Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pewne zwycięstwo koszykarzy Intermarche-Zastal

(flig)
W akcji Wojciech Pisarczyk przeszkadzają mu Grzegorz Kukiełka i Mateusz Jarmakowicz
W akcji Wojciech Pisarczyk przeszkadzają mu Grzegorz Kukiełka i Mateusz Jarmakowicz fot. Wojciech Waloch
Zielonogórzanie odrobili zaległości. Spokojnie pokonali Sokoła. Zostali, przynajmniej do niedzieli, liderem. Szkoda tylko, że mając rywala ,,na widelcu" nie wygrali wyżej. A była duża szansa.

Oba zespoły mają za sobą przejścia chorobowe. Sokół z tego powodu musiał przełożyć dwa mecze. W Intermarche Zastalu bardzo długo nie grał Marcin Flieger, a potem dołączył do niego Jarosław Kalinowski. Zaczęło się od trójki Tomasza Fortuny, ale potem punktowali zielonogórzanie. W 5 min trafił Marcin Chodkiewicz i było 13:7. Zaczęły się jednak błędy. Skwapliwie wykorzystała je ekipa z Łańcuta, a postawiona przez nią strefa skutecznie zatrzymała naszych. W 8 min po rzucie Rafała Glapińskiego był remis 15:15, potem poprawił Bartosz Dubiel i Sokół prowadził 17:15.

Goście dość niespodziewanie utrzymali przewagę do końca kwarty. W drugiej widzieliśmy taki Intermarche Zastal, jaki chcielibyśmy często oglądać. Nasi punktowali, górowali pod każdym względem. Efektem było odzyskanie prowadzenia i przewaga. W 18 min po osobistych Fliegera mieliśmy 10 punktów różnicy - 38:28. Nie było wątpliwości kto jest lepszy. Pod koszami trwała zacięta walka. Trener gości Dariusz Kaszowski tak ostro komentował decyzje arbitrów, że zarobił przewinienie techniczne.

W trzeciej kwarcie wydawało się że dojdzie do pogromu Sokoła. Nasi ciągle dziurawili kosz. W 27 min po akcji Grzegorza Kukiełki Intermarche Zastal wygrywał 57:38. Niestety. Nie wiadomo czemu kolejne minuty to była klasyczna ,,stójka". Straty, złe podania, niecelne rzuty. Rywale tylko na to czekali. W ciągu dwóch minut było 10:0 dla nich. Przed końcem kwarty zeszli na dziewięć punktów 51:60.

Ten wynik już nieco niepokoił. Ale w czwartej odsłonie nasi ruszyli. Szybko zapomnieliśmy o ,,dołku", bo w 32 min było 67:51. Ale miejscowi zaraz go nam przypomnieli. Trafiać zaczął rezerwowy Mateusz Nitsche. Do przerwy niewiele grał i miał na koncie zaledwie dwa punkty. Teraz zaczął dziurawić nasz kosz. Taka ,,pobudka" rzutowa to nie żadna nowość. Tylko czemu po drugiej, czy trzeciej jego trójce nikt go nie przypilnował? Więc Nitsche spokojnie trafiał. W sumie w czwartej kwarcie zdobył 19 punktów. W 34 min było więc tylko 68:60. Goście ambitnie próbowali. W 38 min znów rzucił Nitsche i przewaga zmalała do siedmiu punktów - 75:68. Potem raz jeszcze było 77:72.

Na szczęście Sokół już się wystrzelał. Zielonogórzanie trafiali i zasłużenie wygraliśmy ten mecz. To było ostatnie ,,próbne" spotkanie Mateusza Jarmakowicza. Nie ma jeszcze oficjalnego komunikatu, ale wiadomo, że sprawdził się i zostanie w zespole.

W innych zaległych spotkaniach: Asseco Prokom II Gdynia - Górnik Wałbrzych 118:114 (po dogrywce), Tempcold Politechnika Warszawa - Spójnia Stargard Szczec. 79:81.

INTERMARCHE ZASTAL ZIELONA GÓRA - SOKÓŁ ŁAŃCUT 81:73 (18:19, 22:12, 22:20, 19:22)

INTERMARCHE ZASTAL: Flieger 18, M. Chodkiewicz 14, Kukiełka 12, Jarmakowicz 10, Kus 7 oraz Kalinowski 10, Wilczek i Rajewicz po 5, Busz 0.
SOKÓŁ: Glapiński 13, Dubiel 12, Pisarczyk 10, Fortuna 6, Chromicz 5 oraz Nitsche 21, Szurlej 2, Balawender i Paul po 0.
Sędziowali: Sławomir Moszakowski (Wrocław), Cezary Nowicki (Poznań) i Filip Wudecki (Włocławek). Widzów 500.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska