Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oddział dermatologiczny w Zielonej Górze będzie zlikwidowany

Danuta Kuleszyńska
Artur Tramowski jest jednym z ostatnich pacjentów oddziału dermatologicznego w Zielonej Górze
Artur Tramowski jest jednym z ostatnich pacjentów oddziału dermatologicznego w Zielonej Górze Wojciech Waloch
Dyrektor szpitala planuje od nowego roku zamknąć dermatologię. - Gdzie my łuszczycy będziemy się teraz ratować. To dla nas tragedia - rozpacza Władysław Hołysz, który na dermatologii leży już dwunasty raz.

Waldemar Taborski, dyrektor szpitala podjął decyzję. Od nowego roku planuje zlikwidować oddział dermatologii. Ten, który istnieje od prawie 60 lat! I który jest jednym z najstarszych oddziałów w lecznicy. Dlaczego dyrektor to robi?

- Bo ilość pacjentów wymagających bezwzględnej hospitalizacji z powodów dermatologicznych nie wymaga istnienia tego oddziału - argumentuje. - Chorzy z tej grupy mogą być leczeni na przykład na zakaźnym. Być może jedną lub dwie dermatologiczne sale uruchomimy na wewnętrznym.

Taborski nigdy nie krył, że dermatologia nie przynosi szpitalowi zysków. Wręcz odwrotnie. Czy aby głównym powodem zamknięcia nie są więc pieniądze? - To też, ale o zamknięciu zadecydowały głównie przesłanki medyczne i potrzeby społeczne - odpowiada lakonicznie.

Decyzję dyrektora popiera Stanisław Łobacz, szef Lubuskiego NFZ. - Dziś leki są tak nowoczesne i skuteczne, że gros schorzeń skórnych można leczyć ambulatoryjnie, a nawet w domu - przekonuje.

Idziemy na oddział. Od lat nic się tu nie zmieniło: obskurna wykładzina, pozabijane gwoździami okna, meble w salach pamiętające czasy Gomułki...

- Od początku dopominałam się o remont, ale niczego nie wskórałam, zawsze miałam pod górkę - Ewa Mirecka-Wtowska, ordynator od 15 lat, nie ma dobrego nastroju. - I teraz sobie myślę, że oddział od dawna był szykowany do zamknięcia. Bo chyba zawsze byliśmy kulą u nogi dla szpitala.

- I jak się pani dziś czuje?
- A jak mam się czuć...

- Może oddział faktycznie nie jest potrzebny? Może chorzy mogą sami leczyć się w domu?
- To niech pani leczy łuszczycę kostną, albo pęcherzycę... Właśnie przywieźli ciężko chorą pacjentkę z Gorzowa z taką pęcherzycą. I niech jej pani powie, żeby leczyła się w domu. To przecież absurd! Przyjeżdżają do nas pacjenci nie tylko z naszego województwa, ale z Wielkopolski i Dolnego Śląska.

Na dermatologii jest w sumie 25 łóżek, z czego zajętych w piątek było 14. - To wyłącznie nagłe przypadki, bo przyjęcia planowe zostały wstrzymane - wyjaśnia pani ordynator.

Takim nagłym przypadkiem jest 25 letni Michał Gaca z Siedliska. Od sześciu lat choruje na łuszczycę. Michał podnosi koszulę do góry i pokazuje brzuch pokryty plamami. Na głowie też łuszczy mu się skóra.

- Dla nas zamknięcie oddziału to prawdziwa tragedia - rozpacza Władysław Hołysz z Zielonej Góry, który na dermatologii jest już po raz dwunasty w ciągu 15 lat trwania choroby.

- Tu korzystamy ze specjalnych lamp, które łagodzą objawy - dodaje Bożena Stachowiak z Nowego Miasteczka.

- Gdzie my się teraz będziemy leczyć!? - ubolewa Zbigniew Owczarek z Lipinek Łużyckich.

Szpital Wojewódzki w Zielonej Górze podlega marszałkowi. Elżbietę Polak, wicemarszałek odpowiedzialną za zdrowie, pytam czy wie o planach dyrektora Taborskiego i co o tym sądzi.

- Coś słyszałam - przyznaje. - Ale wniosek taki jeszcze do nas nie dotarł.
Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmą radni sejmiku.

W naszym województwie są tylko dwa oddziały dermatologiczne: w Zielonej Górze i Żarach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska