Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pewnego razu na... Zachodzie. To był obfity rok w gorące wydarzenia. Zdarzyło się w Lubuskiem...

Robert Bagiński
Zgrzyty w sejmikowej koalicji, kampania wyborcza, zmiana marszałka województwa i wreszcie zmiany w administracji rządowej - mało który rok obfitował w wydarzenia, takie jak w 2023 roku. Większości z nich nie ma w tegorocznym alfabecie, ale są te najważniejsze, najciekawsze i najśmieszniejsze.

Arena Gorzów

Miejsce szczególnej adoracji przez polityków tuż przed jego otwarciem. Każdy chciał się ogrzać blaskiem tej inwestycji, szczególnie ci, którzy niewiele zrobili, aby mogła powstać. Obiecane przez władze województwa 6 mln w trzech transzach, nie płynęły wartkim nurtem: trzeba było je wyrywać podstępem lub medialnymi naciskami. Kiedy się udało, politycy Platformy Obywatelskiej wystawili piersi po ordery. Dla przypomnienia. Ten obiekt nigdy by nie powstał, gdyby nie determinacja prezydenta Jacka Wójcickiego, a także zaangażowanie byłej już minister, Elżbiety Rafalskiej z PiS, która przez wiele lat skutecznie zabiegała o rządowe dofinansowanie do tej inwestycji. Finalnie, koszt inwestycji zamknął się kwotą 116 mln zł.

Bezpartyjni Samorządowcy

Byli. Wchodząc do gry z szulerem, od początku powinni wiedzieć, że zostaną oszukani. Taka jest cena za wejście polityków tej formacji do sejmikowej koalicji z PO, PSL i Lewicą. Nie mieli w niej bogactwa możliwości, poza drobnymi geszeftami i marszałkowskimi spółeczkami, ale musieli godzić się na przymykanie oczu oraz żyrowanie szeregu afer i nieprawidłowości. Koniec końców, z kilkuosobowego klubu, który powinien mieć nawet członka zarządu województwa, ostał się tylko Sławomir Kowal. Stąd już żabi skok do tego, aby Bezpartyjni Samorządowcy jako formacja, wymarli w Lubuskiem jak dinozaury. Tyle tylko, że w przeciwieństwie do tych ostatnich, nie z powodu zmian klimatycznych, uderzenia asteroidy, albo erupcji wulkanu, ale wyjątkowej naiwności. Trawestując marszałek Senatu, Małgorzatę Kidawę-Błońską, gdyby natura chciała, aby BS nie wyginęli, to by nie wyginęli.

Cebula Marek

Można to już napisać oficjalnie: ze wszystkich złych opcji, ta jest najlepsza. Nikt poważny nie skrytykuje go za brak kompetencji, ani nawet doświadczenia politycznego. Fałszywe jest jednak przekonanie, że Marek Cebula będzie wojewodą samodzielnym. Dotarł do miejsca, które mocno go zweryfikuje. Szybko okaże się, czy w lubuskiej polityce jest koniem pociągowym, czy jedynie wystawowym. Szybko oplotą go nici spisków oraz interesy partyjnych koterii. Nie obędzie się też bez konfrontacji z partyjnym aktywem. Po 13 grudnia, każdy z kilkudziesięciu działaczy PO patrzy w lustro i widzi tam dyrektora wydziału, inspekcji lub jakiegoś urzędu. Konfliktów będzie co niemiara. Uwerturą do tego był sam proces wyłaniania wojewody. Kiedy wiadomo było, że szans na ten fotel nie ma poseł Sibińska, pchała na Jagiellończyka każdego, kto karnie odbierałby od niej polecenia.

Dajczak Władysław

Nowicjusz, ale tylko w parlamencie. Wyborczy wynik, 27 393 głosów z drugiego miejsca, robi wrażenie. Jako jedyny wojewoda lubuski rządził aż 8 lat, a teraz został wybrany posłem na Sejm. Tam rozwija skrzydła. Ma już za sobą pierwsze wystąpienia z trybuny sejmowej. Łatwo dostrzec, że choć na sejmowej sali siedzi w dziewiątym rzędzie, politycznie chce być przynajmniej w trzecim. Nie jest bez szans, a razem z liderem lubuskiego PiS, Markiem Astem, mogą całkiem sporo. Nawet w opozycji.

Didżeje i technicy

To oni do spółki z technikami ocenzurowali i wyłączyli sygnał Radia Zachód w proteście przeciw rzekomej cenzurze oraz politycznym naciskom. Mieli być im poddawani przez ostatnie osiem lat. Śmieszne, nie zasługuje na miejsce w podsumowaniu roku, ale zrobiliśmy wyjątek. Ich konto obciąża to, że wcześniej nic takiego nie zgłaszali. Ba, wielu z nich awansowało i było fajnie. Czyli co, rację miał Kazik Staszewski, że: „Wszyscy artyści to prostytutki”? Może nie wszyscy, ale ci z radia, stąpają po kruchym lodzie. Jeśli nowe władze mediów publicznych czytały Georga Orwella, mogą w przyszłości wyciągnąć całkiem inne wnioski od oczekiwanych przez didżejów tj. radiowych związkowców. „Raz się skur…sz, ku…wą zostaniesz” – napisał pisarz. Tłumacząc na nasze: za cztery lata mogą wywinąć taki sam numer, ale w odwrotną stronę.

Emerytka

Była marszałek województwa, Elżbieta Polak. Tak określiła się w oświadczeniu majątkowym. Tyle zostało z jej 13 letnich rządów. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby w Lubuskiem i w roli marszałka, chciała spędzić także czas na emeryturze. Póki co, jej odejście z Lubuskiego, to radość dla wielu i smutek dla nielicznych. Czarnym snem zielonogórzan jest to, że mogłaby zamarzyć o prezydenturze miasta. Nie byłaby bez szans, podobno miasto coś tam jej zawdzięcza. OK, Pablo Escobar również budował szpitale, drogi i domy. „Potrzebuję szacunku” – mówił rzeczony. Ona o swój, walczy na salach sądowych, ale nie za swoje.

Frakcje polityczne

Tych jest w województwie mnóstwo i w każdej partii. Są kosztowne, bo trzeba je karmić i utrzymywać. Polityka, to gra zespołowa. Stanowisk nie zdobywa się w pojedynkę, lecz w grupie. Nie każdy jest w tym zespole krystalicznie czysty, dlatego dołącza do tej lub innej frakcji. Są więc w PO frakcje Sługockiego, Polak i Jabłońskiego, podobnie jak w PiS, nie brakuje fanów Asta, Dajczaka i Rafalskiej. Wszędzie są generałowie, stratedzy, intelektualiści z wielkimi głowami, a także ludzie o mentalności kaprali, a nawet szeregowców. Jedni drugim rzucają kłody pod nogi, a jak dzieje się coś złego, mówią wprost: nie nasz cyrk, nie nasze małpy. Ogarnięcie tego, to nie jest łatwy chleb. Poseł Ast daje radę, przewodniczący Sługocki, ma problem.

Gorzów Wielkopolski

Na pierwszy rzut oka, akcja kilku gorzowskich aktywistów, aby z nazwy stolicy województwa wyrzucić Wielkopolskę, ma sens. Wielu z nich jest przekonanych, że po takim cięciu nazwy, wszystko zmieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wiele tez zwolenników zmiany można z łatwością podważyć, wykazując ich kruchość, ale kluczowym argumentem jest to, że ta zmiana nic nie zmieni. Inicjatywa zacnych ludzi ma swój rewers. Są tacy, którzy nie bez racji zauważają, że ten pomysł przypływa kolejny raz i za każdym razem z falą zbliżających się wyborów. Ta wyrzuci na brzeg jeszcze sporo ekscentrycznych pomysłów, ale dyskusja o nazwie miasta jest zbyt ważna, aby redukować ją jedynie do roli politycznego sztandaru w wyborach samorządowych. Pewne jest, że jeśli zmiany nie będzie, tramwaje będą jeździć dalej, kury będą znosić jajka, a krowy dawać mleko. Jeśli zmiana będzie, te parametry również nie ulegną zmianie.

Inwestycje

Tu w duchu „symetryzmu” oraz pochwał dla obu głównych sił politycznych w Polsce i regionie. Trochę według zasady: Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek, ale bez wskazywania, kto jest kim. Obszar inwestycji w Lubuskiem, to przedsięwzięcia rządowe w okresie rządów prawicy, a także te samorządowe, które w Lubuskiem realizowane były głównie przez polityków PO i ze środków unijnych. We wszystkich rozdaniach Polskiego Ładu na inwestycje strategiczne, województwo lubuskie otrzymało 3,129 mld zł, a ze wszystkich rządowych programów w okresie rządów PiS, było to blisko 5 mld. Z kolei inwestycje samorządowe, a dokładniej mówiąc ze środków unijnych w regionie, to 4 mld złotych w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Lubuskie 2020. Jaka jest różnica? Środki znajdujące się w gestii Urzędu Marszałkowskiego, dzielone były trochę po uważaniu, w skomplikowanej procedurze oraz z dużym udziałem własnym samorządów. Dotacje z PiS-owskiego rządu, przyznawane były dosłownie wszystkim gminom i powiatom, z minimalnym wkładem własnym, a procedura ograniczała się do 1 kartki A4. Po zmianie władzy w Polsce, żaden lubuski włodarz nie powie tego głośno, ale takich środków jakie popłynęły do ich samorządów, nie widzieli jeszcze nigdy.

Jabłoński Marcin

Wrócił jak Napoleon z Elby: szybko zajął Paryż, zneutralizował generałów, a potem wypędził króla. Niestety, oryginał musiał się później zmierzyć się z Waterloo. Jabłoński zdobył Urząd Marszałkowski, osłabił hunwejbinów poprzedniczki, a ona sama wygnała się do Sejmu. Jego Waterloo będzie miało miejsce w kwietniu. Teraz czyści polityczne przedpole. Nie ma mowy o subtelności. Marszałek Jabłoński jest jak Stevensonowski doktor Jekyll i myster Hyde: w obiektywie kamer, na oficjalnych spotkaniach i przed mikrofonem bardzo prawy, ułożony i grzeczny, ale za kurtyną i w mrokach polityki, potrafi być brutalny oraz bezwzględny. To zawodowiec. Szczególnie cenią to sobie niemieckie służby. Nie pytają nawet o dyplom MBA.

Koleje Dolnośląskie

Starych psów nie nauczy się nowych sztuczek. Doskonale widać to po numerze, który Lubuszanom odwalił marszałek, a wcześniej wicemarszałek, Marcin Jabłoński. Traktując ludzi z góry, często po jaśniepańsku, pozbawił Lubuszan bezpośrednich połączeń regionalnych z Zielonej Góry do Wrocławia. Wszystko z powodu unikania rozmów, choćby telefonicznych, ze swoim odpowiednikiem z Dolnego Śląska, wicemarszałkiem Tymoteuszem Myrdą. Ta małostkowość skończyła się tym, że tuż przed publikacją nowego rozkładu jazdy, to Koleje Dolnośląskie miały wszystkie karty w ręku, a województwo lubuskie robiło dobrą minę do złej gry. Próbując wykaraskać się z blamażu, marszałek Jabłoński przystał na warunki Kolei Dolnośląskich i rozmowy zaczął, ale na tyle późno, że połączenie nie znalazło się w nowym rozkładzie jazdy.

Kardiochirurgia

Historia z gorzowską kardiochirurgią nie jest wyjątkiem, jest potwierdzeniem reguły, a dokładnie tego, że16-letnie rządy PO w województwie lubuskim, można zrozumieć tylko poprzez analogię do „9 kręgów piekła” Dantego. Im dalej, tym gorzej! Ewidentnie, w sprawie kardiochirurgii grali na faul, nie szanując żadnej świętości. Oddział ze wszech miar ważny dla ludzkiego życia, postanowili w Gorzowie uruchomić dwa razy, tuż przed rozpoczęciem kampanii wyborczej, a także w samym jej środku. Rzecz w tym, że zrobili to bez kontraktu z NFZ-em, a potem gardłowali, że ktoś im nie chce zapłacić. - To dostęp do kardiologii, a nie kardiochirurgii jest w Gorzowie problemem. Kardiochirurgia jest wykorzystana jako narzędzie do prowadzenia brudnej kampanii politycznej – słusznie prawiła Helena Hatka, była wojewoda i dyrektor NFZ, a obecnie radna wojewódzka PiS.

Kubicki Janusz

Prezydent Zielonej Góry, to bezpośredni sąsiad kolejnych marszałków województwa: ich siedziby rozdziela tylko ulica. Nie znaczy to, że relacje pomiędzy nimi są sielskie. Lokatorzy Urzędu Marszałkowskiego żarliwie życzą mu na co dzień wszystkiego co najgorsze, a im bliżej wyborów samorządowych, tych życzeń będzie więcej. Radni PO wymyślają cuda na kiju, aby tylko uprzykrzyć mu życie, bo w ich mniemaniu, to troska o miasto, ale nikt tej narracji nie kupuje. Kubicki nie miał w tym roku dobrej passy: zaczęło się od pożaru w Przylepie, a kończy awarią wiaduktu. Na szczęście, oba przypadki nie mają związku z jego pracą, dlatego nie przykryją sukcesów. Tych było w 2023 roku całkiem sporo, ale jeden wywołał szczególne emocje: do użytku została oddana 13-kilometrowa Obwodnica Południowa Miasta. To nie koniec dobrych wiadomości, dzięki dobrej współpracy z rządzącymi, prezydent Kubicki wyszarpał jeszcze 178 milionów na Zachodnią Obwodnicę Miasta. Jak wszystko pójdzie dobrze, zielonogórzanie pojadą nią już w 2026 roku.

Lubuskie Centrum Onkologii

Można na polityków PiS psioczyć i złorzeczyć im, ale byłoby to niesprawiedliwe. Ocean rządowych pieniędzy, który w latach 2015-2023 dopłynęły do województwa lubuskiego, był ogromny. Dosłownie w ostatnim dniu przed wyborami, na tyle późno, że politycy nie mogli się już tym zbytnio pochwalić, do Zielonej Góry dotarła informacja o 242 milionach, które Ministerstwo Zdrowia przekazało na budowę Lubuskiego Centrum Onkologii w Zielonej Górze. To kolejny dowód na to, że PiS nie dzielił regionów według kryterium politycznego, ale według realnych potrzeb. Lubuskie nie było traktowane po macoszemu, nawet pomimo faktu, że LCO jest przedsięwzięciem wymyślonym i zaplanowanym przez byłą marszałek województwa, Elżbietę Polak z PO.

Mandat

W przypadku radnego Jerzego Wierchowicza, i w przeciwieństwie do mandatu drogowego, rzecz przez niego umiłowana szczególnie. Nawet pomimo faktu, że został on przez wojewodę wygaszony, a radny Koalicji Obywatelskiej, za złamanie przepisów antykorupcyjnych, powinien go już dawno stracić. Rzecz w tym, że jest też prawnikiem, a jego żona była sędzią sądu administracyjnego. Od decyzji wojewody odwołał się, a następnie, przy użyciu różnych forteli, sprawę postanowił przeciągać aż do wiosennych wyborów. Obecnie, po podróży z Gorzowa do Warszawy, następnie z Warszawy do Poznania, znów znalazła się w Warszawie. Nie wiadomo, jak łamanie antykorupcyjnych przepisów oceni sąd, wiadomo za to, jak powinni to ocenić wyborcy.

Nasza Lubuska

Oksymoron. Ta gazetka, na którą lubuscy podatnicy płacą ponad 1 mln złotych rocznie, nie jest ani ich, ani ich rzetelnie nie informuje. Jeśli ktoś twierdzi, że jest „nasza”, to z pewnością jest członkiem rządzącej partii, a wskazując na jej „lubuskość”, dookreśla struktury regionalne tego ugrupowania. Każde kolejne jej wydanie, szerokim łukiem omija ustawowy zakaz uprawiania propagandy za pieniądze samorządów. Swego czasu krytykował to sam Adam Bodnar, jeszcze jako Rzecznik Praw Obywatelskich, ale pytany o tępą propagandę przez lubuskich dziennikarzy, wił się jak wąż, aby nie powiedzieć nic. Wiadomo, kto chce, ten szuka sposobu, kto nie chce, szuka powodu. On ma: jest ministrem. Oczekiwanie, że w roku wyborczym, ta gazetka będzie po prostu biuletynem informacyjnym Urzędu Marszałkowskiego, jest tak nierozsądne, jak łowienie krewetek w Odrze. No i to by chyba było na tyle, jeśli idzie o „wolne media” w wykonaniu polityków partii rządzącej. Maski opadły w przedświątecznym tygodniu.

Odra

To jedna z najgorętszych rzek w Polsce, a może nawet na świecie. Nie o temperaturę wody tu chodzi, lecz o temperaturę sporu. Wyznacza granicę nie tylko pomiędzy Polską i Niemcami, ale również pomiędzy tym co jest w interesie Lubuskiego, a co jemu szkodzi. Miedzy zdrowym rozsądkiem, a głupotą. Ze stref rządowych płyną kiepskie sygnały. Jednym z nich jest postulat tzw. renaturyzacji Odry i utworzenia na jej polskim odcinku Parku Narodowego. Pomysł rzucił swego czasu Greenpeace, a potem podchwyciła go eksmarszałek Elżbieta Polak. – Park Narodowy Dolina Odry, popieram! – ogłosiła. W ślad za tym, gdy została już posłanką, doprowadziła do powstania w Sejmie Parlamentarnego Zespołu ds. Renaturyzacji Odry. To na rękę Niemcom, bo skończy się zaciągnięciem hamulca inwestycyjnego na rzece. Lubuskie bezpowrotnie straci szansę na wykorzystanie jej potencjału gospodarczego. – Nas nie stać, aby na tej rzece nic nie robić – uważa poseł Jerzy Materna. Politycy PO wiedzą swoje. Wniosek? Niemcy stracili w Sejmie Koło Mniejszości Niemieckiej, ale zyskali za to większość w całym parlamencie. Rzecz jasna, nie można kwestionować ich doświadczeń w poszukiwaniu rtęci w Odrze, ale zasadnym jest poddanie w wątpliwość, komu służyć będzie wstrzymanie inwestycji na rzece.

Polregio

Zmora lubuskich pasażerów. Po pierwsze, opóźnienia. Po drugie, przestarzały tabor. Po trzecie, ponad 1 tysiąc odwołanych połączeń w roku - to święta trójca powodów dla których mieszkańcy nie lubią tego przewoźnika. Trzeba przy tym pamiętać, że za organizację przewozów regionalnych w Lubuskiem odpowiada zarząd województwa, ale kompletnie sobie z tym nie radzi. Wszystko co robią, bardziej kojarzy się z kręceniem, niż odkręcaniem. Lepiej wychodzi im organizowanie połączeń lotniczych, dlatego w 2024 zamierzają na nie wydać aż 12 milionów. Na szczęście, tych ostatnich nie realizuje spółka Polregio, ale PLL LOT. Ciśnie się na usta to, co o zaangażowaniu władz województwa w organizację połączeń, powiedział prezydent Kubicki. – Mają koleje w dup…e. Oni przecież latają samolotami. Nie będą jak pospólstwo – skonstatował. A propos Polregio. Zakupili trzy zdezolowane szynobusy z Zachodniopomorskiego.

Różański Mirosław

Generał w stanie spoczynku, ale za to świeżo upieczony senator. Wbrew oczekiwaniom, nie został ministrem obrony narodowej, ale nie stracił też zapału do krytyki dotychczasowych dokonań w dziedzinie obronności. Na tle dwóch pozostałych senatorów z Lubuskiego: Komarnickiego i Tyszkiewicza, to ważna i wpływowa figura. Coś więcej? Mylą się ci, którzy sądzą, że wpływowy wojskowy nie ma doświadczenia politycznego. Choć kreuje się na demokratę, to ciągnie się za nim mroczna historia współpracy z komunistyczną dyktaturą. Chcąc dostać się do wojska w roku stanu wojennego, pisał w podaniu, że jest aktywistą i przewodniczącym koła Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej. Wyborcom to nie przeszkadzało. Słusznie więc pytał onegdaj Dostojewski: „ Po jaką cholerę mamy odróżniać dobro od zła, skoro kosztuje to nas tak wiele?”.

Umowa Paradyska

Trzej lubuscy prezydenci zbierają się od wielkiego dzwonu, ale jeśli do spotkania dochodzi w pocysterskim Paradyżu, musiało to być coś ważnego. I było! Inicjatywa samorządowców pt. „Nowa Umowa Paradyska” spotkała się z krytyką polityków, zanim jeszcze wystartowała. Partie polityczne, szczególnie PO i Lewica, dostrzegli w niej konkurencję oraz zagrożenie dla własnych interesów. Politycy zagrali brzydko, prześcigali się, kto bardziej obrazi Kubickiego, przestraszy Wójcickiego, albo poniży Milewskiego. Nawet przez myśl im nie przeszło, że chodziło o coś ważniejszego niż bieżąca polityka: o przyszłość województwa. A przecież, prezydenci mają tytuł i papiery do tego, aby przewodzić reszcie samorządowców. Mają też prawo do wspierania kandydatów do sejmiku województwa. Nie są bez szans na to, aby w przyszłym sejmiku być poważną siłą polityczną. Na razie to fantazja, ale okienko pogodowe może się otworzyć już po kwietniowych wyborach. Politycy partyjni stracili dawny powab. Nastał czas, aby województwo oddać Lubuszanom.

Województwo

Wbrew opiniom polityków, województwo lubuskie nie jest dane raz na zawsze. Dowody na to płyną szerokim strumieniem. Instytut Sobieskiego opublikował raport "Korekta układu województw – ku równowadze rozwoju". Przedstawił w nim cztery warianty zmian obecnych granic województw. W dwóch pierwszych lubuskie zyskuje dodatkowe terytorium, w dwóch pozostałych zostaje wchłonięte przez dwa sąsiednie regiony. Politycy partii rządzącej wielką chochlą leją nam wodę i propagandę, że takich planów nie ma, ale podobnie było w 1997 roku. Jeśli nie chcemy być zrobieni w bambuko, lepiej być czujnym. Brawo dla samorządowców.

WORD

Ta sprawa wciąż nie jest zakończona, choć wielu uważa , że tak. Z procesowej ostrożności, ale też z optymizmu graniczącego z pewnością, więcej napisać nie możemy. Jedno możemy: chcieli sprawę schować pod dywan, ale się nie udało. My mamy satysfakcję, że mieliśmy w tym spory udział.

Związki zawodowe

Dały radę, szczególnie te z „Solidarności” i pod przewodnictwem Bogusława Motowidełko. Wszystkich razi, że w 2023 roku zostały mocno poturbowane. Najpierw dwie urzędniczki, które odważyły się powiedzieć, że w Urzędzie Marszałkowskim dzieje się źle, a następnie szef komisji zakładowej związku. Wszyscy oni padli ofiarą „wrażliwości” frau Polak, która pozwała ich do polskiego sądu. W niemieckich by przegrała, ale w polskich lubią Niemców. Tyle w temacie.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska