Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nikt nie wie, dlaczego Jarek się zabił

Janczo Todorow
- Nie zrezygnuję z walki o udowodnienie prawdy - mówi Stanisław Drzewiecki
- Nie zrezygnuję z walki o udowodnienie prawdy - mówi Stanisław Drzewiecki Janczo Todorow
Stanisław Drzewiecki z Trzebiela nie może się pogodzić ze śmiercią syna, gdyż uważa, że to nie wypadek, a doprowadzono go do czynu samobójczego. Oskarża o to konkretne osoby. Prokuratura odrzuca taką wersję.

Dwaj Jarkowie przyjaźnili się od dzieciństwa, bardzo często spotykali się także w wieku młodzieńczym. Również w towarzystwie swoich żon. Nikt dzisiaj nie wie, kiedy i jak pomiędzy jednym z Jarków a Eweliną zaiskrzyło. Oboje mieli już swoich partnerów, ale ta nowa fascynacja przesłoniła im cały świat. Zaczęli sobie przesyłać coraz więcej sms, a ich treść stawała się coraz bardziej gorąca. - Dopiero później zorientowałem się, że to była intryga, którą Ewelina uknuła wraz ze swoim partnerem - mówi Stanisław Drzewiecki. - Zaaranżowali spotkanie w Lubsku, gdzie mój syn miał się z nią spotkać. Tam jednak znalazła się i żona mojego syna, którą zawieźli Ewelina i jej mąż. Doszło do dramatycznej wymiany zdań, wyszło na jaw, że mój syn zdradzał żonę, pisząc pikantne sms. Po tym spotkaniu mój syn odjechał w nieznanym kierunku.

Zobacz też: ** W Gorzowie na osiedlu Staszica znaleziono zwłoki (szczegóły) **

Ojciec opowiada, że wieczorem tego samego dnia 1 maja 2008 r.) na komórkę żony jego syna nadszedł sms, w którym syn przepraszał i tłumaczył, że Ewelina sama go kusiła esemesami. ,,Ty masz dla kogo żyć, ja nie, ucałuj ode mnie moją córeczkę(...) Przepraszam pa" - napisał do żony. Kilka minut po nadaniu tego sms syn Drzewieckiego, jadąc dużą prędkością renault megane na drodze w pobliżu Zajączka uderzył w przydrożne drzewo i zginął.

Ojciec złożył zawiadomienie do prokuratury, w którym twierdzi, że Ewelina i jej mąż nakłaniali jego syna do samobójstwa. Pod koniec stycznia 2009 prokuratura umorzyła śledztwo, gdyż nie dopatrzyła się znamion przestępstwa. - Nic nowego w tej sprawie, która została zamknięta, nie ma. Jeżeli wynikną nowe okoliczności, to śledztwo w tej sprawie zostanie wznowione. Ojciec złożył kolejne doniesienie w sprawie nie udzielenia pomocy przez lekarza pogotowia, który dotarł na miejsce wypadku. Ten wątek jest obecnie badany przez prokuraturę - informuje Grzegorz Szklarz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.

- Moim zdaniem to Ewelina i jej mąż doprowadzili do tego dramatu, gdyby nie jej smsy, mój mąż żyłby. Prokuratura powinna ich oskarżyć - mówi żona nieżyjącego.

Zobacz też: ** Dziewczyna nie odbierała telefonu to zadzwonił na policję strasząc, że się zabije**

Podobnego zdania jest również matka nieżyjącego Jarka. - Po spotkaniu w Lubsku syn się załamał i doszło do tragedii - wyznaje. - To nieprawda, nikogo nie uwodziłam, wręcz odwrotnie, to ja byłam uwodzona - zapewnia Ewelina. - To Jarek pisał do mnie gorące sms i namawiał mnie do zdrady.
Taką samą wersję przedstawia mąż Eweliny. - Nie czujemy się winni śmierci Jarka, to była wyłącznie jego decyzja - zaznacza.

Stanisław Drzewiecki jednak nie rezygnuje, jego zdaniem są winni za śmierć jego syna, którzy powinni ponieść karę. - Na dodatek prokuratura niezbyt starannie zbadała sprawę. Ale ja nie odpuszczę, nie po to przez 25 lat chowałem syna, żeby teraz z lekką ręką zrezygnować z walki o udowodnienie prawdy. Nie spocznę póki winni nie poniosą kary - stwierdza Drzewiecki.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska