Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O lubuskich mostach na Odrze można napisać historię zarówno wojenną, jak i kryminalną czy polityczną (pobierz plik)

Dariusz Chajewski 68 324 86 79 [email protected]
Tak ustalano naszą granicę
Tak ustalano naszą granicę
Kilka lat temu nie bez dumy mówiliśmy i pisaliśmy, że granica zachodnia pozostała już tylko na mapach. My, Lubuszanie, w pełni jesteśmy już Europejczykami. I linię wyznaczaną przez kolejne słupy graniczne możemy przekroczyć w dowolnym miejscu.

(fot. Tak ustalano naszą granicę)

Możemy, ale tylko teoretycznie. Bo jak na złość, by dotrzeć do miejscowości, gdzie mówią po niemiecku, musimy sforsować rzekę. A żeby przebyć Odrę, a nawet miejscami dramatycznie płytką Nysę Łużycką, potrzebny jest most.

O każdej z lubuskich przepraw granicznych można napisać historię zarówno wojenną, jak i kryminalną czy polityczną. Mosty te najpierw były krańcem świata, później polską ścieżką do Europy. Wystarczy przewertować stare doniesienia prasowe. Ten w Zasiekach dekorowała flagami młodzież z całej Europy i był symbolem jedności kontynentu. Na przeprawie w Słubicach spotykali się politycy kilku pokoleń, na Nysie most pontonowy przerzucali - na znak pojednania - polscy i niemieccy policjanci...

Kryminały też niezłe. Przemycane samochody terenowe wjeżdżały do Polski mostem kolejowym w okolicy Zasiek. Słynny Carrington i jeszcze słynniejszy Marek K. przez techniczny w Gubinku przerzucili setki tysięcy litrów alkoholu. Na przęsłach mostu w Słubicach założono specjalne siatki, by utrudnić życie nielegalnym wędrowcom i przemytnikom.

Stawianie przęseł

I na tym polegał nasz błąd. Jak mówią drogowcy, przez lata o granicznych mostach myśleliśmy jak o symbolu, problemie, a nie jak o technicznej przeprawie przez rzekę. Lubuski odcinek polsko-niemieckiej granicy ma 196,4 km długości. Nietrudno obliczyć, że średnia odległość między drogowymi przeprawami to grubo ponad 20 km. Sporo, nawet jak na standardy graniczne. Przed 1945 r. na tym odcinku rzek funkcjonowało ponad 30 mostów i kilka przepraw promowych. Czyli rzeki można było sforsować co kilka kilometrów.
Przez lata radziliśmy sobie, jak mogliśmy. W Przewozie przęsło zniszczonego przedwojennego mostu uzupełniono fragmentem stalowej konstrukcji Bundeswehry. W Kostrzynie niemiecka armia stalowe przęsło tylko pożyczyła i na szczęście, nie upomina się o zwrot. Most w Gubinie to powojenna konstrukcja, ale na podporach sprzed 1945 r.

W Forst nie daliśmy rady. Zniszczona w 1945 r. kładka dla pieszych zwana była mostem westchnień. Dlatego, że na polskim dziś brzegu mieścił się urząd podatkowy. Do mostu przez kilkanaście lat wzdychali mieszkańcy gminy Brody, marząc o tym, że katapultuje ich do poziomu Łęknicy czy Słubic. Ale plany popsuli nasi zachodni sąsiedzi, którzy prowadzeni do boju przez lękających się konkurencji bazaru handlowców, oprotestowali pomysł budowy. Przepychanka trwała przez lata i zakończyła się budową przeprawy drogowej ładnych kilka kilometrów od Zasiek. Wtedy mówiono, że gdy będziemy w Unii, bez problemu odbuduje się kładkę. W Unii jesteśmy, kładki nie ma.

Most nie ma ceny

Ile wart jest most? Zdaniem mieszkańców Przewozu, nie ma ceny. Mimo że ta gminna wieś spóźniła się na najlepsze czasy, to bazar, sklepy, stacje benzynowe są znakami przygranicznej hossy. Mniej zachwyceni są mieszkańcy Zasiek. Mówią o pojedynczych Niemcach robiących zakupy w ich wsi. W Kostrzynie przyznaje się, że wraz z otwarciem mostu rozpoczęła się nowa era. Gdy na początku lat 90. starał się o otwarcie przejścia granicznego, mówiono o nim jako o polskim przedmieściu Berlina.
Nie tak dawno pisaliśmy, że w najbliższym czasie zostanie zbudowany most w Kłopocie. Polacy i Niemcy proponowali, by połączył brzegi Odry w jednym z trzech miejsc między Frankfurtem a Eisenhuettenstadt.

Zdaniem polskiej strony, wybrano najlepszą lokalizację w okolicy Uradu. I zapowiadano, że budowę przeprawy będzie można rozpocząć nie wcześniej niż w drugiej połowie 2006 r. Mamy rok 2010, a jedyna przeprawą, którą od lat uruchomiono, jest ta łącząca Siedlec z Zeltz. Na tę w Żytowaniu na razie mieszkańcy okolicy tylko czekają.
W Gubinie wzbogaciliśmy się o kładkę łączącą Guben z nyską wyspą, wcześniej oddano do użytku połączenie z polskim brzegiem. Z kolei władze i mieszkańcy Bad Muskau naciskają na budowę mostu, to pozwoli obejść centrum miasta mającego ambicje uzdrowiskowe, które psuje sznur ciągnących samochodów.
Ładnych kilka lat temu na posiedzeniu polsko-niemieckiej grupy roboczej spotkali się przedstawiciele ministerstw transportu Polski i graniczących z naszym państwem krajów związkowych RFN. Przedstawiono wykaz dawnych mostów na Odrze i Nysie. To początek nowego spojrzenia na przeprawy przez obie rzeki. Jak stwierdzono, skończyliśmy z budową dużych przepraw i terminali. Wracamy do niewielkich mostów na drogach wojewódzkich i lokalnych.
Przygotowania do rekonstrukcji zniszczonych przepraw stanowią naturalne uzupełnienie podpisanej na początku lat 90. polsko-niemieckiej umowy o przejściach granicznych. O większości przepraw z wykazu zniszczonych mostów dawno już zapomnieliśmy. Chociażby o łączącej Sadzarzewice koło Gubina z Gross Gastrose. Dojeżdżało się do niej obecną trasą wojewódzką nr 285 Gubin - Grabice - Jasienica. Fachowcy analizujący stan drogi wskazali na kilka odcinków wymagających modernizacji. Niestety, most został zniszczony całkowicie, a pozostałe elementy betonowe przyczółków kwalifikują się do usunięcia.

Na prośbę Niemców, na zlecenie lubuskiego urzędu marszałkowskiego i drogowców, warszawska pracownia Transprojekt wykonała przed laty studium rozpoznawcze nieużytkowanych obecnie mostów na granicznych odcinkach Odry i Nysy Łużyckiej. Jak wynikało z analizy, dzisiejszy układ dróg w Lubuskiem w dużym stopniu pokrywa się z przedwojennym systemem komunikacyjnym. Nawet droga A2 biegnie po śladzie przygotowywanej w latach 30. i 40. autostrady niemieckiej (z wyjątkiem obejścia Łagowa).
Opisowi każdego z mostów towarzyszy analiza ruchu na drogach dojazdowych i obciążenia najbliższego przejścia granicznego. Zdaniem fachowców, przeprawa w Sadzarzewicach nie ma większego uzasadnienia. W przeciwieństwie do mostu Kłopot - Eisenhüttenstadt.

Podobnie jest z jazami elektrowni wodnych, które od lat służą nielegalnym emigrantom. Może wkrótce będą służyły turystom. Pojawiła się propozycja zorganizowania na jazach kładek dla pieszych i rowerzystów. To niemal niewymagające inwestycji uruchomienie siedmiu dodatkowych przepraw. Niestety, na pomyśle się skończyło. A kierowcy korzystający z GPS nieustannie dają zwieść się elektronicznym "mądralom" i zamiast mostu i dalszego ciągu europejskiej drogi, trafiają na koniec asfaltu, graniczny słup i brzeg rzeki...
W przeciwieństwie do mostów drogowych, przynajmniej na razie, nie myśli się o przeprawach kolejowych. Nawet te obecne nie są wykorzystane w zadowalający sposób. Natomiast na międzynarodowych spotkaniach transportowców mówiliśmy o autobusach szynowych, planowane są transgraniczne połączenia Chociebuż (Cottbus) - Gubin - Zielona Góra, a także Berlin - Kostrzyn - Gorzów i Żary - Żagań - Forst...

Na własną rękę

Artykuł na temat nieistniejących mostów ukazuje się co kilka lat. I najbardziej szokuje to, że wciąż jest aktualny. Ostatni nasz sukces to przeprawa w Siedlcu. Przy niej trzeba powiedzieć jedno: wszyscy, z mieszkańcami na czele, przyjęli jego budowę jako coś zupełnie normalnego. Z tego samego powodu w Żytowaniu nie rozumieją, dlaczego mostu jak nie było, tak nie ma. A powiat krośnieński już nawet drogę doprowadził...
Po co nam tyle mostów? Odpowiedzi udzielili ludzie z Markosic i Gross Gastrose. Strażacy ochotnicy z obu wsi pogadali przy piwie, wzięli trochę cementu, skombinowali schody i... odbudowali most. Nie muszą już do siebie jechać ponad 20 kilometrów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska