Jeszcze nie wiadomo, jak podwyżka przełoży się na wysokość pensji pracowników DPS. Okaże się to dopiero po najbliższej wypłacie. - 10 procent to już coś, ale do końca nas to nie cieszy - mówi T. Tarkowska.
Pracownicy podkreślają, że zakończyli dopiero pierwszą rundę negocjacji. Kolejna odbędzie się 13 listopada. Pracownicy DPS-ów zapewniają, że tanio skóry nie sprzedadzą. - Zadowoli nas stawka podniesiona przynajmniej o 20 nawet do 25 procent - mówi szefowa NSZZ Solidarność.
Pracownicy DPS zażądali podwyżek, bo mieli najniższe pensje w budżetówce. Przykładowo - salowa, do której obowiązków należy nie tylko sprzątanie pokojów podopiecznych, ale też pomaganie im w codziennych zajęciach, zarabia miesięcznie na rękę ok. 750 zł. Pielęgniarka niemal z 25-letnim stażem, pracująca również w soboty, a jak trzeba to i w niedziele, "wyciąga" ok. 1,2 tys. zł na rękę.
.
Pracownicy DPS podkreślają, że znajdują się w fatalnej sytuacji finansowej. Mówią, że ich pensje są głodowe. A w takiej sytuacji dla osoby samotnie wychowującej dzieci szansą na przeżycie jest tylko mieszkanie i pomoc rodziców.
Początkowo starosta Zbigniew Szumski proponował pracownikom DPS-ów pięcioprocentową podwyżkę. Stanęło na 10 proc., ale tylko na początek. - Wrócimy do negocjacji, ale nie ukrywam, że w kasie powiatu też nie ma na ten cel pieniędzy, pewnie trzeba będzie komuś zabrać, żeby inni dostali - mówi Z. Szumski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?