Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plan jest taki, żeby na koniec zawodów mieć najwięcej punktów - Rafał Dobrucki przed finałem DPŚ

Piotr Olkowicz
Piotr Olkowicz
PAP/Jakub Kaczmarczyk
Po 22 latach historia zatoczyła koło. Tamtego pamiętnego sierpniowego wieczora reprezentacja Polski wywalczyła w inauguracyjnej odsłonie Drużynowego Pucharu Świata srebrny medal za placami Australijczyków po niepotrzebnym upadku Jacka Krzyżaniaka w ostatniej serii startów, co uznano za rozczarowanie. Dziś wygląda na to, że powtórzenie takiego rozstrzygnięcia byłoby równoznaczne z wielkim zawodem. Po pięciu latach rozgrywania mistrzostw w formule duetów, pod nazwą Speedway of Nations, dziś nasza piątka ma wrócić na należne jej miejsce na szczycie światowego speedwaya.

W trakcie porannych przygotowań do dnia pełnego obowiązków i wrażeń udało nam się zamienić kilka słów z selekcjonerem Rafałem Dobruckim.

- Rozpocznijmy tradycyjnym środowiskowym pytaniem - bedzie mecz?
- Tak, coś dzisiaj wieczorem ma być - odpowiada z uśmiechem coach naszej reprezentacji.

- Coś się dzisiaj przyśniło?
- Oj, to musiałbym zmyślać. Nic mi się nie przyśniło, albo nie pamiętam.

- Wylosowaliśmy po wczorajszym barażu start w kaskach niebieskich, a mówi się, że w formacie DPŚ to najkorzystniejszy kolor...
- Tak się wydaje, choć ja w zasadzie nie miałem większych preferencji. Nie chciałem tylko wylosować żółtego bo on jest mocno ryzykowny, ale pamiętajmy, że wszystko zależy nie od zestawu startowego, a od formy zawodników i prędkości motocykli. Warianty rozstawienia zawodników w zależności od koloru mieliśmy szczegółowo rozpisane.

- Czy w tych wariantach były jakieś szczególne założenia, na przykład, żeby Bartosz Zmarzlik jechał ostatni programowy bieg, czyli szesnasty?
- Akurat Bartek jedzie w biegu 16., ale to nie było kluczem. Ważniejsze było to, kto ma jeździć po przerwach na równanie nawierzchni, a kto nie.

- No więc kto jeździ jak najpóźniej po kosmetyce nawierzchni?
- Najdalej od równań ma startować Maciej Janowski.

- Ściany pomagają miejscowym mówi stare powiedzenie, a czy tor będzie dzisiaj atrakcyjniejszy do ścigania niż w dotychczas rozegranych w tym tygodniu półfinałach i barażu?
- Zapatrywania odnośnie toru są takie, żeby nie było pod górkę, ale raczej z górki. Zobaczymy, jak to wyjdzie w praniu. Jak to mówili w filmie "Miś" - "prawda czasu, prawda, ekranu, prawda..."

- Niektóre prognozy pogody mówią, że w stolicy Dolnego Śląska może dzisiaj popadać, możliwa jest też burza...
- Prognozy są różne, słyszałem, że deszcz ma spaść po 20.30, a pamiętajmy, że turniej finałowy zaczyna się nietypowo o 20.00. Zobaczymy. Gdyby deszcz spadł wcześniej, po treningu, mogłoby być dla nas lepiej, korzystniej. Opady w czasie zawodów sprawiają, że robi się trochę loteria, ale może to być również handicapem. Pamiętajmy, że to może działać również na korzyść Anglików. Dwaj z nich Woffinden i Bewley ze Sparty jeżdżą tu u siebie.

- Plan na wieczór?
- Plan jest taki, zeby na koniec zawodów mieć najwięcej punktów.

- Wszyscy nasi zawodnicy zasiedli na wczorajszym barażu nieopodal startu, co wspólnie zaobserwowaliście?
- Nasi zawodnicy mówili, że nawierzchnia toru była wczoraj nieco lepsza niż na półfinałach, że było kilka wyścigów, gdzie można było powalczyć na trasie, a my byśmy sobie właśnie tego życzyli.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Plan jest taki, żeby na koniec zawodów mieć najwięcej punktów - Rafał Dobrucki przed finałem DPŚ - Sportowy24

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska