Roman Kaźmierczak pracę złotnika rozpoczął prawie 30 lat temu. - Po 17 latach zatrudnienia w Zakładzie Energetycznym, gdzie przeszedłem drogę od montera do kierownika budowy, postanowiłem zmienić pracę. Zawsze miałem upodobanie do pracy manualnej, więc gdy brat, który już zajmował się złotnictwem, zaproponował, abym został złotnikiem, długo się nie zastanawiałem. Po kilku rozmowach z rodziną, choć byłem już po trzydziestce, podjąłem decyzję o zmianie zawodu - wspomina dziś złotnik.
Na początku zawodu uczył się od brata. Ponieważ nie miał problemu z posługiwaniem się językiem niemieckim, postanowił wyjechać za naszą zachodnią granicę, by tam poznać dodatkowo tajniki zawodu. - Dostałem się do dużej firmy produkującej biżuterię i wszystkie nowinki przywoziłem stamtąd do Gorzowa - mówi Kaźmierczak. O wszystkich nowościach dowiaduje się z niemieckiego rynku. Pokazuje nam przywieziony stamtąd album dotyczący Mokume Gane - japońskiej techniki łączenia różnego rodzaju metali szlachetnych. - To pracochłonna technika. Obrączkę wykonuje się półtora dnia, podczas, gdy produkcja zwykłej trwa kilka godzin - wyjaśnia złotnik i podkreśla. - Mimo iż biegnie mi już siódma dekada życia, dokształcam się nieustannie.
Jakie są plusy prowadzenia rodzinnej firmy? Co jest najważniejsze w pracy złotnika? Skąd czerpie wiedzę w swoim zawodzie? Czytaj w "Strefie Biznesu" w czwartek, 19 maja w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?