Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po długiej przerwie najlepsza polska siedmioboistka Karolina Tymińska znów reprezentuje barwy ZLKL-u Zielona Góra

Artur Matyszczyk 606 983 305 [email protected]
Karolina Tymińska ma 26 lat, urodziła się w Świebodzinie. Karierę zawodniczki zaczynała w ZLKL-u Zielona Góra. Potem reprezentowała barwy AZS-u AWF-u Gdańsk, rok temu wróciła do macierzystego klubu. Jest dwukrotną mistrzynią Polski w siedmioboju, piąta zawodniczka tegorocznych mistrzostw Europy i siódma w igrzyskach olimpijskich w Pekinie w 2008 r.
Karolina Tymińska ma 26 lat, urodziła się w Świebodzinie. Karierę zawodniczki zaczynała w ZLKL-u Zielona Góra. Potem reprezentowała barwy AZS-u AWF-u Gdańsk, rok temu wróciła do macierzystego klubu. Jest dwukrotną mistrzynią Polski w siedmioboju, piąta zawodniczka tegorocznych mistrzostw Europy i siódma w igrzyskach olimpijskich w Pekinie w 2008 r. fot. Wojciech Waloch
Zawodniczka zdradza nam swoje plany na przyszły sezon, opowiada, jaki cel wyznacza sobie na igrzyska w Londynie i co sądzi o… męskich rankingach piękności.

- Miło znów panią widzieć w barwach naszej drużyny. I to nie tylko ze względów sportowych. Według jednego z męskich magazynów znalazła się pani w gronie 10 najgorętszych, polskich sportsmenek.
- Wiem (rozbrajający uśmiech). Kolega już mi mówił, za co trafiłam do czołówki tego rankingu.

- No właśnie. Czytamy tam: "Na tle innych wygląda jak gwiazda filmowa. Burza blond włosów i dumnie wypięta pierś, którą akurat Karolina może się pochwalić". Co pani na to?
- Bardzo się cieszę, bo jednak trenując wyczynowo trudno być piękną i zgrabną. Wiadomo, potrzebujemy dużej siły, więc jeśli mimo tego ktoś dostrzega jeszcze moje walory wizualne, to super. Staram się dbać o siebie, jestem kobietą i takie podsumowania są dla mnie miłe.

- Czuje się pani piękniejsza od innych zawodniczek?
- Powiem tak, jak wychodzę na bieżnię, to nie czuję kompleksów (uśmiech). Choć uroda nie jest moim najważniejszym celem. Liczą się przede wszystkim wyniki sportowe.

- Wróćmy zatem do lekkiej atletyki. Czas na podsumowanie mijającego powoli sezonu. Znów zabrakło upragnionego medalu z dużej imprezy. Co poszło nie tak na mistrzostwach Europy w Barcelonie?
- Niestety, w maju znów dopadła mnie kontuzja. Naderwałam ścięgno mięśnia strzałkowego. Cały miesiąc nie mogłam trenować i bałam się sezonu. Tak długa przerwa na poziomie europejskim ma ogromne znaczenie. Tym bardziej, że moja konkurencja była wyjątkowo silna. Takich wyników konkurentki nie osiągały nawet na igrzyskach olimpijskich. Miałam świadomość, że po kontuzji będzie ciężko o medal. Ogólnie więc zakładałam miejsce w pierwszej ósemce i cel osiągnęłam. Dlatego sezon oceniam pozytywnie. To kolejny sukces, po piątym miejscu w Pekinie.

- Wspomina pani udany dla siebie debiut olimpijski. A czy już myśli o Londynie 2012?
- Oczywiście, zostały tylko dwa lata.

- Za wcześnie chyba jeszcze chyba na pytania o cele?
- Nie, dlaczego? Nie ukrywam, że w stolicy Wielkiej Brytanii chcę stanąć na podium. Zrobimy wszystko z trenerem, żebym właśnie tam miała życiowy start. Nastawiam się pozytywnie i wyznaczam sobie ambitny cel. Najwyżej nie wyjdzie, ale dam z siebie wszystko. Oby tylko omijał mnie pech.

- Przyszły sezon, trudny - przedolimpijski. Niektórzy odpuszczają, inni startują normalnie, a pani?
- Na pewno tym razem zrezygnujemy z hali. Od kilku już lat występuję i zimą, i latem. Potrzebuję świeżości startowej, stąd takie plany. A Halowe Mistrzostwa Europy to - nie ukrywajmy - niższej rangi impreza.

- Co z konkurencjami technicznymi, które są piętą achillesową. Poświęci im pani więcej czasu?
- Tak. Na pewno przyłożymy się mocniej do oszczepu. Jak nie wyjdzie, to nie wiem… Może ja mam jakieś dwie lewe ręce (uśmiech). Będę trenować z grupą oszczepniczą.

- Po latach znów reprezentuje pani barwy zielonogórskiego klubu. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że następców brakuje. Czy to się zmieni? Czy doczekamy się w niedalekiej przyszłości reprezentantów, wychowanków ZLKL-u?
- Ostatnio nie sprawdzałam szczegółowo, jak spisują się moi koledzy klubowi. Ale ewentualnych rezerw szukałabym w nakładach finansowych. Jeżeli ktoś nie załapie się do kadry, nie jest objęty centralnym szkoleniem, to naprawdę trudno mu o wyniki, które gwarantowałyby chociażby mistrzostwa Europy. Ale na pewno są w Zielonej Górze utalentowane osoby i dobrzy trenerzy. Myślę, że są możliwości i potencjał.

- Wiele mówi się o kryzysie lekkiej atletyki. Dzieci i młodzież nie garną się do tej dyscypliny. Jak pani by ich przekonała do królowej sportu?
- Na pewno nikogo nie można zmuszać, bo najważniejsze są chęci. Dużo zależy od nauczycieli wychowania fizycznego. Oni powinni już w podstawówce zaczepić w uczniach miłość do tego sportu.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska