MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Paszportowe perypetie

MONIKA RUTKOWSKA <br>Zielona Góra
Po przeczytaniu artykułu pt. ,,Cena czujności" wróciły do mnie niemiłe wspomnienia sprzed około trzech lat, kiedy sama znalazłam się w podobnej sytuacji, co bohater artykułu.

Zostałam okradziona ze wszystkich dokumentów (paszport, dowód osobisty, legitymacja studencka, prawo jazdy) przebywając z wizytą w Berlinie. Zdarzenie zostało najpierw zgłoszone w komisariacie niemieckiej policji, gdzie otrzymałam kopię protokołu, następnie musiałam zgłosić się do Konsulatu Polskiego w Berlinie, aby otrzymać pozwolenie na powrót do kraju. Całe zajście miało miejsce w sobotę około godz. 20.00. Ściągnięto zastępcę konsula z domu, aby podpisał odpowiednie dokumenty i w ciągu dwóch godzin mogłam spokojnie wracać do Polski. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona tak krótkim czasem załatwienia tej sprawy zwłaszcza w wieczór weekendowy. To było by nie do pomyślenia w naszym kraju.
Jednak po powrocie, kiedy ze wszystkimi papierami zgłosiłam się do biura paszportowego, zaczął się prawdziwy koszmar. Kiedy po raz pierwszy znalazłam się w biurze paszportowym powiedziano mi, że muszę wszystkie dokumenty na własny koszt przetłumaczyć u tłumacza przysięgłego oraz zapłacić 50 zł za nowy dokument. Następnie po zapoznaniu się ze wszystkimi dokumentami poinformowano mnie, że kradzież nastąpiła z mojej winy, ponieważ nie pilnowałam należycie swoich dokumentów i kazano zapłacić właśnie 300 zł za nowy paszport. Interweniowałam najpierw u kierownika biura, następnie u dyrektora, jednak nie przyniosło to żadnych skutków. Usłyszałam tylko, że przebywając za granicą należy nie spuszczać dokumentów z oczu, a najlepiej nosić je w woreczku powieszonym na piersiach pod bluzką, a nie w torebce podręcznej. Sprawę skierowałam do rzecznika praw obywatelskich, który przyznał mi rację, ale urzędnicy nadal nic sobie z tego nie robią.
Dopiero po sześciu miesiącach otrzymałam z konsulatu z Berlina zawiadomienie, że dokumenty zostały odnalezione i przesłane odpowiednim władzom w Polsce. Te władze jednak nie miały czasu mnie o tym powiadomić. Pełna rozgoryczenia poszłam ponownie do biura paszportowego i w końcu z wielką łaską wyrobiono mi nowy paszport bez płacenia kary. Miałam już dość całej tej sprawy, dlatego nie dochodziłam odszkodowania za straty moralne, jakie poniosłam z powodu tego, że musiałam przez to wszystko przejść, a przede wszystkim pozostać tak długi czas bez możliwości opuszczenia naszego kochanego kraju.
Tak więc nie mogę powiedzieć nic dobrego na temat interpretacji regulaminów przez urzędników państwowych. Wręcz przeciwnie, myślę, że chcą wyłudzić jak najwięcej pieniędzy od biednych ludzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska