Sprawa ciągnie się już kilka miesięcy. Zaczęło się gdy firma sąsiadująca z butikami postawiła nową dużą halę. Stanęła tuż przy tylnych ścianach butików. Właściciele nie zgadzali się na sąsiedztwo. Problem musiał rozstrzygać sąd. Skończyło się na poleceniu montażu na ścianie hali kominów wentylacyjnych z butików.
Sporna ziemia
Teraz problem jest już dużo większy. Firma, do której należy hala, kupiła pas ziemi między butikami a jej ścianą. Problem w tym, że na pasie gruntu przy ul. Kupieckiej stoi część butikowych pomieszczeń.
- Kupując przed wieloma laty butiki nie wiedzieliśmy, że kawałek ziemi jest gminny, byliśmy przekonani, że należy do nas - zapewnia Kazimierz Nowicki. On jako jeden z pierwszych rozbudował swój butik. Jedna ze ścian i kawałek podłogi stanęła na gruncie, którego w rzeczywistości nie był właścicielem.
Podobny problem mają też teraz inni właściciele sklepów. - Przecież teraz ściany nie wyburzę - mówi Maria Wydrzycka.
Sklepikarze zapewniają, że gdyby wiedzieli, że grunt nie jest ich nie inwestowaliby w rozbudowę.
Zdaniem właścicieli butików, największa wina leży po stronie rzeczoznawcy. Powinien przygotowując dokumentacje dokładnie sprawdzić właściciela gruntu. Nie zrobił tego. Czy celowo? Nie wiadomo.
Dokumenty trafiły jednak do magistratu. Gmina ziemię sprzedała. I teraz wszystko na to wskazuje, że trzeba będzie wyburzać część butików.
- Wystarczyło, żeby gmina powiadomiła nas o sprzedaży, wtedy na pewno kupilibyśmy ten pasek gruntu - mówi K. Nowicki.
Czekają na wyrok
Sprawą zajęła się prokuratura. - Akt oskarżenia jest już w sądzie, osoba która kupiła grunt została oskarżona o poświadczenie nieprawdy w dokumentacji przekazanej do urzędu miasta - mówi szefowa prokuratury rejonowej Jolanta Balawander.
Kłopoty z ziemią są także znane w magistracie. - Nasi urzędnicy chodzili na przesłuchania do prokuratury w tej sprawie - mówi wiceburmistrz Krzysztof Tomalak.
Wiceburmistrz sam chodził oglądać ziemię za butikami. - Wiem, że rzeczoznawca ma z tego powodu problemy, ale uważam że powinien zaglądnąć za budynki, wtedy zobaczyłby zabudowany pas ziemi - mówi K. Tomalak.
Magistrat czeka na decyzję sądu. - Trudno mi teraz mówić co zrobimy, o tym zadecyduje sądowy wyrok - mówi wiceburmistrz Tomalak. Jeżeli wyrok nakaże anulowanie umowy sprzedaży, to gmina odda pieniądze nabywcy.
K. Tomalak widzie jednak inne rozwiązanie. - Najprostsza sprawa to spisanie jakiegoś porozumienia między kupcami a firmą, która kupiła grunt - mówi wiceburmistrz.
Ostatecznie, kto zawinił, rozstrzygnie sąd.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?