynności nie było czasu pomyśleć. - Z moim mężem nie sposób się nudzić. Zawsze coś ciekawego wynajdzie.
Dwa lata temu wynalazł kyudo, czyli łucznictwo powiązane z filozofią zen.
W kyudo nie sprawność strzelania jest najważniejsza, ale droga do celu. Celem jest rozwój moralny i duchowy.
- Najpierw koncentracja - pan Eugeniusz w skupieniu przyjmuje pozycję, zakłada strzałę, przesuwa palec po cięciwie, powoli podnosi łuk i...
Świat zewnętrzny na chwilę przestaje istnieć.
Specjalne rękawice do kyudo - na trzy palce, z kostką bambusową na kciuku - uszył sam. Stojak na strzały też sam zrobił.
Tarcza - ze słomy - to jeden z niewielu przedmiotów na działce, kupionych w sklepie.
- Bo słomy długiej tu nie ma - tłumaczy gospodarz, który potrafi zrobić wszystko.
Zegar słoneczny. Studnię z granitowej kostki. Rzeźbę z korzeni lub kawałka drewna. I winnicę.

Przylecą?

Dzikie gołębie przylatują, żeby napić się wody, którą wystawia pan Eugeniusz.
Ale pewności, że dziś przylecą, nie ma. Więc gospodarz, częstując herbatą z prawdziwego, na węgiel, samowara, wypatruje skrzydlatych gości.
Są! Człowiek, który pędzi życie w betonowej klatce, przed telewizorem, nigdy się nie dowie, jaka to frajda czekać i zobaczyć, że dziś też są.
Pewnego dnia przed gospodarzem stanął jeż. Wziął go na ręce. Za uchem zauważył kleszcza. Jeden ruch pęsetą i po kleszczu. Za rok jeż znów przyszedł. Dziś mieszka pod ulem. Gniazdo szykuje. Pewno będą młode.
Nim przyjdą na świat, trzeba podwyższyć murek przy stawku, też z polnych kamieni.
Latem pływają tu karpie koi. Na zimę pójdą... Nie na wigilijny stół, ale do akwarium w domu.
Jak co roku, ksiądz chodząc po kolędzie, będzie się dziwił niezwykłym domem w całkiem zwyczajnym bloku.

Słodkie ciasteczko do herbaty

Marchewki na działce brak. Jest za to strefa bagienna. Wykładasz folią kawałek gruntu, zasypujesz ziemią. Wilgoć się na tym tak trzyma, że paproć kraśnieje z radości.
Komórki - poza tą na narzędzia - też brak. - Nie chcemy mieć kagańca. Kto ma wiedzieć, gdzie jesteśmy, wie i bez komórki.
Zimą? - Na biegówkach jeździmy lasami do Wilkanowa. Czasem ognisko na działce się rozpali. Najwięcej czasu upływa na czytaniu.
Pani Regina np. prasuje. Mąż czyta na głos. A kiedy on z dłutem bierze się za drewno, ona jest lektorem.
Główna zaleta czytania razem: najciekawsze fragmenty można na gorąco przedyskutować.
Na koniec dnia fundują sobie ceremonię picia herbaty.
Gorącą wodą - nie wrzątkiem! - zalewasz herbatę w czajniczku na dwie minuty. Ale jeśli będziesz ją pił kątem w kuchni, nerwowo zerkając na zegarek, to żaden smak.
U nich, w bloku, do zielonej herbaty po japońsku są specjalne filiżanki, stołeczki i poduszki. I jedno słodkie ciasteczko.
- Japończycy, mimo że się zeuropeizowali, zachowują tradycje. Dzięki niej potrafią osiągnąć najtrudniejszą dziś sztukę: harmonii w życiu. Potrafią się wyłączyć i medytować w największym tłumie. My odeszliśmy od przyrody i natury. Wystarczy do niej wrócić, by znaleźć równowagę - Eugeniusz Gołębiewski w sierpniu spakuje hakamę, czyli strój do kyudo. I pojedzie do Pabianic na spotkanie z mistrzem.
Przez dwa dni trzy ary szczęścia będą na głowie pani Reginy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska