Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

OIOM w głogowskim szpitalu jeszcze nie pracuje

Dorota Nyk 76 835 81 11 [email protected]
Głogowianin Leonard Giemza jeździ do żony do Legnicy co drugi dzień. Pyta, jak długo jeszcze tak będzie i co dalej z żoną
Głogowianin Leonard Giemza jeździ do żony do Legnicy co drugi dzień. Pyta, jak długo jeszcze tak będzie i co dalej z żoną fot. Dorota Nyk
We wtorek dyrekcja szpitala prowadziła rozmowy z lekarzami, którzy chcą pracować na anestezjologii i intensywnej terapii. - Są chętni - powiedział nam wicedyrektor Marek Woźniak. Ale jeszcze trzeba poczekać zanim oddział zacznie znów działać.

Wczoraj do naszej redakcji przyszedł głogowianin Leonard Giemza, którego żona leżała na tym oddziale. W zeszłym tygodniu oddział ewakuowano z powodu braku opieki lekarskiej, jego żonę przewieziono do szpitala w Legnicy. Do szpitali poza Głogowem przewieziono także dwóch innych pacjentów.
- Moja żona jest otyła. Prawdopodobnie w trakcie transportu doznała obrażeń. Jest cała poobijana, a ramiona to ma granatowe. Jedną rękę ma tak spuchniętą, że nawet nie może sama jeść - opowiada. Głogowianin jeździ do żony co drugi dzień. Do Legnicy jest 60 km, a on jest emerytem. - Jak długo jeszcze? - pyta. - To są przecież koszty. Czy przez pół roku będziemy tak jeździć? - zastanawia się.

Przypomnijmy, że przez konflikt dyrektora szpitala Tadeusza Tofela z p.o. ordynatora Wiesławą Dec, w szpitalu zabrakło anestezjologów i trzeba było zamknąć intensywną terapię, wstrzymać porody i planowane operację. Lekarka otrzymała wypowiedzenie z pracy, a jej podwładni się za nią wstawili i odmówili podpisania kontraktów na dyżury. Wczoraj na oddziale był jeden, w miarę dobrze się czujący, pacjent. Praktycznie więc intensywna nie pracowała. Jak długo jeszcze tak będzie?
- Już niedługo - pociesza wicedyrektor szpitala Marek Woźniak, który wczoraj prowadził rozmowy z anestezjologami, którzy chcą pracować. Podobno zgłosili się na nie zarówno lekarze z Głogowa, jak i z innych miast.

Doktor Wiesława Dec nie pracuje. - Dostałam zakaz świadczenia pracy. Przyszedł do mnie dyrektor i kazał opuścić szpital - mówi. Wczoraj rozmawialiśmy z nią przez telefon, była załamana. Płakała. W piątek na radzie społecznej złożyła deklarację, że rezygnuje z funkcji ordynatora i chce pracować jako starszy asystent. Czy dyrektor się zgodzi?

W piątek do szpitala przyjechała delegacja Dolnośląskiej Rady Lekarskiej oraz konsultant wojewódzki ds. anestezjologii Jakub Śmiechowicz. - Przyjechaliśmy po to, żeby wysłuchać wszystkich stron w związku z konfliktem i poszukać sposobu na jego rozwiązanie. Spotkaliśmy się z ordynatorami, z przedstawicielami związków zawodowych i z dyrektorem - relacjonuje wiceprezes Dolnośląskiej Rady Lekarskiej Ryszard Kępa. Jak powiedział, spotkanie z dyrektorem Tofelem zakończyło się ustaleniem, że przyjmie z powrotem do pracy doktor Dec, ale już nie na stanowisko ordynatora oddziału. A z kolei doktor Dec wycofa pozew z sądu pracy. - Doktor Dec to bardzo ceniony lekarz, ale jak każdy ma swoje wyobrażenie o sposobie pracy i nie jest też osobą bezkonfliktową. Tak się złożyło, że dyrektor szpitala podobnie. Konflikt jest na tle problemów osobowościowych zarówno dyrektora szpitala jak i lekarki - uważa.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska