- Złożyliśmy w środę wniosek do sądu o skazanie Marii P. bez rozprawy - powiedział nam przed weekendem rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Dariusz Domarecki. Śledczy chcą dla niej kary sześciu miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata i 1500 zł grzywny. Jeśli zostanie skazana straci tytuł magistra.
W przypadku Kamili W. wnioskują o warunkowe umorzenie postępowania na okres próby dwóch lat. - Nie ma wątpliwości, co do jej winy, ale nie jest ona tak znacząca jak Marii P. - tłumaczył Domarecki. - W takim przypadku sąd może stwierdzić winę, ale nie wymierzyć kary, i w zamian za to orzec świadczenie na cel społeczny w kwocie 500 zł - tłumaczy.
Opowiada też, że w toku śledztwa wyszło na jaw, że Kamila W. także dopuściła się plagiatu, jeśli chodzi o części swojej pracy licencjackiej. Usłyszała z tego powodu zarzut.
Odeszła z pracy
Przypomnijmy. W czerwcu ub. roku napisaliśmy, że Maria P. mogła kupić swoją pracę, którą obroniła rok wcześniej na Uniwersytecie Szczecińskim. Mieliśmy maile, z jej magisterką, których nadawcą była firma zajmująca się pisaniem prac na zlecenie. Od D. Domareckiego wiemy, że prokuratura prowadzi osobne postępowanie w tej sprawie i sprawdza, ile osób z całej Polski skorzystało z usług tej firmy. Maile przychodziły na adres Kamili W.
Maria P. kilka dni temu złożyła wypowiedzenie, a burmistrz Stanisław Kozłowski zgodził się, żeby odeszła z pracy za porozumieniem stron. Przyznał nam, że gdyby zapadł prawomocny wyrok skazujący, zwolniłby kierowniczkę w trybie dyscyplinarnym. Ponieważ wyroku jeszcze nie ma, a ona złożyła sama wypowiedzenie zgodził się na takie rozwiązanie. Dodał, że niebawem ma zostać ogłoszony konkurs na nowego szefa OPS.
Na tym nie koniec
Kamila W. nadal pracuje w OPS. Dlaczego? - W jej przypadku jest wniosek o warunkowe umorzenie postępowania - podkreślał burmistrz. - To oczywiście niedopuszczalne i naganne, co zrobiła, ale pracownicy ośrodka mi nie podlegają. To nowy kierownik będzie decydował, co w tej sprawie zrobić - dodał. Przyznał też, że finał opisywanej przez nas sprawy, zaskoczył go. - Jak nas wszystkich - mówił.
- Przykro, że tak wyszło - skomentował przewodniczący rady miejskiej Henryk Łapko. - Pani Maria była bardzo dobrą pracownicą, miała zaufanie wśród podwładnych. Poszła na skróty z tą pracą, ale nikt nie jest święty. Każdy z nas ma pokusy, tylko się wstrzymujemy, bo jest prawo. Także prawo moralne - dodał.
W piątek próbowaliśmy się skontaktować z Marią P. i Kamilą W. W magistracie nie umiano nam pomóc (komórka, którą miała kierowniczka była jej prywatną), a z informacji TP SA wynikało, że nie ma ona telefonu stacjonarnego. W OPS zostawiliśmy wiadomość Kamili W. (była akurat w terenie) z prośbą o kontakt. Nie oddzwoniła.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?