O problemach bąka Gabriela Rosik z ośrodka rehabilitacji dla zwierząt dziko żyjących w Zielonej Górze Starym Kisielinie dowiedziała się 8 lutego. Oto ptak, korzystając z wejścia przygotowanego dla kotów, wszedł do drewutni w jednym z obejść w Brodach i zaanektował pomieszczenie dla siebie. Gdy właściciel zobaczył dziwnego lokatora, zawiadomił leśnika, a ten z kolei dostarczył bąka do ośrodka.
Z zachowaniem odpowiednich środków ostrożności - ptaki tego gatunku są bowiem nieobliczalne, impulsywne i szybkie. Cios dziobem może być naprawdę niebezpieczny.
- To drugi bąk w ciągu 22 lat naszej pracy - mówi Rosik. - Natychmiast został zbadany przez weterynarza. Na szczęście nie miał złamań, ale był mizerny, z początkiem zaniku mięśni. Zatem najpierw lekarstwa, później próba odkarmienia.
Przysmakiem nowego lokatora ośrodka są małe płotki. Pierwszego dnia z trudem udało mu się wcisnąć jedną rybkę. Dziś na jego menu składa się już 30 płotek. I jak słyszymy w ośrodku ptak jest chętny do współpracy, przynajmniej na polu gastronomicznym.
- Dla nas jest to swego rodzaju przygoda, gdyż bąki to ptaki bardzo tajemnicze, skryte, ostrożne i piękne - dodaje pani Gabriela. - To niezwykła historia, gdyż jak na tak ciężką mroźną zimę, z jaką mamy do czynienia i tak poradził sobie całkiem nieźle. Poprzedni nasz bąk, zanim do nas trafił został schwytany przez kłusownika. Niestety nie nadawał się już do powrotu do natury, stąd przekazaliśmy go do ZOO w Poznaniu.
Obecny pacjent będzie miał zapewne więcej szczęścia i wróci najprawdopodobniej w okolice Jeziora Brodzkiego. Jednak musi zakończyć czternastodniową kurację, a prognozy pogody muszą być sprzyjające.
O bąkach godzinami może opowiadać wielbiciel ptaków z podsławskiego Radzynia Alfred Roesler.
- Należy do rodziny czaplowaty i u nas, nad Jeziorem Sławskim mieszka zwykle od trzech do pięciu rodzin - tłumaczy. - Tutaj bowiem grupa rodzinna wymaga sporego terytorium. Słychać często takie charakterystyczne buczenie, które wydaje i stąd nazwa ptaka. Nawiasem mówiąc, dziś rano słyszałem podobny dźwięk i nawet zastanawiałem się, czy to bąk, czy pękająca kra na jeziorze. I to nie byłoby znów nic dziwnego, gdyż ptaki te dni próbują u nas przezimować. Podczas ubiegłorocznego zimowego liczenia ptaków w okolicy Sławy jednego bąka wykazaliśmy.
Także Roesler mówi o tym, że zobaczyć bąka to już obserwacyjny wyczyn. Oto jeden z najbardziej znanych polskich ornitologów, Jan Sokołowski, opisywał, że aby dokonać obserwacji, musiano w trzcinowisku wyciąć szerokie pasy, aby zmusić ptaki do pokazania się na otwartej przestrzeni.
Czytaj również:Jesteśmy rajem dla pięknych ptaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?