Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjant uratował lokatora płonącego mieszkania

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
- Człowiek się nie zastanawiał, po prostu trzeba było szybko ratować poszkodowanego - mówi bohaterski policjant ze Zbąszynia. Wszedł do palącego się mieszkania i wyciągnął nieprzytomnego lokatora, który zaraz trafił do szpitala.

Zaczynał się weekend, było już po 23.00, kiedy przerażona mieszanka wielorodzinnego domu przy ul. Topolowej zadzwoniła do dyżurnego policji w Nowym Tomyślu. Będąca w szoku kobieta z trudem podała jedynie adres, prosząc o ratunek. Nie można było dociec o co chodzi.

Zaalarmowani tym telefonem funkcjonariusze z patrolu zbąszyńskiej policji, sierż. Artur Ratajczak i sierż. Tomasz Hoza pojawili się szybko na miejscu. Okazało się, że w domu przy ul. Topolowej 5, w którym m.in. mieszka kobieta, wybuchł pożar. Roztrzęsiona lokatorka wraz z innymi domownikami stała na ulicy.

- Ta pani była tak zdenerwowana, że gdy kolega próbował spisać jej dane, nie potrafiła ich podać - mówi sierż. A. Ratajczak. Na szczęście wyjaśniła mundurowym, że w domu się pali. Choć na ulicy dymu jeszcze nie było widać. Potem okazało się, iż tliło się w kuchni, gdzie pożar miał swoje źródło.

- Mieszkanka powiedziała też policjantom, że w środku pozostał jej mąż, ale od dłuższego czasu nie wychodzi - przekazuje "GL" dyżurny jednostki ratowniczo-gaśniczej w Nowym Tomyślu i dodaje: - Prawdopodobnie usiłował gasić pożar, ale potknął się i upadł. Tak go potem znaleziono.

Sierż. Ratajczak wspólnie z jednym ze świadków zdarzenia natychmiast ruszył na pomoc. Dom wypełniał gryzący gęsty dym. Widoczność najwyżej na metr. Nawet wejścia do mieszkania nie było widać. Mimo to obaj ruszyli do akcji bez jakichkolwiek masek i zabezpieczeń pożarowych. Przybyli nieco później strażacy wchodzili do akcji już w maskach przeciwgazowych!

- Człowiek się nie zastanawiał, po prostu trzeba było szybko wejść, ratować poszkodowanego - mówi sierżant. - Tym bardziej, że nie odpowiadał na nasze wezwania.

Uratował człowiekowi życie

Dwaj odważni mężczyźni po omacku błądzili po domu szukając lokatora. Znaleźli go leżącego w kuchni na podłodze, był zakrwawiony. - Nie wiem czy był zaczadzony, czy nieprzytomny, nic nie mówił, stękał - dodaje sierż. Ratajczak. Ratujący wyciągnęli poszkodowanego na zewnątrz, zatamowali krwotok, okryli kocem. W tym czasie do pożaru dotarła karetka i lokalna straż, wezwane przez drugiego z policjantów, sierż. T. Hozę. W sumie na miejsce przybyły trzy wozy strażackie, pierwsze były dwa miejscowe zastępy, wkrótce potem zastęp JRG z Nowego Tomyśla.

- Wygląda na to, że przyczyną pożaru było oberwanie się sadzy w przewodzie kominowym i jej zapalanie - stwierdza Zdzisław Prętki ze zbąszyńskiej straży. - Spaleniu uległa boazeria, tapczan, podsufitka w kuchni, osmolone zostało całe pomieszczenie kuchenne i znajdujące się tam sprzęty. Ale sprawnie poradziliśmy sobie z ugaszeniem, a dzięki urządzeniu power jet nie zostawiliśmy dużo wody...

Poszkodowany ze wstrząśnieniem mózgu, oparzeniem górnych dróg oddechowych i obu oczu został odwieziony do szpitala. Na szczęście jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

- Drugi, obok policjanta, bohater tego zdarzenia nie chciał ujawnić swoich danych, wiemy tylko, iż to jeden z sąsiadów - przekazuje Paweł Głódź, rzecznik policji powiatowej.

Śledczy z miejscowego komisariatu wyjaśniają okoliczności zdarzenia.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska