Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paradyż proszę zburzyć

Tomasz Czyżniewski 68 324 88 34 [email protected]
Jan Lembas (z prawej, w okularach): - Jest na terenie województwa wiele kaplic, innych budowli kościelnych, które jakoby są zabytkami. Wysłałem wykaz tych obiektów, które trzeba by wyburzyć, to się nam mówi, że każdy zabytek trzeba opisać i bardzo są długie z tym ceregiele.
Jan Lembas (z prawej, w okularach): - Jest na terenie województwa wiele kaplic, innych budowli kościelnych, które jakoby są zabytkami. Wysłałem wykaz tych obiektów, które trzeba by wyburzyć, to się nam mówi, że każdy zabytek trzeba opisać i bardzo są długie z tym ceregiele. fot. Bronisław Bugiel
Co jest jednym z największych i najcenniejszych skarbów w województwie lubuskim? We wszystkich czytelniczych rankingach zawsze pada hasło: kościół i klasztor w Paradyżu. Trudno w to uwierzyć, ale 50 lat temu znalazł się na liście zabytków do zburzenia!

A oprócz Paradyża, fara w Gubinie, klasztor poaugustiański w Żaganiu, kolegiata w Głogowie, kościół św. Katarzyny w Gościszowicach, klasztor franciszkanów we Wschowie, fara w Strzelcach Krajeńskich, kościół św. Jakuba w Ośnie Lubuskim... Wyobrażacie sobie nasze województwo bez nich? A ówczesne władze komunistyczne sobie wyobrażały.

Barbarzyński sposób myślenia władz

30 maja 1960 rankiem miejscy urzędnicy w asyście milicji rozpoczynają eksmisję Kościoła z Domu Katolickiego (dziś budynek Filharmonii Zielonogórskiej). Dochodzi do starć. Początkowo niegroźna manifestacja przeradza się w wielkie zamieszki, w których uczestniczy mniej lub bardziej czynnie 5.000 ludzi. Walki trwają do późnego wieczora. Za udział w zajściach aresztowano 333 osoby. Sądy skazały 185.

2 czerwca zbiera się Egzekutywa Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Komunistyczni dygnitarze oceniają, co się wydarzyło i dlaczego doszło do rozruchów. Jednym z mówców jest Jan Lembas, przewodniczący Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej. Skarży się na brak wsparcia z "góry". I dodaje: "Jest na terenie województwa wiele kaplic, innych budowli kościelnych, które jakoby są zabytkami. Miała przyjechać komisja z Warszawy, żeby zdecydować. Wysłałem wykaz tych obiektów, które trzeba by wyburzyć, to się nam mówi, że każdy zabytek trzeba opisać i bardzo są długie z tym ceregiele".

- To bardzo znamienna wypowiedź - komentuje historyk kościoła ks. Dariusz Śmierzchalski-Wachowicz. - Pokazuje barbarzyński sposób myślenia władz. Moim zdaniem, to inicjatywa, w której wiadomo było, że raczej nie wyjdzie. Bo nie będzie na to zgody władz centralnych. Gdyby to zależało tylko od władz lokalnych, to mogłoby być gorzej. I nie przeszkadzałoby, że w Paradyżu od lat działa seminarium duchowne. Je też chciano zlikwidować. Taka była polityka państwa. A przy okazji Wydarzeń Zielonogórskich postanowiono spróbować sprawę przyspieszyć.

Akcja trzy szóstki

Chodzi o wykaz 113 zabytków sakralnych na terenie ówczesnego województwa zielonogórskiego. - Opowieści o tej liście krążyły w formie ustnej anegdoty. Ale przeglądając nasze archiwa, odkryłam, że taka lista istnieje i są w niej opisane wszystkie zabytki z propozycjami, co z nimi zrobić - wojewódzki konserwator zabytków Barbara Bielinis-Kopeć wyjmuje 29-stronicowy raport napisany na maszynie. - Trudno mi uwierzyć, że ktoś miał zamiar je zburzyć. To skarby kultury, którymi teraz się chlubimy. Tak pięknie został odnowiony kościół w Paradyżu. Trwają prace w Gubinie...

Kto stworzył ten wykaz i dlaczego w 1960 r. chciał zburzyć zabytki? - Nie wiem. Na pewno nie my. Listę dostaliśmy z Wydziału do spraw Wyznań - odpowiada Jan Muszyński, ówczesny konserwator zabytków. - Do nas trafiła już gotowa. Wiedzieliśmy, że to prawie jak wyrok. Wtedy władze nie przejmowały się zabytkami.

Na ziemiach zachodnich trwała akcja porządkowa. Chodziło o usunięcie ruin z czasów powojennych. - Ale to nie była akcja cegła, prowadzona do połowy lat 50. - tłumaczy Zbigniew Bujkiewicz z archiwum państwowego w Starym Kisielinie. - W ramach tej akcji wywożono miliony cegieł, na przykład na odbudowę stolicy. Często zostawał małowartościowy gruz, a rozbierano domy nadające się do remontu. W Gubinie na przykład, chcąc pozyskać cegłę, zamiast uruchomić cegielnię, rozebrano ją.

Teraz była to akcja trzy szóstki. Od wydanej w 1955 r. uchwały rządu nr 666, polecającej do 1960 r. zrobić porządek z ruinami. Przy okazji Wydział ds. Wyzwań, którym kierował Stanisław Jabłoński postanowił zrobić porządek z mieniem kościelnym.
- Czasami jeździłem z Jabłońskim na inspekcję. Księża imali się różnych sposobów, by uzyskać akceptację wykonanych prac - wspomina Muszyński. - Tak trafiliśmy do Głogowa.

Do kościoła jezuitów. Z góry było wiadomo, że będą kłopoty z przyjęciem prac, posypią się kary. Spisujemy protokół. Trwa to długo. Wreszcie kończymy, a proboszcz zaczyna uroczyście przemawiać, że przyjechaliśmy w tak szczególny dzień dla Głogowa. Bo dziś jest rocznica wyzwolenia miasta spod niemieckiej niewoli przez Armię Czerwoną. Otwiera drzwi do sąsiedniego pomieszczenia, a tam elegancki stół, pełen jedzenia i alkoholu. W takie święto nawet Jabłoński nie mógł odmówić. Nie wspominając już o utrudnieniach czy karach.

Skoro jest taka lista...

Niechęć do budynków kościelnych miała też dobre strony. Kiedy w Żarach padł pomysł wyburzenia wielu kamieniczek, pomogło sąsiedztwo górującej nad okolicą fary. - Decydentów przekonał argument, że gdy wyburzą kamieniczki, to wyeksponują kościół. To ich powstrzymało - śmieje się Muszyński. Konserwator coś jednak z listą 113 zabytków zrobić musiał. Postanowił wysłać ją do stolicy. Ale w Warszawie, w ministerstwie nikt z nim nie chciał rozmawiać. Wszyscy się bali. Skoro jest taka lista...

- Po 30 maja 1960 wyraźnie było widać, że wykaz jest pewną formą zemsty na Kościele - dodaje Muszyński, który w końcu trafił do Jerzego Pietrusińskiego, a ten podjął się wykonania ekspertyzy. Pietrusiński użył mocnego argumentu - nie możemy dawać pretekstu imperialistycznej amerykańskiej propagandzie. I dołożył, że projekt likwidacji tylu obiektów sakralnych jest przysłowiową wodą na młyn dla zachodnioniemieckich rewizjonistów. Przy okazji delikatnie wypomniał Wydziałowi ds. Wyznań, że mógłby konsultować takie pomysły z konserwatorem zabytków.

Ekspert aż 26 zabytków uznał jako bardzo cenne z punktu widzenia kultury ogólnoeuropejskiej lub ogólnopolskiej. Stwierdził też, że część najmniej cennych obiektów nadaje się do ewentualnego wyburzenia. Ale żeby nie przesadzić ze zbyt sztywnym stanowiskiem, w wielu przypadkach zaproponował świeckie wykorzystanie budynków. Spośród 34 obiektów w dobrym stanie i już użytkowanych wskazał, by w zborze w Boleminie powstało kino lub sala na cele społeczno-kulturalne. Podobnie w zborze w Chwałowicach, Długoszynie, Janczewie czy Osiecznicy. Natomiast w Paradyżu zalecił utrzymanie dotychczasowej funkcji. Okazało się, że ze 113 wymienionych obiektów pięć już nie istniało. Pietrusiński uznał, że tylko 22 budynki można ewentualnie wyburzyć, a 44 mogłyby znaleźć świeckie zastosowanie. Ale te zmiany wymagały wcześniejszych ekspertyz konserwatorskich. Bez nich nie można było przyjść i rozebrać kościółka.

Lembas był wściekły

- W ten sposób sprawa się rozmyła, a Lembas był wściekły, że przesłałem listę do Warszawy, i musiał czekać na wyniki pracy eksperta - dodaje Muszyński, który wkrótce przestał być konserwatorem zabytków.
- Ostatecznie ze 108 zabytków zagrożonych likwidacją, z czasem rozebranych zostało 36 obiektów, a 12 znajduje się w ruinie - podsumowuje Bielinis-Kopeć. Często było to wynikiem wieloletnich zaniedbań, a nie planowanej likwidacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska