1/9
Pożar wybuchł w sobotę 12 grudnia nocą w domu przy ul....
fot. Piotr Jędzura

Pożar wybuchł w sobotę 12 grudnia nocą w domu przy ul. Batorego w Zielonej Górze. - Nagle wszędzie było dużo dymu i ognia – opowiada mieszkanka Julita Jankowska. Kobieta dodaje, że z mężem i dziećmi uciekała przed ogniem. Na miejsce dotarło kilka ciężkich wozów gaśniczych straży pożarnej. Sytuacja była ciężka. Ogień był na klatce schodowej. Temperatura była tak wysoka, że kilku strażakom nadtopiły się hełmy.

- Wyprowadziliśmy osoby, które same nie były w stanie opuścić swoich mieszkań - mówi mł. bryg. Ryszard Gura, rzecznik zielonogórskich strażaków. Jednocześnie ruszyło gaszenie płomieni. Strażacy wiedzieli, że w jednym z mieszkań jest butla z gazem. Musieli do niej dotrzeć i zabezpieczyć, by nie doszło do wybuchu. Udało im się to bardzo szybko.

Pogotowie zajęło się starszą kobietą. – Została podtruta dymem – mówi bryg. Maksymilian Koperski, zastępca komendanta, który był na miejscu. Jedna osoba została poparzona. Pierwszej pomocy udzielili jej strażacy.

Pożar wybuchł na klatce schodowej Julita Jankowska twierdzi, że winna jest sąsiadka, która ma problemy z alkoholem. Nasza rozmówczyni podkreśla, że gdyby pożar wybuchł później, mogłoby dojść do tragedii. – Z mężem, który jest piekarzem, pracujemy nocami. Dzieci śpiąc nie zauważyłby pożaru – tłumaczy J. Jankowska. Podobnie jak inni lokatorzy: dwie starsze i ciężko chore osoby.

Policjanci zabrali pijaną sąsiadkę do radiowozu. Była nerwowa. Krzyczała. Miała ze sobą małego psa. Przyczyna pożaru nie został jeszcze ustalona. Wiadomo jedynie, że wybuchł na klatce schodowej. - Nasze mieszkania nie nadają się do zamieszkania. Mamy w pokojach wodę po kolana. I to wszystko przed świętami – płacze J. Jankowska.

2/9
Pożar wybuchł w sobotę 12 grudnia nocą w domu przy ul....
fot. Piotr Jędzura

Pożar wybuchł w sobotę 12 grudnia nocą w domu przy ul. Batorego w Zielonej Górze. - Nagle wszędzie było dużo dymu i ognia – opowiada mieszkanka Julita Jankowska. Kobieta dodaje, że z mężem i dziećmi uciekała przed ogniem. Na miejsce dotarło kilka ciężkich wozów gaśniczych straży pożarnej. Sytuacja była ciężka. Ogień był na klatce schodowej. Temperatura była tak wysoka, że kilku strażakom nadtopiły się hełmy.



- Wyprowadziliśmy osoby, które same nie były w stanie opuścić swoich mieszkań - mówi mł. bryg. Ryszard Gura, rzecznik zielonogórskich strażaków. Jednocześnie ruszyło gaszenie płomieni. Strażacy wiedzieli, że w jednym z mieszkań jest butla z gazem. Musieli do niej dotrzeć i zabezpieczyć, by nie doszło do wybuchu. Udało im się to bardzo szybko.

Pogotowie zajęło się starszą kobietą. – Została podtruta dymem – mówi bryg. Maksymilian Koperski, zastępca komendanta, który był na miejscu. Jedna osoba została poparzona. Pierwszej pomocy udzielili jej strażacy.

Pożar wybuchł na klatce schodowej Julita Jankowska twierdzi, że winna jest sąsiadka, która ma problemy z alkoholem. Nasza rozmówczyni podkreśla, że gdyby pożar wybuchł później, mogłoby dojść do tragedii. – Z mężem, który jest piekarzem, pracujemy nocami. Dzieci śpiąc nie zauważyłby pożaru – tłumaczy J. Jankowska. Podobnie jak inni lokatorzy: dwie starsze i ciężko chore osoby.

Policjanci zabrali pijaną sąsiadkę do radiowozu. Była nerwowa. Krzyczała. Miała ze sobą małego psa. Przyczyna pożaru nie został jeszcze ustalona. Wiadomo jedynie, że wybuchł na klatce schodowej. - Nasze mieszkania nie nadają się do zamieszkania. Mamy w pokojach wodę po kolana. I to wszystko przed świętami – płacze J. Jankowska.

3/9
Pożar wybuchł w sobotę 12 grudnia nocą w domu przy ul....
fot. Piotr Jędzura

Pożar wybuchł w sobotę 12 grudnia nocą w domu przy ul. Batorego w Zielonej Górze. - Nagle wszędzie było dużo dymu i ognia – opowiada mieszkanka Julita Jankowska. Kobieta dodaje, że z mężem i dziećmi uciekała przed ogniem. Na miejsce dotarło kilka ciężkich wozów gaśniczych straży pożarnej. Sytuacja była ciężka. Ogień był na klatce schodowej. Temperatura była tak wysoka, że kilku strażakom nadtopiły się hełmy.

- Wyprowadziliśmy osoby, które same nie były w stanie opuścić swoich mieszkań - mówi mł. bryg. Ryszard Gura, rzecznik zielonogórskich strażaków. Jednocześnie ruszyło gaszenie płomieni. Strażacy wiedzieli, że w jednym z mieszkań jest butla z gazem. Musieli do niej dotrzeć i zabezpieczyć, by nie doszło do wybuchu. Udało im się to bardzo szybko.

Pogotowie zajęło się starszą kobietą. – Została podtruta dymem – mówi bryg. Maksymilian Koperski, zastępca komendanta, który był na miejscu. Jedna osoba została poparzona. Pierwszej pomocy udzielili jej strażacy.

Pożar wybuchł na klatce schodowej Julita Jankowska twierdzi, że winna jest sąsiadka, która ma problemy z alkoholem. Nasza rozmówczyni podkreśla, że gdyby pożar wybuchł później, mogłoby dojść do tragedii. – Z mężem, który jest piekarzem, pracujemy nocami. Dzieci śpiąc nie zauważyłby pożaru – tłumaczy J. Jankowska. Podobnie jak inni lokatorzy: dwie starsze i ciężko chore osoby.

Policjanci zabrali pijaną sąsiadkę do radiowozu. Była nerwowa. Krzyczała. Miała ze sobą małego psa. Przyczyna pożaru nie został jeszcze ustalona. Wiadomo jedynie, że wybuchł na klatce schodowej. - Nasze mieszkania nie nadają się do zamieszkania. Mamy w pokojach wodę po kolana. I to wszystko przed świętami – płacze J. Jankowska.

4/9
Pożar wybuchł w sobotę 12 grudnia nocą w domu przy ul....
fot. Piotr Jędzura

Pożar wybuchł w sobotę 12 grudnia nocą w domu przy ul. Batorego w Zielonej Górze. - Nagle wszędzie było dużo dymu i ognia – opowiada mieszkanka Julita Jankowska. Kobieta dodaje, że z mężem i dziećmi uciekała przed ogniem. Na miejsce dotarło kilka ciężkich wozów gaśniczych straży pożarnej. Sytuacja była ciężka. Ogień był na klatce schodowej. Temperatura była tak wysoka, że kilku strażakom nadtopiły się hełmy.

- Wyprowadziliśmy osoby, które same nie były w stanie opuścić swoich mieszkań - mówi mł. bryg. Ryszard Gura, rzecznik zielonogórskich strażaków. Jednocześnie ruszyło gaszenie płomieni. Strażacy wiedzieli, że w jednym z mieszkań jest butla z gazem. Musieli do niej dotrzeć i zabezpieczyć, by nie doszło do wybuchu. Udało im się to bardzo szybko.

Pogotowie zajęło się starszą kobietą. – Została podtruta dymem – mówi bryg. Maksymilian Koperski, zastępca komendanta, który był na miejscu. Jedna osoba została poparzona. Pierwszej pomocy udzielili jej strażacy.

Pożar wybuchł na klatce schodowej Julita Jankowska twierdzi, że winna jest sąsiadka, która ma problemy z alkoholem. Nasza rozmówczyni podkreśla, że gdyby pożar wybuchł później, mogłoby dojść do tragedii. – Z mężem, który jest piekarzem, pracujemy nocami. Dzieci śpiąc nie zauważyłby pożaru – tłumaczy J. Jankowska. Podobnie jak inni lokatorzy: dwie starsze i ciężko chore osoby.

Policjanci zabrali pijaną sąsiadkę do radiowozu. Była nerwowa. Krzyczała. Miała ze sobą małego psa. Przyczyna pożaru nie został jeszcze ustalona. Wiadomo jedynie, że wybuchł na klatce schodowej. - Nasze mieszkania nie nadają się do zamieszkania. Mamy w pokojach wodę po kolana. I to wszystko przed świętami – płacze J. Jankowska.

Kontynuuj przeglądanie galerii
Dalej

Polecamy

Plejada gwiazd na walce Usyk vs. Fury [ZDJĘCIA]

Plejada gwiazd na walce Usyk vs. Fury [ZDJĘCIA]

Latynoską Noc w Muzeum Ziemi Lubuskiej śmiało można zaliczyć do wyjątkowo udanych

Latynoską Noc w Muzeum Ziemi Lubuskiej śmiało można zaliczyć do wyjątkowo udanych

Carina Gubin pokonała Odrę Bytom Odrzański i zrobiła krok w kierunku utrzymania

Carina Gubin pokonała Odrę Bytom Odrzański i zrobiła krok w kierunku utrzymania

Zobacz również

Jak śpiewać muzykę gospel i co ona wyraża można nauczyć się podczas warsztatów na UZ

Jak śpiewać muzykę gospel i co ona wyraża można nauczyć się podczas warsztatów na UZ

Plejada gwiazd na walce Usyk vs. Fury [ZDJĘCIA]

Plejada gwiazd na walce Usyk vs. Fury [ZDJĘCIA]