Eleonorę Ważyk wraz z wnuczkiem Kamilem spotkaliśmy na placu zabaw przy ul. Żaków 2. - To bardzo dobry pomysł, że zabrano stare karuzele i huśtawki, a na ich miejsce pojawiły się nowe. Są bardzo ładne, zrobione z plastiku, a więc bardzie bezpiecznej. Teraz mogę spokojnie czytać gazetę, a Kamil się bawi. Wiem, że nic mu się nie stanie.
Po drugiej stronie miasta na placu zabaw przy ul. Łużyckiej spotkaliśmy panią Ewę, która przyszła na plac zabaw z córką Julią i synem Bartoszem. - Jesteśmy tu niemal codziennie. Oczywiście, gdy tylko dopisuje pogoda. Mogę powiedzieć, że plac zabaw przy Łużyckiej jest doskonały. Najlepszym dowodem jest to, że gdy przychodzimy tu w niedzielę, bardzo często brakuje miejsca. Z okolicznych bloków trafia tu setki dzieci.
Joanna Bohuszko z wydziału komunikacji miejscowego magistratu tłumaczy: - W Świebodzinie i okolicznych wsiach pod naszą opieką znajduje się ponad 30 placów zabaw, w tym w mieście dziewięć. I właśnie od miasta oraz Jordanowa i Rzeczycy rozpoczęliśmy wymianę urządzeń, które nie posiadają atestu. W praktyce oznacza to, że metalowe karuzele, zjeżdżalnie czy huśtawki są demontowane, a na ich miejsce montujemy nowe. Mają one atesty, a więc są bezpieczne dla dzieci. A to przecież jest najważniejsze.
Cała operacja wymiany nieatestowanych urządzeń potrwa do końca czerwca. Ma ona kosztować około 200 tys. zł. Zdemontowane metalowe huśtawki czy karuzele trafią na złom. Burmistrz Dariusz Bekisz tak tłumaczy motywy wymiany urządzeń. - To była konieczność. Gdyby na placu zabaw doszło do wypadku, broń boże śmiertelnego, to prokurator od razu zająłby się sprawą. A wtedy winnym byłby ten, kto odpowiada z place zabaw. Czyli burmistrz. By tak się nie stało, postanowiliśmy usunąć wszystkie urządzenia bez atestów. Ale to jakby sprawa drugoplanowa. Najważniejsze jest zdrowie dzieci.
Bekisz dodaje, że w przypadku niektórych wsi jego decyzja spotkała się z krytyką, a nawet protestem.
Metalowe huśtawki, ważki czy karuzele były często wykonane w czynie społecznym. I teraz ich wykonawcy mają żal, że niszczy się ich dzieło. Nie chce jednak zdradzić, w których wsiach protestowano.
- Najważniejsze jest bezpieczeństwo dzieci. A z sołectwami to ja się dogadam - zapewnia burmistrz.
Sołtys Jordanowa Beata Krzesińska, gdzie wymieniono urządzenia, powiedziała nam: - To doskonały pomysł. Ja zresztą już sygnalizowałam konieczność zabrania starej karuzeli. Po prostu bawiące się dzieci, tak ją rozkręciły, że jedno z nich spadło i mocno się potłukło. Teraz jest nie tylko bezpieczniej, ale też znacznie ładniej. Dlatego plac zabaw cieszy się ogromnym powodzeniem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?