Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pasażerowie muszą płacić mandaty za niewinność

Dorota Nyk 76 835 81 11 [email protected]
To już trzeci przypadek kiedy mandat przychodzi do pasażera, który musiał zapłacić za brak dokumentu uprawniającego do tańszego przejazdu
To już trzeci przypadek kiedy mandat przychodzi do pasażera, który musiał zapłacić za brak dokumentu uprawniającego do tańszego przejazdu fot. Dorota Nyk
- Jestem zbulwersowana polityką finansową firmy, która zajmuje się kontrolą biletów w autobusach miejskich - zawiadomiła nas głogowianka. Ma powody, bo firma ta przysyła mandaty nawet tym, którzy na to nie zasłużyli.

Jakież było zdziwienie głogowianki, pani Iwony, kiedy niedawno dostała dwa mandaty do zapłacenia, a wkrótce potem od łódzkiej firmy przyszło ponaglenie do zapłaty. Firma zajmująca się windykacją długów pasażerów głogowskiej Komunikacji Miejskiej, żąda od niej, żeby zapłaciła w sumie 200 zł i straszy odsetkami.

Ale pani Iwona twierdzi, że tych mandatów nie zapłaci - bo też i nie ma za co. Jest nimi zaskoczona, nawet zbulwersowana. Dlaczego? Zacznijmy od początku. To nie ona jeździ autobusami, ale jej syn - nastolatek. Dojeżdża codziennie do szkoły i ma wykupioną specjalną kartę miejską.

- Pewnego razu tak się zdarzyło, że syn miał pękniętą Kartę Miejską, a w trakcie kontroli kontrolerka całkowicie mu ją przełamała - opowiada pani Iwona. - Niemożliwe stało się sprawdzenie, czy syn zalogował się w autobusie, wobec tego dostał mandat.

Głogowianka poszła wyjaśniać wszystko do biura firmy Arsen, zajmującej się kontrolowaniem biletów na zlecenie Komunikacji Miejskiej. Tam rzeczywiście okazało się, że jej syn zalogował się w autobusie. Pracownica biura obiecała mandat anulować.

Jednak po kilku dniach znów się coś wydarzyło. Syn pani Iwony nie miał przy sobie legitymacji szkolnej. Znów wystawiono mu mandat. Na drugi dzień poszedł wyjaśniać sprawę do Arsenu, okazał legitymację i otrzymał stosowaną w takiej wysokości karę - 10 zł. Jego mama jeszcze tego samego dnia wpłaciła 10 zł na wskazane konto.

- Wydawało mi się, że to koniec sprawy, lecz okazało się, że nie. Wkrótce święta, a tu przyszły mi dwa mandaty do zapłacenia - opowiada zdenerwowana kobieta. - Uważam, że pod koniec roku Arsen próbuje w ten sposób naciągać pasażerów.
Oczywiście poszła wszystko wyjaśniać do Arsenu - ale, o dziwo, tam nie ma żadnych śladów po tym, że jej syn przyszedł okazać legitymację. Pracownica biura nie pamiętała także, że pani Iwona osobiście przychodziła wyjaśniać sprawę przełamanej przez kontrolerkę karty. Nie miała nic zaznaczone, zapisane.

- Zadzwoniłam do Łodzi, żeby wyjaśnić sprawę - opowiada głogowianka. - Przyjęto moje wyjaśnienie, a pani, z którą rozmawiałam, powiedziała mi, że sama się skontaktuje z pracownicą w Głogowie. Jakież było moje bezgraniczne zdziwienie, wręcz szok, kiedy po upływie kilku tygodni otrzymałam tym razem dwa wezwania do zapłaty mandatu, i to ostateczne!

Brak rzetelności i przejrzystości, bałagan w dokumentach - to pani Iwona zarzuca Arsenowi. -Dlaczego nie praktykuje się wydawania zaświadczeń, że mandat został anulowany? - zastanawia się. - Pani po prostu oświadczyła mi, że wszystko jest załatwione i że trzeba tylko uiścić opłatę manipulacyjną 10 zł.

Tę sytuację zgłosiliśmy prezesowi spółki Komunikacja Miejska Robertowi Grodeckiemu. Przyznał nam, że prawdopodobnie jest coś na rzeczy, bo to jest trzeci zgłoszony przypadek, kiedy osoba, która zapłaciła 10 zł za brak dokumentów przy sobie, otrzymuje także mandat.

- Będziemy to sprawdzać - obiecał. - Jeśli bowiem Łódź wystawia mandaty i ponaglenia osobom, które tych mandatów nie powinny dostać, to znaczy, że szwankuje coś na linii z Głogowem.

Jak zapewnił, jest umówiony na spotkanie z właścicielką firmy. - Każdy, kto uważa, że został pokrzywdzony, może do nas napisać skargę - zapewnił. - Robimy nawet konfrontacje z kontrolerami. Firma Arsen reaguje pozytywnie i przyjmuje nasze uwagi. Poza tym, zdecydowaną większość skarg rozpatrujemy na korzyść pasażerów.

Sprawę wyjaśniła nam także pracownica Arsenu. Według niej pani Iwona nie ma racji, a jej syn zachował się niekulturalnie.

- Przede wszystkim 10 zł nie jest żadną karą, lecz opłatą manipulacyjną - powiedziała. - Kara za brak dokumentu uprawniającego do ulgowego przejazdu wynosi 100 zł. Jeśli pasażer w ciągu siedmiu dni dostarczy nam dokument, to kara ta ulega umorzeniu, płaci się tylko koszty manipulacyjne. Wszystko zapisuję do książki korespondencyjnej. Natomiast w tym przypadku przeszedł nastolatek, pokazał legitymację, a kiedy poprosiłam o 10 zł, to zabrał legitymację i sobie poszedł, jakbym go czymś obraziła. Jego mama te 10 zł wpłaciła przez internet, lecz jej syn miał mi po prostu przynieść 10 zł i okazać dokument. A on go zabrał z biurka i praktycznie uciekł.

- Czy nie można zapłacić przez internet? - pytamy. Odpowiedź brzmi: można. Trzeba to jednak telefonicznie zgłosić, a ksero dokumentu potwierdzającego wpłatę dostarczyć do biura.

- To nie jest żaden wymysł. To wszystko jest zapisane w uchwale rady miejskiej i my tę uchwałę realizujemy - wyjaśniła pracownica firmy Arsen.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska