Lista prokuratorskich zarzutów jest dłuższa. Zdaniem śledczych, 64-letni mężczyzna zagroził zdrowiu i życiu mieszkańców budynku. Poza tym wzniecony przez niego pożar mógł doprowadzić do wielkich strat.
Od dramatycznych wydarzeń w bloku wielorodzinnym w Nowej Niedrzwicy pod Przytoczną minęło już kilkanaście dni, ale pożar i akcja strażaków wciąż są tematem numer jeden w tej niewielkiej wsi. Pisaliśmy przed tygodniem, 21 września, w artykule „Emeryt oblał kobietę benzyną”. Przypominamy, że w poprzednią niedzielę, 18 września, w mieszkaniu na pierwszym piętrze doszło do awantury. Podejrzany oblał benzyną swoją znajomą - blisko o 20 lat młodszą Olgę D.
Kobieta zdołała uciec, ale Marian Sz. podpalił należące do jego córki mieszkanie. Z płonącego pomieszczenia wyprowadzili go sąsiedzi. Musieli wyważyć drzwi, gdyż zdesperowany mężczyzna zamknął się od środka.
Po zatrzymaniu przez policjantów Marian Sz. wydmuchał prawie 2 prom. alkoholu. Wytrzeźwiał w policyjnej izbie zatrzymań. Podczas przesłuchania przyznał się do podpalenia mieszkania, ale zaprzeczył, że jakoby chciał zabić swoją znajomą. Grozi mu dożywocie.
Dzięki błyskawicznej interwencji sąsiadów i strażaków ogień nie przerzucił się na inne pomieszczenia w tym bloku, w którym mieszka kilkanaście rodzin. Budynek udało się uratować, ale mieszkanie jest wypalone, zniszczeniu uległo także jego wyposażenie.
- Prędzej, czy później musiało tam dojść do tragedii. Od kilku miesięcy Marian pił na umór. Od rana chodził pijany. Jest wdowcem. Jego żona popełniła samobójstwo - opowiada jeden z mieszkańców Nowej Niedrzwicy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?