Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pasażerka LOT-u źle się czuła i chciała ściągnąć maseczkę. Wezwano do niej antyterrorystów. "Moja 3-letnia córka była przerażona"

Maciej Dobrowolski
Maciej Dobrowolski
Pasażerka LOT-u chciała ściągnąć maseczkę. Wezwano do niej antyterrorystów. "Moja 3-letnia córka była przerażona"
Pasażerka LOT-u chciała ściągnąć maseczkę. Wezwano do niej antyterrorystów. "Moja 3-letnia córka była przerażona" Maciej Dobrowolski
- Rozumiem, że w kraju panuje niecodzienna sytuacja związana z Covid-19, ale to, co zgotowały mi i mojej 3-letniej córce linie lotnicze LOT, przechodzi wszelkie logiczne rozumowanie – przekonuje Kornelia Shehadie, nasza Czytelniczka. Co właściwie się stało?

„Mam chorobę lokomocyjną, ratowałam się piciem wody”

Pani Kornelia od 18 lat mieszka poza krajem, przebywała na wakacjach w Polsce. 18 września miała zaplanowany lot powrotny, który został anulowany przez międzynarodowego przewoźnika. Krajowy LOT nie zgodził się oddać pieniędzy za przelot na odcinku Babimost – Warszawa, więc żeby pieniądze nie przepadły, postanowiła wybrać się z córką na kilka dni do Warszawy. 22 września wracała. Dwa razy spotkała tę samą obsługę lotu…

- Już pierwszy przelot był dla nas bardzo traumatyczny. Jestem osobą, która cierpi na ostrą formę choroby lokomocyjnej. Nie przypuszczałam, że z Babimostu będzie leciał mały samolot śmigłowy – tłumaczy nasza Czytelniczka.

Pasażerka LOT-u chciała ściągnąć maseczkę. Wezwano do niej antyterrorystów. [/quot/]Moja 3-letnia córka była przerażona[/quot/]
Pani Kornelia Shehadie Maciej Dobrowolski

Kobieta twierdzi, że od momentu ustawienia się w kolejce do wyjścia na płytę lotniska, podczas oczekiwania przed schodami na wejście do samolotu, podczas zajmowania miejsc, podczas startu miała założoną na twarz maseczkę.

- Po starcie poczułam symptomy choroby lokomocyjnej i zaczęłam popijać łyczkami wodę, żeby poradzić sobie z nieprzyjemnymi objawami w jej wczesnej fazie. Aby to zrobić, ściągnęłam z twarzy maseczkę i zakryłam twarz szalem, pod którym mogłam swobodniej popijać wodę – relacjonuje pani Kornelia. To jej zdaniem miało nie spodobać się obsłudze.

- Szef pokładu nakazał mi założenie maseczki i zaprzestanie picia. Poinformowałam go, że z całej siły starałam się zapobiec wymiotowaniu i mając na względzie swoje zdrowie, zdrowie innych pasażerów i opiekę nad moją córką. To go jednak nie przekonało. Zaczęto straszyć mnie, że jak za chwilę się nie podporządkuję, to o wszystkim dowie się kapitan. To było okropne. Córka była już bardzo zdenerwowana, podporządkowałam się z trudem – przekonuje nasza rozmówczyni.

Pasażerka LOT-u chciała ściągnąć maseczkę. Wezwano do niej antyterrorystów. "Moja 3-letnia córka była przerażona"

Pasażerka LOT-u źle się czuła i chciała ściągnąć maseczkę. W...

Zakaz jedzenia i pica?

Po chwili przyszedł kolejny szok, relacjonuje kobieta. – W pewnym momencie odbyło się wydawanie posiłków i napojów przez obsługę lotu wszystkim pasażerom. Skoro wszyscy ściągnęli maseczki i zaczęli spożywać posiłek, uznałam, że ja też mam do tego prawo. Liczyłam, na to, że może uda mi się coś przełknąć i to złagodzi objawy. Niestety, nie miałam takiej możliwości. Podszedł do mnie szef pokładu i nakazał mi przerwanie posiłku i założenie maseczki - przekonuje pani Kornelia.

Pasażerka zaczęła dopytywać skąd taka decyzja? Na jakiej podstawie? – Ale szef pokładu odszedł, a ja usłyszałam przez głośnik panią kapitan z komunikatem: proszę pasażerkę z rzędu 10 o natychmiastowe założenie maseczki. Wykonałam to polecenie, w moim odczuciu rażąco naruszające moje prawa człowieka, dobra osobiste, jak i prawa pasażera, bez udzielenia mi jakichkolwiek dalszych wyjaśnień – dodaje.

Port lotniczy w Babimoście
Port lotniczy w Babimoście Mariusz Kapała

Uzbrojony oddział zatrzymuje matkę z 3-letnią córką

- Po wylądowaniu chciałam, jak najszybciej opuść pokład samolotu, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Niestety, kazano wszystkim pozostać na miejscach. Wyłączono nawiew i znów zaczęła się źle czuć. Prosiłam o pomoc załogę, ale nikt nie reagował na moje wezwania – twierdzi Kornelia Shehadie. Kobieta podkreśla, że czuła, iż za chwilę może zemdleć. – W końcu mnie i córkę wypuszczono, Po zejściu ze schodów samolotu, zrobiło mi się ciemno przed oczami i straciłam równowagę – dodaje.

Na lotnisku miał już na nią czekać czarny samochód z zasłoniętymi szybami. – Wskoczyli z niego uzbrojeni po zęby funkcjonariusze w kominiarkach, wyglądający jak oddział antyterrorystyczny. Moje dziecko zaczęło histerycznie i traumatycznie płakać. Uczepiło się mnie spazmatycznie. Wprowadzono nas do tego busa. A ja zaczęłam krzyczeć: „co się dzieje? Nie jesteśmy terrorystkami!” To było dla mnie i mojej córki koszmarnym, traumatycznym przeżyciem, którego nie potrafię do dziś zrozumieć, zaakceptować i się z nim w jakikolwiek sposób oswoić. To były środki absolutnie niewspółmierne do sytuacji, w której dodatkowo uczestniczyło trzyletnie dziecko– przekonuje pani Kornelia.

Kiedy w końcu ją wypuszczono pasażerka, dowiedziała się jeszcze, że wobec niej może być wszczęte postępowanie karne za niewykonywanie poleceń podczas lotu. Lotnisko opuszczała ze strachem, który wzmógł się jeszcze, gdy zaobserwowała niepokój swojej córeczki…

„Gdy wchodziłam na pokład ogarnęło mnie złe przeczucie”

Po całym wydarzeniu i konsultacji ze specjalistą kobieta uznała, że skorzysta z lotu powrotnego do Babimostu. – Zależało mi na córce, żeby nie zakorzeniła w sobie strachu do latania oraz podróży. Ale gdy 22 września wchodząc na pokład, zobaczyłam, że polecimy z tą samą obsługą lotu, miałam już złe przeczucia – twierdzi pani Kornelia.

Co poszło nie tak tym razem? - Po wizycie w toalecie okazało się, że w drodze na lotnisko musiałam zostać ukąszona przez jakiegoś owada i pojawiła się silna reakcja alergiczna na nodze. Rumień z opuchlizną miał około 13 cm wielkości i zaczął strasznie boleć – przekonuje. I na dowód pokazuje nam zdjęcie z samolotu, na którym widać bardzo nieprzyjemny obrzęk.

- Usiadłam na miejscu i poczułam uderzenie gorąca i dreszcze. Poprosiłam o pomoc obsługę. Ale, kiedy podszedł do mnie ten sam szef pokładu, już wiedziałam, że mam kłopoty – mówi Shehadie. Według jej relacji nie pozwolono jej na ściągniecie, ani na moment maseczki, w zamian nalegano, aby podać jej tlen na uspokojenie.

- Szef pokładu poinformował telefonicznie kapitana o moim złym samopoczuciu i powiedział, że wezwie karetkę na płytę lotniska. Ja chciałam jedynie odetchnąć i uspokoić organizm. Podczas tego lotu bardzo dużo pierwszych rzędów było wolnych, istniała możliwość przesadzenia mnie tam z zachowaniem 2 metrów dystansu i pozwolenia na spokojne odetchnięcie. Nie zrobiono tego! Pierwszej pomocy udzieliła mi pasażerka siedząca obok – twierdzi pani Kornelia.

- Na moją usilną prośbę o pomoc ze strony obsługi szef obsługi podał mi w końcu wapno, a po dłuższej chwili maść, którą miałam posmarować nogę. Ale nie pozwolił na ściąganie maseczki – relacjonuje pasażerka.

Na lotnisku czekała już na nią służba medyczna, która udzieliła jej pomocy. - Uważam, że załoga była do mnie uprzedzona, że nie potraktowano całej sytuacji z należytą powagą, a właściwie odgrywano się na mnie. Może to dlatego, że mam arabskie nazwisko i za to, że za pierwszym razem użyłam szal do zakrycia twarzy – mówi kobieta.

Według jej relacji w samolocie zebrać się miała cała załoga na naradę. - Udało mi się uchwycić aparatem, że nie mieli zasłoniętych ust i nosa. Kpina i groteska – podkreśla pani Kornelia.

LOT: Załoga pokładowa postępowała zgodnie z zasadami!

W związku z całą sprawą skontaktowaliśmy się z przewoźnikiem, pytając m.in. :

  • Czy ich zdaniem obsługa lotu zachowała się odpowiednio podczas przelotów?
  • Czy prawdą jest, że wezwano no niej na lotnisku oddział antyterrorystyczny?
  • Jak LOT komentuje całą sprawę?
  • Jak LOT się do zarzutów stawianych przez panią Kornelię?

Odpowiedź jest co najmniej lakoniczna.

- Podczas rejsu na trasie Babimost-Warszawa, jedna z pasażerek nie zastosowała się do zasad bezpieczeństwa obowiązujących na pokładzie samolotu – czytamy w odpowiedzi. - Zgodnie z wprowadzonymi podczas pandemii COVID-19 przepisami, załoga pokładowa poinformowała służby lotniskowe o tym zdarzeniu, które po wylądowaniu rozmawiały z pasażerką, w celu wyjaśnienia sytuacji. Załoga pokładowa postępowała zgodnie z obowiązującymi procedurami.

Biuro prasowe LOT-u nie odniosło się natomiast do kwestii, czy będzie występowało z roszczeniami wobec pasażerki. Ona sama zapowiedziała jednak, że jest już w kontakcie z prawnikami i zamierza pozwać przewoźnika o odszkodowanie. – Jeśli wygram, przekaże pieniądze na cele charytatywne – zapowiada kobieta.

Wideo: Flaris Lar 1. Pierwszy na świecie polski biznesowo-rodzinny odrzutowiec na testach w Babimoście

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska