W Tychach zabrakło ,,dociśnięcia" rywala, kilku lepszych akcji w końcówce, może trochę szczęścia. W Zielonej Górze w pojedynku ze Stalą końcówkę mieliśmy już bardzo udaną.
Pojedynki ze Stalą mają długą historię sięgającą czasów, gdy oba zespoły walczyły w ekstraklasie. Ostra rywalizacja trwa do dziś, a smaczku dodały jej ostatnie porachunki.
To właśnie "Stalówka" w poprzednim sezonie, jako ósma ekipa po rundzie zasadniczej, wyeliminowała Zastal z play offów. W pierwszej rundzie bieżącego, będąc w ostrym dołku (porażka u siebie z Resovią!), rywale także potrafili pokonać zielonogórzan 69:62.
Ale zemsta jest słodka. W środowy wieczór odbiliśmy to sobie z nawiązką. Wygrana 72:57 pozwoliła na zniwelowanie różnicy ze Stalowej Woli. Gdyby oba zespoły zakończyły rundę zasadniczą z taką samą liczbą punktów, wyżej będzie Intermarche Zastal.
Jak to z naszymi...
- Przegraliśmy po błędach - powiedział trener Stali Bogdan Pamuła. - Mecz, jak to zwykle z Zastalem był zażarty, a przecież znamy się jak łyse konie. Trochę tych pomyłek, szczególnie w końcówce, było za dużo. Nierówne spotkanie, tak w naszym wykonaniu, jak i rywali. Były dobre momenty, ale też przestoje i niecelne rzuty, szczególnie w końcówce. Przełomowym momentem była sytuacja w której doprowadziliśmy do remisu, potem zaliczyliśmy stratę, był faul umyślny i cztery punkty Zastalu. To gospodarzom dodało skrzydeł. Nie daliśmy rady. Szkoda. Gratuluję zwycięstwa. Musimy wyciągnąć wnioski z tej porażki, a szczególnie sposobu rozegrania ostatnich minut.
Skutecznie i mądrze
Szkoleniowiec zielonogórzan Tomasz Herkt był bardzo zadowolony. - To było dla nas bardzo ważne zwycięstwo - powiedział. - Do dnia dzisiejszego ósemka jeszcze nie była pewna, a przecież kilka zespołów ostro o nią walczy. Dziś po wygranej ze Stalą jestem już spokojny, choć czekają nas jeszcze trudne mecze w Tarnobrzegu i Łańcucie. To bardzo ważna sprawa, także odrobienie strat z pierwszego spotkania. Postawiliśmy na zbiórki, czyli na to, czego nam zabrakło w Tychach. Stal ma wysokich graczy dobrze bijących się na deskach. Wygraliśmy ten element 35:29 i to zadecydowało. Rozmiary zwycięstwa są okazałe, ale to nie oddaje tego, co się działo na parkiecie. Przecież jeszcze w 37 minucie obaj rywale mogli myśleć o zwycięstwie. Dobrze rozegraliśmy końcówkę. Skutecznie, ale i mądrze. Dobrze było też w defensywie, czego dowodem są punkty tracone w kolejnych kwartach: 10, 19, 15 i 13.
Mogli grać w sobotę
Dodajmy, że po raz pierwszy od dłuższego czasu na parkiecie pojawił się Łukasz Wilczek. Ciągle nie może wrócić Rafał Rajewicz. Zielonogórzanie nie bardzo chcieli grać w środę. Niestety, tak nakazał PZKosz. Powodem był udział Stali w półfinale mistrzostw Polski juniorów. Co dziwne w ekipie która przyjechała do Zielonej Góry był jeden zawodnik z drużyny juniorskiej - Kamil Drelich, który nawet nie wyszedł na parkiet. Czy więc była potrzeba, żeby przekładać to spotkanie? Chyba nie...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?