Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatni raz biorą w kamasze

Redakcja
Tomasz Stachowiak z Krobielewa pod Przytoczną bez większego żalu pożegnał się z fryzurą cywila. Maszynka Zdzisławy Kowalczyk była ustawiona na przepisową długość dwóch milimetrów.
Tomasz Stachowiak z Krobielewa pod Przytoczną bez większego żalu pożegnał się z fryzurą cywila. Maszynka Zdzisławy Kowalczyk była ustawiona na przepisową długość dwóch milimetrów. fot. Dariusz Brożek
To już ostatnie wcielenie żołnierzy z poboru. W przyszłym roku zastąpią ich ochotnicy.

[galeria_glowna]
Poborowy Maciej Rogowski z Gorzowa Wlkp. tuż przed przyjazdem do jednostki wojskowej w Międzyrzeczu obciął włosy na krótkiego jeżyka. Mimo tego po przekroczeniu bramy koszar i tak trafił do fryzjera. - Bo włosy mają mieć najwyżej dwa milimetry. I ani milimetra więcej - mówi fryzjerka Zdzisława Kowalczyk.

Większość zgłosiła się na ochotnika
Dziś do jednostek 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej wcielono 1,7 tys. młodych mężczyzn. Niektórzy nie ukrywali, że wcale im się nie spieszyło w kamasze. - To strata czasu. Ale wyboru nie miałem. Może nie będzie tak źle - mówił nam jeden z poborowych przy bramie 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej w Międzyrzeczu.

Meldując się w międzyrzeckich koszarach poborowi mogli porozmawiać z psychologiem Agnieszką Władyką. - Większość z nich zgłosiła się na ochotnika, mają zatem pozytywną motywację. Nie można jednak wykluczyć, że niektórzy mogą mieć problemy z przystosowaniem się do nowej sytuacji. Jutro spotkam się ze wszystkimi plutonami - zapowiada.

Zawodowy dostanie 2 tys. na rękę

Po zdaniu cywilnych ubrań i badaniach lekarskich rekruci fasowali mundury. Michał Drozda z Szumiacej pod Międzyrzeczem bez trudu dopasował spodnie. - Nie będę brał większych rozmiarów, bo na pewno schudnę - mówił przymierzając bluzę.

Na początku grudnia rekruci złożą przysięgę na rynku przed ratuszem i wyjadą na pierwsze przepustki. Do cywila wyjdą za dziewięć miesięcy. To już ostatnie wcielenie do wojska. W przyszłym roku pobór zostanie zawieszony, a żołnierzy służby zasadniczej mają zastąpić ochotnicy. Wielu poborowych chce zostać żołnierzami zawodowymi. Wpierw muszą jednak odsłużyć dziewięć miesięcy. - To niezła praca. Od razu na rękę dostanę prawie dwa tysiące, a u nas w tartaku nawet połowy tego nie wyciągnę, choćbym harował od świtu do zmierzchu - mówił Adam Frączek z Zaszczytowa koło Krzeszyc.

O profesjonalizacji sił zbrojnych więcej przeczytasz w sobotnio-niedzielnym "Magazynie GL"

(dab)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska