Pies nie ruszy

Na początku sierpnia sołtys Lubicza wywiesił koło sklepu listę z nazwiskami ponad stu mieszkańców, którym należy się pomoc żywnościowa z Unii Europejskiej. Przysługiwały im paczki: 1kg mąki, 2 kg ryżu, 5 l mleka oraz po jednym kawałku sera żółtego i topionego. Termin ważności do października tego roku.

Pies nie ruszy

Ewa Dębiec zgłosiła się do sołtysa w imieniu córki i jej rodziny. Wzięła dary dla pięciu osób.
- Wnuki nie chciały jeść żółtego sera, narzekały, że śmierdzi i jest niesmaczny. Nawet pies go nie chciał ruszyć. Byłam tym oburzona. Produkt powinien być przydatny do spożycia. A nie jest - skarży się pani Ewa. Żółty ser nie smakował też Zenonowi Klonowskiemu i Janowi Grygorskiemu. Pierwszy wrzucił go do pieca, drugi dał psu.
Pani Ewa swymi zastrzeżeniami podzieliła się z kierownikiem Ośrodka Pomocy Społecznej w Strzelcach Kraj. - Nie zamawialiśmy tych darów, ani ich nie kontrolowaliśmy. Przekazaliśmy tylko sołtysom listę osób, którym ze względu na złą sytuację materialną pomoc żywnościowa się należy - mówi Mirosław Niszczat, zastępca kierownika OPS w Strzelcach Kraj.
Lista uprawnionych do darów przekroczyła 1,5 tys. osób. - Na tyle ludzi tylko jedna osoba z Lubicza skarżyła się na jakość żółtego sera - twierdzi kierownik Niszczat.

Muszą sprawdzić

Sołtys Lubicza Ryszard Petrykowski dziwi się pretensjom ludzi. - Dostali za darmo, a jeszcze narzekają. Drugi raz mogą nie brać - uważa.
Jego żona przyznaje jednak, że żółty ser faktycznie jest gorzki. - Może taki jego urok - zastanawia się głośno.
- Jeśli mieszkańcy Lubicza mają zastrzeżenia do żywności, powinni zwrócić się do powiatowej stacji sanepidu w Drezdenku. Ona zainteresuje się serem i przekaże go do laboratorium w Zielonej Górze - poinformowano ,,GL"’ w wojewódzkim sanepidzie w Gorzowie.
Kilka pracownic sanepidu po spróbowaniu sera potwierdziło, że jest on bardzo gorzki i nie każdemu może smakować.