Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownik też kibic

Redakcja
- Polacy się rozkręcają - cieszyli się Dzidek i Jarek w zielonogórskim pogotowiu. A potem było już smutniej.
- Polacy się rozkręcają - cieszyli się Dzidek i Jarek w zielonogórskim pogotowiu. A potem było już smutniej. Fot. Krzysztof Kubasiewicz
Wszyscy trzymali kciuki za "naszych". Łukasz i Aleksander w głogowskim markecie, Artur Myszkowski w zielonogórskim pogotowiu...

Godzina 20.45. Jesteśmy w zielonogórskim pogotowiu ratunkowym. W świetlicy dla ratowników i kierowców są z nami Dariusz Kozak i Witold Leszczyński. - Reszta kolegów w karetkach - mówi Darek. - Jak nigdy, wezwań sporo.

Kilka minut później dołącza do nas Artur Myszkowski, ratownik. Wrócił z wezwania do chorej kobiety. - I co, co? - dopytuje. Z kieszeni wyjmuje kartkę. - To nasze zakłady - pokazuje.- Zbieramy po dwa złote. Do tej pory nikt nie trafił. Już uzbieraliśmy 60 zł. Dyspozytorka stawia dziś 3:0 dla naszych, ale są i pesymiści. Ja obstawiam 2:0 dla Polaków.

Kibice w nerwach

Kolejna ekipa "erki" wróciła z trasy: Darek Kulikowski i Jarek Pac. Chwilę później dołączył "Dzidek". Polacy się rozkręcają. - R1 do wezwania - w głośniku głos dyspozytorki, Kozak i Leszczyński zrywają się z krzeseł. Ktoś zasłabł, trzeba jechać. Piętro niżej w ambulatorium gra telewizor. Dyżur lekarski ma Tomasz Łaszczyński. - Ruch jest taki, że prawie wcale meczu nie widziałem - wzdycha. I biegnie do pacjentów.

Dyrektor zielonogórskiego pogotowia Krzysztof Bułaj woli sumo, ale kibiców futbolu rozumie. Nie miał za złe lekarzom i kierowcom, że włączyli telewizory. - Mam do nich zaufanie i wiem, że nie zaniedbują obowiązków - mówił.

Służba to służba

Gorzowscy strażacy mają w jednostce telewizor, ale już przed meczem usłyszeliśmy od nich: - Żadnego kibicowania nie będzie. Tu się pracuje!

Głogowscy policjanci też musieli pogodzić się z tym, że nie obejrzą meczu od początku do końca. Był co prawda w komendzie stary telewizor, ale zwykle ustawiony na wiadomości TVN24. - Służba to służba - mówił nam rzecznik Bogdan Kaleta. - Mecz można oglądać w domu.

Jak się jednak dowiedzieliśmy, wczoraj czasami przełączano na inny kanał...

Nadkomisarz Krzysztof Żuk miał szczęście, bo służbę w zielonogórskiej komendzie skończył przed meczem. Koledzy poszli na ulice lub pracowali w komisariacie. A w "13 posterunku" telewizor jest, ale tylko jeden i do tego śnieży. Radosław Hnatyszyn i Tomasz Świderski od czasu do czasu zerkali więc w jego stronę.

Cieszyli się, gdy Polacy zdobyli pierwszego gola. I denerwowali, gdy w doliczonym czasie sędzia podyktował karny i Austriacy wyrównali. Za oknem, na deptaku, słychać było: - Ten cholerny sędzia! To przez niego!

Mecz na 100 telewizorach

Czesław Meloch wczoraj od 14.00 do późnego wieczora miał dyżur w gorzowskich wodociągach. - Jakoś przeżyję. Miałem już dyżury w święta i podczas ważnych meczów. Jestem przyzwyczajony - pocieszał nas i siebie. Wynik poznał z radia. - Polsat kiepsko odbiera, bo nasza siedziba leży w niecce - tłumaczył nam pan Czesław.

Głogowscy hutnicy też mogli mówić o pechu. Na terenie zakładu nie ma telewizorów, tylko jeden odbiornik dyspozytorni huty, ale tam nie ma szansy na swobodne oglądanie meczu.

Również w głogowskim markecie Tesco, czynnym przez całą dobę, mimo że telewizorów w bród, oglądania nie było. - Nie mamy Polsatu - wyznał ze smutkiem sprzedawca z działu RTV.

Za to pierwszą połowę meczu mogli oglądać, chociaż ukradkiem, pracownicy głogowskiego sklepu Carrefour i ostatni klienci sklepu. Mecz mieli na dziesiątkach odbiorników... Gol Guerriery też!

Danuta kuleszyńska
(tr, abi)
068 324 88 43
dkuleszynska@
gazetalubuska.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska