Muzeum Martyrologii Alianckich Jeńców Wojennych w Żaganiu od lat współpracuje z brytyjskimi pasjonatami historii. To właśnie dzięki tej współpracy zrekonstruowany zostanie budynek, w którym w czasie II wojny światowej w Stalagu Luft III żyli alianccy jeńcy.
Marzy im się więcej
Czemu akurat barak nr 104? A to dlatego, że właśnie w nim miał początek słynny tunel Harry, którym 80 więźniów podjęło próbę ucieczki na wolność. Przypomnijmy, miało to miejsce w nocy z 24 na 25 marca 1944 r. Udało się ostatecznie tylko trzem jeńcom, reszta została zatrzymana, 50 potem rozstrzelano.
Grupie Brytyjczyków udało się zebrać sporą kwotę. Wymyślili, że wybudują za to replikę baraku 104. - Też byłem w tym baraku, ale dopiero po ucieczce - opowiada Andrew Wiseman, były jeniec Stalagu Luft III, który wielokrotnie gościł w Żaganiu.
Brytyjczycy w grudniu przyjechali do Polski. Ich wizyta była poświęcona dokonaniu pomiarów pod przyszły barak. - Będzie on naturalnych wymiarów. Jeżeli uda nam się zdobyć odpowiednią ilość pieniędzy, to od razu wybudujemy cały, w przeciwnym wypadku zaczniemy od połowy - wyjaśniają inżynierowie z RAF Tim Barlow i Phil Westwood.
Porozumieli się już z polską stroną w sprawie przygotowania terenu. Teraz myślą nad jedną z opcji budowy samego baraku. - Mieliśmy początkowo zamiar stworzyć go u nas i w częściach przewieźć tutaj - przyznaje P. Westwood. - Teraz jednak myślimy, czy nie lepiej będzie go wybudować na miejscu. I tak przyjeżdżamy tu z dużą grupą kadetów, która ma go postawić.
Inżynierowie odwiedzą Żagań kolejny raz w maju, a prawdopodobnie w czerwcu lub lipcu barak będzie gotowy. - To jeden projekt, ale już marzy mi się kolejny. Jednak ten niestety sporo kosztuje. Gdyby tak udało się odtworzyć większą część Stalagu i to w tym miejscu, gdzie naprawdę się znajdował... - rozmarza się Howard Tuck, współpracujący z BBC, także częsty gość w Żaganiu.
Toaleta tylko na noc
Drewniane baraki mieszkalne w żagańskim obozie były parterowe. Miały 50 m długości i 12 m szerokości. - Umieszczone były na specjalnych filarach, a między podłogą i ziemią znajdowała się pusta przestrzeń, którą wartownicy mogli skutecznie obserwować - tłumaczy dyrektor żagańskiego muzeum Jacek Jakubiak.
Przez całą długość baraku przebiegał korytarz o szerokości 2 m. Na początku i na końcu znajdowały się drzwi prowadzące na zewnątrz. Korytarz dzielił barak na równe części. Po obu jego stronach znajdowały się izby mieszkalne o wymiarach 5x5 m. - Takich pokoi było 15. Z zasady w każdym pomieszczeniu mieszkało ośmiu jeńców, ale na niektórych fotografiach widać także trzypiętrowe prycze - opowiada J. Jakubiak.
W budynku znajdowały się też trzy, mniejsze dwuosobowe pokoje, przeznaczone dla tzw. starszego baraku oraz najwyższych stopniem oficerów. Po jednej stronie była umywalnia i toaleta otwierana tylko na noc. W baraku była także mała kuchnia, w której przyrządzano posiłki uzupełniające jedzenie wydawane w kuchni obozowej.
Umeblowanie izby było bardzo skromne i wykonane z surowego drewna. - Meble, stół, taborety, szafki i prycze zajmowały niemal całą przestrzeń - wylicza dyrektor Jakubiak.
W każdym pomieszczeniu znajdował się żelazny piec, stojący na murowanej podstawie. Żeliwne piece używane w Stalagu Luft III wyprodukowane były w Holandii. - Z góry przykryte były różnej średnicy fajerkami, które można było wyjmować. Pozwalało to na dopasowanie naczynia i przyspieszenie gotowania. Na piecu zawsze stał dzbanek - mówi J. Jakubiak. - Wszystkie zachowane fotografie i rysunki przedstawiają piece ze stojącymi na nich naczyniami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?