Jak wspomina głogowianin, historia kobiety, która została uznana za zmarłą i wywieziona do kostnicy, przypomniała mu jego własne tragiczne przeżycia. - Od lat choruje na serce, miałem różne zabiegi, operacje - opowiada. - Ale tę jedną sprzed sześciu lat pamiętam szczególnie.
Jak wynika z dokumentacji poszpitalnej, ten dzisiaj 70-letni mężczyzna, przechodził w klinice wrocławskiej operację serca. - Przeprowadzano mi kardiowersję - opowiada. - Wiem, że monitor zaczął pokazywać linię ciągłą, lekarze uznali więc, że zabieg się nie udał, a pacjent go nie przeżył - mówi J. Pieczulis.
Pan Jerzy opowiada, że przewieziono go do pomieszczenia szpitalnego, w którym leżało kilka ciał. - Dowiedziałem się o tym znacznie później, kiedy wróciłem zza światów - uśmiecha się. - Pamiętam, że otworzyłem oczy, poczułem straszne zimno, twarz miałem przykrytą, nie wiedziałem co się dzieje. Zdarłem prześcieradło, byłem nagi, cały siny z zimna. Okna były otwarte, a na dworze mróz. Zobaczyłem straszny widok: obok leżały ciała, wszystkie przykryte prześcieradłami. Co ja tu robię? - krzyknąłem.
Wtedy z wielkim krzykiem wybiegła z tej sali sprzątaczka, która uznała, że trup chce ją nastraszyć. A ja się tylko obudziłem i wróciłem do świata żywych.
Pan Jerzy wspomina dzisiaj tamte zdarzenia z uśmiechem. Nie ma do nikogo żalu. Uważa, że lekarze nie popełnili żadnego błędu. - Miała tam do mnie, gdy leżałem na sali jako nieboszczyk, zaglądać pielęgniarka, nie zaglądała, ale to i tak nie ma znaczenia, bo ta operacja faktycznie uratowała mi życie, tyle, ze musiałem trochę "odpocząć"; w tej sali dla nieżywych - uśmiecha się.
Uważa, że miał szczęście, iż nikt nie spieszył się z wypisaniem jego aktu zgonu. Nie musiał starać się o nowy dowód i udowadniać w sądzie, że żyje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?