Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatni dzień Rafała Kurmańskiego (odc. 1)

Dawid Owczarek
Rafał Kurmański
Rafał Kurmański fot. Tomasz Gawałkiewicz
30 maja 2013 roku minie dziewięć lat od śmierci Rafała Kurmańskiego. Jednego z najzdolniejszych żużlowców młodego pokolenia, któremu wróżono wielką karierę.

Rafał Kurmański stał dopiero na początku drogi, jeszcze wszystko było przed nim... Od dziś systematycznie w każdą środę, prezentować będziemy w odcinkach książkę Rafała Owczarka ,,I nie ma mnie" w której autor na podstawie usiłuje zrozumieć dlaczego tak się stało?

Dawid Owczarek
I NIE MA MNIE

Od autora
Temat samobójczej śmierci Rafała Kurmańskiego ciągle zadrą tkwi wśród kibiców. Jak to się stało? Co pchnęło go do tego czynu? Jak wyglądał jego ostatni dzień? Czy iskrą, która spowodowała wybuch, było tylko zatrzymanie przez policję? Co mówił, jak się zachowywał tego feralnego wieczoru i nocy?

Usiłowałem dojść do prawdy i możliwie wiernie odtworzyć ostatnie godziny Rafała. Na ile mi się to udało, niech ocenią Czytelnicy. Absolutnie nie uzurpuję sobie prawa, by to, co napisałem, uznać za jedyny możliwy scenariusz tragicznego dnia. Tak po prostu mogło być...

Chciałem, aby to, co napiszę, nie stało się kolejnym hymnem pochwalnym. Takim, gdzie "podkręca się" pozytywne cechy bohatera, szeroko pisze, jaki był wspaniały, przemilczając niekorzystne dla niego sytuacje albo pomniejszając wady, które miał, jak każdy. Rafał Kurmański żyje w pamięci kibiców jako młody człowiek, którego nikt nie potrafił zrozumieć. I taki chyba był...

Dawid Owczarek

I
1.

Wyścig XIV. Rafał Kurmański z czwartego pola wystartował nieźle, choć nie aż tak dobrze, żeby założyć się na Damiana Balińskiego. Mknął więc za kapitanem Unii, ale musiał uważać na Rafała Dobruckiego, który już szykował się do ataku. Stawkę zamykał Andrzej Huszcza. Falubaz przegrywał 2:4, nie wyglądało to dobrze. "Kurmanek" na maksa odkręcał manetkę, wypuszczał motorek przed siebie, lecz nie mógł dopaść rywala. Tymczasem z tyłu szarżował Dobrucki. Na trzecim okrążeniu zbyt odważnie wyszedł z drugiego łuku, przeciął tor jazdy Rafała i zahaczył tylnym kołem o przednie. Kurmańskiego niebezpiecznie zarzuciło, ale na szczęście, opanował sytuację. Tylko co z tego, skoro spadł na ostatnie miejsce?! 5:1 dla Unii, a po 14 biegach 45:39. To oznaczało, że Falubaz meczu nie wygra...

"Kurmanek" się obudził. Była sobota, 7.30. Przedostatni dzień maja zapowiadał się słonecznie. Promyki wpadały przez okno do pokoju i harcowały po twarzy Rafała. Uśmiechnął się, dziś mógł trochę poleniuchować. Zamknął oczy i przypomniał sobie sen. To było dwa tygodnie temu w Lesznie. Przywiózł dziesięć punktów i trzy bonusy. Zawalił tylko jeden wyścig. Chociaż trudno powiedzieć, że zawalił. To Dobrucki troszeczkę przesadził z atakiem na wyjściu z wirażu. Ale w pięciu wcześniejszych gonitwach Rafał pokazał klasę. Doskonale pamiętał każdą z nich.

Bieg II. Po starcie i pierwszym łuku było fatalnie. Unia prowadziła 5:1. Jacek Rempała przed Dobruckim. Parę gospodarzy ścigał Nicki Pedersen, a Kurmański jechał śladem kolegi. Obaj nie zabrali się spod taśmy, ale już na początku drugiego kółka szalony Duńczyk na wirażu "połknął" Dobruckiego. Rafał zrobił to samo na następnym okrążeniu. Przywiózł "oczko" z bonusem i remis w wyścigu.

Bieg VI. Popisówka "Kurmanka", który wystrzelił z pierwszego pola, wskoczył na orbitę i na przeciwległej prostej nie przestraszył się pędzącego z lewej strony Balińskiego. Nawet przez chwilę nie pomyślał, aby przykręcić manetkę. Na pełnej prędkości wjechał w łuk, przeciągnął rywala na prostej startowej i za chwilę zamknął go przy wejściu w wiraż. Załatwił sprawę po mistrzowsku i pognał po pierwszą tego dnia trójeczkę. A za Balińskiego zabrał się Pedersen i odważnym atakiem tuż przed kreską wydarł dwa punkty. 5:1 dla Falubazu! W tej gonitwie nie liczył się młody pupil leszczyńskich kibiców Krzysztof Kasprzak. I pomyśleć, że jeszcze rok wcześniej, gdy Rafał był juniorem, niektórzy fani mówili, że nie dorównuje "Kasperowi"...

Bieg VII. Ani chwili wytchnienia. Kurmański musiał pojechać wyścig po wyścigu, tym razem jako zastępstwo zawodnika za kontuzjowanego Rafała Okoniewskiego. W dodatku przeciwko ubóstwianemu na tym stadionie Leigh Adamsowi! I ponownie popisał się atomowym startem z pola A. Prowadził. "Kangur" natychmiast puścił się w pogoń, lecz już na wyjściu z drugiego łuku miał defekt motocykla. Nawalił aparat zapłonowy... A Rafał tańczył ze swoim GM-em i pędził po drugą z rzędu trójeczkę. Na ostatnim okrążeniu pech dopadł i Adama Skórnickiego, który musiał pchać motor do mety, żeby zdobyć punkt. Skorzystał na tym Zbigniew Suchecki. Kolejne 5:1 dla Falubazu! "Kurmanek" już nawet nie myślał o tym, że kupił dwa nowiutkie silniki specjalnie na Grand Prix Europy we Wrocławiu, w którym nie będzie mógł wystąpić... Miał to gdzieś!

Bieg X. Następny pojedynek z Adamsem. Tym razem to Australijczyk zmiażdżył wszystkich na starcie. Drugi jechał Pedersen, a trzeci Rafał. Ale Duńczyk nie pomagał. Na drugim wirażu wypchnął Kurmańskiego pod bandę i na trzecie miejsce wskoczył Skórnicki. Takie sytuacje to dodatkowy zastrzyk adrenaliny. Czasu nie ma, a trzeba perfekcyjnie zaplanować atak i w ułamku sekundy podjąć dobrą decyzję. "Kurmanek" to potrafił i odpowiedział już na kolejnym kółku. Przy wyjściu z drugiego łuku przypuścił szarżę po małej. Skuteczną. Uratował punkt z bonusem i remis w gonitwie.

Bieg XIII. Rafał zaspał na starcie, zresztą tego dnia trzecie pole było fatalne. Ale wtedy zrobił to, co lubił najbardziej. Wszedł na orbitę, która w Lesznie najczęściej "chodzi". Już na prostej ograł Balińskiego. Potem ruszył w ślad za Norbertem Kościuchem. Z każdą sekundą odrabiał straty, nieuchronnie zbliżał się do rywala. Gdy kończyli drugie okrążenie, Kurmański zrównał się z żużlowcem Unii, a przy wejściu w wiraż wślizgnął się po małej i bez kłopotu przedarł na drugą pozycję. Jak wydra! Właśnie taką miał ksywę wśród kolegów. Wyprzedził Kościucha z dziecinną łatwością, tak jakby atakował nieopierzonego juniora podczas zawodów Zachodniej Ligi Młodzieżowej. Przywiózł dwójkę i bonus, a razem z Pedersenem drugie zwycięstwo 5:1. Przed wyścigami nominowanymi Falubaz przegrywał tylko 38:40.

Rafał otworzył oczy. Krótki, lecz przeszywający ból karku wyrwał go z letargu. Powrócił do rzeczywistości. Ostrożnie przekręcił głowę w lewo, później w prawo. Coś strzeliło z tyłu szyi. Normalka. Słońce się schowało. Idealny błękit nieba zabrudziły ciemne chmury. "Kurmanek" wyjrzał przez okno.

- Pieprzona Góra śmieci! - syknął przez zęby. Wstał, wybrał płytę, włożył do odtwarzacza, włączył. Z głośników popłynęły słowa piosenki DKA: "Jak by to było, gdyby mnie nie było..."

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska