Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

OSP Krzepielów

Redakcja
- Kupiliśmy trochę sprzętu, za własne pieniądze, które dostaliśmy za udział w akcjach – mówi Jan Prask. W jednostce służy także jego ojciec Władysław i syn Andrzej. Komendantem jest jego brat Adam.
- Kupiliśmy trochę sprzętu, za własne pieniądze, które dostaliśmy za udział w akcjach – mówi Jan Prask. W jednostce służy także jego ojciec Władysław i syn Andrzej. Komendantem jest jego brat Adam. Fot. Anna Białęcka
Aby oddać głos na tę jednostkę, wyślij SMS o treści jedn.8 na numer 71051. Koszt SMS-a 1,22 z VAT. Jedna osoba może wysłać dowolną ilość SMS-ów.

OSP Krzepielów, powiat wschowski.

W Krzepielowie jest ich 25. Ochotników gotowych na każde wezwanie nieść ludziom pomoc. - Mamy piękną remizę - mówią z dumą strażacy. - Gorzej jednak u nas ze sprzętem.

Choć do pożaru przychodzi im jeździć starym żukiem, to jednak się nie zniechęcają. Robią wszystko, aby nieść pomoc, gdy przyjadą na miejsce zdarzenia - do pożaru, wypadku czy w razie powodzi. - Już nie raz mieliśmy obietnice, że dostaniemy wóz strażacki jak się patrzy - mówi Jan Prask z jednostki w Krzepielowie. - A później mijał czas i nic się nie działo. Niestety, z gminy na wyposażenie dostajemy niewiele. Więc sami wykładamy swoje pieniądze na sprzęt, na mundury.

Są chyba jedynymi w powiecie, i zapewne nielicznymi w kraju strażakami ochotnikami, którzy pieniądze, które otrzymują za udział w akcjach wrzucają zgodnie do wspólnej kasy Ochotniczej Straży Pożarnej w Krzepielowie. - Tak się umówiliśmy, wszyscy się na to zgodzili- zapewniają strażacy. - I kupujemy co najpilniejsze. Jedne z ostatnich naszych zakupów to: torba medyczna, 17 par butów, deska ortopedyczna.

- Czasami, gdy jedziemy do pożaru, to słyszymy, jak się z nas śmieją, że z sikawką przyjechaliśmy - mówi pan Jan. - Ale znosimy to. Szkoda, że tak jest, że ochotników jest wielu, a nie mamy tak naprawdę czym gasić. Tym bardziej, że są w powiecie jednostki ochotnicze, gdzie wóz stoi w remizie, a nie ma kto nim jeździć, ale niestety nikt nie chce podjąć decyzji o przekazaniu sprzętu nam.

Ale mimo to ochotnicy wciąż mają nadzieję, że włodarze spełnią w końcu swoje obietnice. I są dumni z tego, że są strażakami. - To nasza remiza - pokazują z dumą gruntownie wyremontowany budynek. - Tu są garaże, tu wiszą nasze kurtki i spodnie, tu na piętrze jest sala, są prysznice i toalety. Warunki są wspaniałe. A nasza jednostka to świetne chłopaki.

W sali remizy na piętrze stoi sześć komputerów z dostępem do internetu, jest także telewizor i inny sprzęt audiowizualny. - To tzw. wioska komputerowa, którą otrzymaliśmy ze straży - wyjaśnia Jan Prask. - Udostępniamy ją wszystkim chętnym mieszkańcom wsi, trzy razy w tygodniu.
Wraz z komputerami do remizy trafiły biurka i inne meble. - Sami je złożyliśmy, zaoszczędziliśmy w ten sposób trochę pieniędzy z tego daru. Tyle, że wystarczyło na kilka nowych stołów do naszej sali - mówią z dumą.

Poza ochotnikami, którzy mają aktualne badania i wszelkie szkolenia, w jednostce służą także kobiety. Jest ich pięć, to głównie żony lub córki ochotników. Ich zadanie jest jednak głównie reprezentacyjne. - Są w poczcie sztandarowym, biorą udział w naszych uroczystościach, pomagają je przygotować, pomagają także przy organizacji naszych imprez, takich na przykład jak grill - mówi prezes OSP Władysław Prask.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska