Wzrok tracił powoli. Latem 2001 r. zupełnie przestał widzieć. Oparciem okazali się najbliżsi. Ale po jakimś czasie Radosław Czerniakiewicz zaczął myśleć o psie przewodniku. Załatwianie formalności trwało kilka miesięcy. Pod koniec ubiegłego roku po raz pierwszy pogłaskał Zeusa, swojego przyszłego towarzysza i przewodnika. - I wcale nie było tak, że od razu się rozumieliśmy i akceptowaliśmy. Mieliśmy dwutygodniowy okres próbny. Na szczęście on polubił mnie, a ja jego - wspomina. Tak rozpoczęła się historia ich przyjaźni.
Pies na zamyślenie
Codziennie wychodzą razem. Zeus ma wtedy na sobie specjalną uprząż, za którą Radek trzyma go podczas spacerów. Zasady są proste. Przed przeszkodą psiak zatrzymuje się. Gdy dochodzą pod schody, Zeus opiera łapy na pierwszym stopniu i czeka. Dzięki temu Radek wie, gdzie musi podnieść nogę. Gdy podchodzą do zejścia, pies zachowuje się tak samo. - A gdy zbliżamy się do drzwi, podkłada głowę tuż pod klamkę. Wystarczy, że pogłaskam go po łbie i nie muszę jej szukać. Żeby współpraca się nam układała, musi bezwzględnie słuchać moich komend. To ja decyduję czy idziemy w lewo, czy w prawo - tłumaczy R. Czerniakiewicz. Wie, gdzie iść, bo pamięta Gorzów z czasów, gdy jeszcze widział. Jednak pomoc psa bywa nieoceniona. Tak, jak kilka dni temu. - Zamyśliłem się, a potem zwyczajnie nie wiedziałem, gdzie jestem. W takich sytuacjach bez Zeusa kręciłbym się i potykał. A tak, mówię ,,naprzód’’ i psiak wraca na trasę - wspomina pan Radek.
Nieposłuszny w słusznej sprawie
Zeus nie zawsze jest pokornym i grzecznym pieskiem. Miewa swoje humory. - Bo to bardzo charakterny pies. Gdy idziemy za jakimś człowiekiem, a ten, żeby ominąć kałużę, wchodzi na ulicę, Zeus próbuje zrobić to samo. Cwaniakuje i ułatwia sobie życie - śmieje się jego pan. Pies bywa też nieposłuszny, ale tylko w słusznej sprawie. Gdy pan wydaje mu polecenie, które według psa może go narazić na niebezpieczeństwo, nie chce wykonać komendy. Jeży się wtedy i stoi w miejscu. Tak się dzieje, jeśli na stałej trasie pojawi się jakaś niespodziewana przeszkoda, choćby kałuża.
Przeszkody dla niewidomego i jego przewodnika tworzą też sami ludzie. I to rozmyślnie. Zgodnie z przepisami, pies ma zakaz wstępu do różnych miejsc. To dlatego Radek nie chodzi z Zeusem do ZUS-u czy Urzędu Miasta: - Pokazując się z nim, mógłbym dostać mandat. Zresztą to nie jedyny paradoks. Psy przewodnicy nigdy nie załatwią się idąc na uprzęży. Tak są nauczone. Więc żeby mógł zrobić siku, puszczam go wolno. A to kolejne wykroczenie... Szkoda gadać.
Przyjaciel do wynajęcia
Żaden, nawet najlepszy pies, nie zastąpi zdrowych oczu. Dlatego Radosław Czerniakiewicz zbiera pieniądze na operację. Zabieg kosztuje około 8 tys. euro, ale dzięki niemu być może znów będzie widział. - Wierzę, że się uda. Jednak nawet wtedy chciałbym zatrzymać Zeusa. To mój przyjaciel. Ale on jest jakby wynajęty od Polskiego Związku Niewidomych. To Związek poniósł koszty szkolenia (około 10 tys. zł - dop. red.) i jeśli odzyskam wzrok, będę musiał go oddać - mówi smutnym tonem i przytula psa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?