Od rana ostro sypał śnieg. Jednak na finale nie zabrakło mieszkańców, często z całymi rodzinami. Spotkaliśmy na podzamczu Jarosława i Ewę Kryńskich. - Od samego początku chodzimy na orkiestrowe finały - opowiadali. - Jednak wyjątkiem był ubiegły rok kiedy opuściliśmy imprezę, bo rodził się nam syn - zastrzegli żaganianie.
Tym razem przyszli na podzamcze z jeszcze jednym członkiem rodziny - czternastomiesięcznym chłopcem Oliverem. Maluch dzielnie znosił nieprzychylna pogodę. - Miał przedsmak orkiestry w ubiegłym roku. Leżał w inkubatorze oklejonym serduszkami - opowiadają rodzice.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?