Jednostka działa już ponad 40 lat, jej pierwszym prezesem był Henryk Kowalski. Dziś tę funkcję od wielu lat pełni Wiesław Zieliński. Obecnie w łęknickiej OSP jest 18 druhów. - No młodych jest sporo, choć wśród nich jest spora rotacja. A dziewcząt? Jak na lekarstwo - mówi komendant Antoni Kasperski.
Czy łatwo werbuje się chętnych? W. Zieliński przyznaje, że w ostatnich latach jest z tym coraz gorzej. - Niestety, ludzie rzadko udzielają się społecznie, jest inaczej niż bywało dawniej. Dlatego staramy się jak tylko możemy przyciągać kandydatów na wszystkie możliwe sposoby. A z ludźmi, którzy już u nas działają, pracuje się tym przyjemniej, bo wiemy, że oni naprawdę ze szczerego serca poświęcają swój czas.
Współpracują z sąsiadami
Ich największe akcje to pożar w Zasiekach, który z wieloma jednostkami gasili ponad 20 lat temu. Z kolei w 1997 r. pomagali powodzianom z Cigacic, Zaboru i Czerwieńska.
Tylko w ubiegłym roku ochotnicy z Łęknicy brali udział w 40 akcjach. - Może to nie jest jakaś ogromna liczba, ale staramy się pomagać, kiedy tylko możemy - dodaje prezes. - Poza tym nasza działalność nie kończy się na gaszeniu pożarów. Robimy też mnóstwo innych, bardzo ciekawych rzeczy.
Jakich na przykład? Sporo czasu i energii zajmują zawody, w których strażacy biorą udział nie tylko w Polsce, ale także w Niemczech czy Czechach. To właśnie współpraca z zagranicznymi jednostkami jest tym, co najczęściej przyciąga najmłodszych. Każdego roku wiosną druhowie wyjeżdżają na zawody halowe w piłce nożnej do Czech, podobne odbywają się również w Niemczech, tyle że jesienią. Oprócz sportowych rozgrywek, główną atrakcją takich wyjazdów jest możliwość wymiany doświadczeń. - Oni uczą nas, my uczymy ich - opowiada W. Zieliński. - Każda taka wycieczka to nowe, kolejne doświadczenie. W ubiegłym roku obchodziliśmy już dziesięciolecie takiej współpracy ze strażakami z Bad Muskau. Oprócz tego działamy jeszcze z jednostkami z Krauschwitz, Haar - jednej z dzielnic Monachium czy Raspenawy i Hejnic w Czechach - mówi prezes.
Zarabiają na siebie
Od kilku lat największa chlubą OSP w Łęknicy jest remiza strażacka, w której mogą trzymać sprzęt, samochód, który za niewielkie pieniądze udało się wykupić od jednego z niemieckich szpitali. - Taki mercedes jest wart kilka razy tyle, ile za niego daliśmy, ale tak to jakoś udało się tam pozałatwiać. Wszystko dzięki tłumaczowi, który nam pomógł - tłumaczy prezes.
Aby zarobić na swoje wydatki, pomagają mieszkańcom w tępieniu szkodliwych gryzoni i owadów. - Dzięki temu mamy pieniądze, a w dzisiejszych czasach są potrzebne na każdym kroku. Dla nas to zwyczajnie zarobek. Być może taką okazję będziemy mieli również dzięki kuchni polowej, którą dostaliśmy kilka dni temu od wojska - dodaje Zieliński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?