Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatni dzień Rafała Kurmańskiego (odc. 2)

Redakcja
Rafał Kurmański
Rafał Kurmański fot. Tomasz Gawałkiewicz
W maju minie dziewięć lat od śmierci Rafała Kurmańskiego. Jednego z najzdolniejszych żużlowców młodego pokolenia, któremu wróżono wielką karierę. Stał dopiero na początku drogi, jeszcze wszystko było przed nim... Prezentujemy książkę Rafała Owczarka ,,I nie ma mnie" w której autor usiłuje odtworzyć ostatni dzień żużlowca i zrozumieć dlaczego tak się stało?

Rafał wrócił do łóżka. Czuł dokuczliwe łupanie w głowie. Tak, jakby w środku czaszki jakiś górnik potężnym kilofem wydobywał węgiel. W ostatnich tygodniach ten ból dokuczał mu coraz częściej. Nie wiedział, skąd się bierze. Jednego był pewny. Czuł się cholernie zmęczony. - Kurwa, jak uciec przed tym rąbaniem - pomyślał, po czym przytulił głowę do poduszki. Zacisnął mocno powieki, usłyszał bicie swojego serca. - Ciekawe, jakbym się poczuł, gdyby stanęło... Chociaż ból by minął - przez głowę przeszła mu dziwna myśl. Odczekał chwilę z twarzą wbitą w miękką jak puch poduszkę. Leżał tak z nosem i prawym policzkiem wciśniętymi w nią. Pomogło, ból mijał. Rafał odwrócił się na plecy. Spojrzał w górę przez okno. Chmury odpłynęły. Niebo pozbawione było czegokolwiek. Przypominało niebieską otchłań, w której można było bez pamięci utopić swoje zmartwienia. Nagle na błękitnym tle pojawiła się biała jak śnieg, kosmata chmurka. Płynęła powoli. - Ciekawe dokąd zmierza?... Czy przeleci nad stadionem?... - pytał naiwnie sam siebie. Nie rozumiał, jak to się dzieje, ale niemal wszystko kojarzył z torem żużlowym przy Wrocławskiej.

Wyciągnął rękę przed siebie. Z kciuka i palca wskazującego stworzył szczypce. Przymknął lewe oko, jakby celował do tarczy. Przemierzającą po niebie chmurę "złapał" pomiędzy palce. Powoli odprowadzał wzrokiem, aż wyleciała poza okno, jego pole widzenia. Ta zabawa pozwoliła na dobre zapomnieć o bólu rozrywającym głowę.

Postanowił wreszcie podnieść się z łóżka. Odchylił kołdrę, która przykrywała go od pasa w dół. Zgrabnym, szybkim ruchem zrzucił nogi z lewej krawędzi kanapy. Siedział. Wyciągnął do góry zaciśnięte pięści. Zawsze żałował, że nie ma mocniejszych dłoni. Wygiął się do tyłu niczym kot. Te kilka ruchów, niby-niepozornych, a ujawniło jego gibkość wytrenowaną przez lata na torze. W samych bokserkach przespacerował się do odtwarzacza CD. Znów włączył utwór, którego słuchał ostatnio niemal bez przerwy. Drugi raz w ciągu pięciu minut z głośników popłynęły słowa, które sprawiały mu ogromną przyjemność. Ale nie taką, jaką czuje się przy pocałunku ukochanej kobiety czy pierwszym łyku zimnego piwa. To była przyjemność szorstka, masochistyczna.

"Zawsze sobie myślę, jak by to było,
jak by to wszystko się ułożyło,
gdyby mnie na tym świecie nie było".

Także teraz, gdy usłyszał pierwsze frazy piosenki, poczuł siłę. Ale i ulgę. Dziwną lekkość. Za każdym razem, gdy słyszał utwór zespołu DKA, łzy napływały mu do oczu. Czuł, jak rozsadzała go ambicja.

Poszedł do łazienki. Umył zęby. Nigdy nie zajmowało mu to więcej niż dwie minuty. Przepłukał gardło. Opłukał twarz. Już miał założyć koszulkę, ale piosenka się skończyła. Wrócił do pokoju, w którym spał. Przykucnął przy odtwarzaczu. Za chwilę głośniki znów zanuciły: "co by się zmieniło... co by się skończyło... we śnie się widzę...". Rafał poczuł, że serce zaczęło mu szybciej bić. Ustawił głośność na maksymalną wartość. "W oczach mam ból... w oczach mam łzy" - przy tych słowach czuł ścisk w klatce piersiowej. Jakby serce, napędzające jego ciało, ścisnęła zimna, metalowa obręcz. Zakaszlał. Wrócił do łazienki, żeby się ubrać. Niedbale zarzucił na siebie koszulkę. Kilkoma luzackimi ruchami założył spodnie.

Która może być godzina? Rafał sięgnął do kieszeni po komórkę. Spojrzał na zegarek w prawym górnym rogu wyświetlacza, dochodziła 8.05. Na szybce zobaczył małą rysę. Zrobiło mu się trochę żal. Drobny szczegół, ale nieco go poirytował. Rafał w pewnych sprawach był perfekcjonistą. Nie tylko na torze. Schował telefon z powrotem do kieszeni. Szedł wzdłuż ul. Anny Jagiellonki, na parking za blokiem, przy którym mieszkał. Spojrzał na fragment lasu po prawej stronie, który mijał. Lubił osiedle KTBS-ów. Było czyste, kolorowe. W sam raz dla młodego chłopaka. Duża ilość zieleni dobrze na niego działała. Wyciszał się, uspokajał. Ale dziś czuł się jakoś dziwnie nerwowo. Nie tak, jak przed ważnym meczem. Inaczej nawet niż przed pierwszym startem w ekstraligowym meczu. Czuł się zestresowany, tak jak przed pójściem do szkoły. Nigdy nie ukrywał, że nie przepadał za nauką. Na torze, kiedy miał swój dzień, panował nad wszystkim. W szkole za dużo czyhało niespodzianek.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska