Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

No to mamy fajną gierkę

Piotr Jędzura
Supreme Commander to bardzo dobra strategią czasu rzeczywistego autorstwa Chrisa Taylor'a. I faktem jest, że zapewnia około 30 godzin rewelacyjnej zabawy.
No to mamy fajną gierkę

Już po wprowadzającym intro i pierwszych minutach w świecie gry widać, że nie brakuje jej nowych rozwiązań wskazujących jak bardzo zaawansowany jest dziś rozwój gier komputerowych.

Od razu przejdę do szczegółów. Do wyboru mamy trzy nacje. I to rzeczywiście nic nowego. Za to nowe przyjdzie w dalszej części. Na początky wybierany frakcję: Ludzie United Earth Federation, mechanicznych wojowników Cybran Nation i Aeonów.
Gra wciąga do tego stopnia, że chce się grać każdą z nich od początku. A to daje trzy razy więcej rozrywki.

Naszym podstawowym zadaniem jest bronić, odpierać ataki, atakować, zdobywać i produkować. Arsenał mamy niczego sobie. Maszyny wojenne rodem z przynajmniej XXV w. imponują wyglądem i możliwościami.
Potyczki toczymy, na lądzie, w powietrzu na wodzie i pod wodą. Nie wspomnę już o rozbudowanym systemie groźnych wież obronnych lotniczych czy przeciwko wozom lądowym.

Na początku każdej misji zaczynamy od kierowania i lądowania na danym terenie mechanicznym bohaterem. To on właśnie jest naszą jednostką kontaktową z bazą. On pomaga budować obiekty konieczne do produkcji maszyn wojennych i urządzeń. Jego pojawienie się na danym terenie jest efektownym wybuchem niemal nuklearnym pozostawiającym lej w ziemi i wypalony teren dookoła.
W budowaniu pomagają nam inżynierowie. I podczas każdej z misji potrzeba ich kilku. Nie tylko stawiają nowe obiekty, ale też naprawiają podniszczone jednostki.

Podstawą gry jest produkcja maszyn bojowych. Aby mogły one fruwać po niebie, pływać czy też jeździć po lądzie potrzebujemy fabryk oraz odpowiedniej ilości masy i energii. Do tego generatory energii koniecznie budować trzeba w miejscach do tego przeznaczonych, np. dookoła fabryki. Wtedy dopiero spisują się na medal.
To co produkujemy ma swoje ściśle określone zalety i wady. Do tego każdy typ jednostki bojowej sprawdza się w określonych sytuacjach. Szkoda tylko, że można podnieść poziom ich zaawansowania o trzy. Przydałoby się choć do pięciu.
Za to wielkim plusem jest olbrzymia wręcz ilość jednostek. To są wręcz setki maszyn, które musimy ogarnąć na polu walki.

Sama rozgrywka nie nudzi. Walkę przerywają coraz to nowe zadania do wykonania, w każdej z misji przekazywane przez główne dowództwo. Na przykład do ustalenia pewnej ukrytej bazy konieczne jest zbudowanie aż trzech radarów dalekiego zasięgu. Do tego muszą one zostać obstawione przez różnego rodzaju jednostki obronne. Gdy bazę już odnajdziemy szybko okazuje się, że ku nam rusza wielki mechaniczny pająk, a tuż za nim konwój inżynierów wrogiej nacji. Po chwili też okaże się, że nie mogą oni dotrzeć do bramy kwantowej.
Albo w innej misji musimy bronić bazy i jednocześnie wybudować system antyrakietom nuklearnym. Jak widać akcja jest tutaj szybka i bardzo zwrotna.

Imponuje teren na jakim walczymy. To setki kilometrów lądu i morza. Tutaj od razu wspomnę o super rozwiązaniu. Wystarczy przekręcenie kółka na myszce, aby obraz oddalił się bądź zbliżył. Dzięki temu błyskawicznie uchwycimy cały kontrolowany przez nas teren. Rozwiązanie to przydaje się i sprawdza doskonale podczas rozgrywki.

Sama rozgrywka jest przerywana dialogami. Walę czym się tylko da w zajadle waleczne siły wroga, a tu nagle ich księżniczka włącza się i stara mi tłumaczyć, że konflikt nie ma sensu. Moje dowództwo jest jednak szybkie i błyskawicznie zakłóca sygnał. Ba, nawet podkreśla, że będzie ze mną niedobrze, gdy tylko zacznę słuchać przeciwnika. Wiec nacieram ze zdwojona siłą.

No to mamy fajną gierkę

Grafika mi się spodobała. Szczególnie cieszy możliwość obejrzenia z bliska maszyn bojowych. Detali nie brakuje. Łodzie podwodne rzeczywiście są zanurzone. Samoloty wzlatując w powietrze na ziemi wywołują tumany kurzu. Widać dokładnie walki powietrzne, wybuchy i serie od dawna z każdej z maszyn. A po wybuchach w górę unosi się dymek na przykład spalonego drzewa.

Podsumowując stawiam grze 5 w skali do 6. Dlaczego? Po pierwsze grywalność zadowala, a o to przecież najbardziej chodzi. Grafika również jest niczego sobie. Dźwięk super dobry. Odejmuje punkt ponieważ duża część gry upływa na obserwowaniu wielkiej mapy strategicznej całego terenu. A tam widzimy tylko mało efektowne punkciki walczące między sobą lub przemieszczające się.

PLUSY
- duża grywalnośc
- wspaniała grafika
- super dźwięk
- dobry pomysł gry
- szybka i zwrotna akcja

MINUSY
- zbyt duża ilość czasu spędzana przed wielka mapą terenu
- zbyt mała możliwość unowocześniania jednostek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska