Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przepłynęli wpław rzekę

Wojciech Olszewski 68 387 52 87 [email protected]
W sobotni spływ wpław Odrą pływacy wyruszyli w doskonałych nastrojach. Nie obawiali się wezbranej Odry. – Niebezpiecznie nie jest, trzeba tylko dopłynąć do celu – mówili.
W sobotni spływ wpław Odrą pływacy wyruszyli w doskonałych nastrojach. Nie obawiali się wezbranej Odry. – Niebezpiecznie nie jest, trzeba tylko dopłynąć do celu – mówili. Fot. Wojciech Olszewski
I jaka jest woda, zimna? - pyta jeden ze śmiałków stojący na brzegu. - Mokra - odpowiadają mu ci z wody. 14 kilometrów Odrą wpław przepłynęli w 2,5 godziny, inaugurując "Spływy Szlakiem Solnym".

- Płyniemy pierwszy raz wpław Odrą - mówi Andrzej Dela z nowosolskiego LOK. Na przystani w Bytomiu trwa krzątanina przed spływem wpław. A. Dela wraz z galarem popłynie w ekipie asekuracyjnej. Będzie ciągnął linę ze specjalnymi pływakami. - Zmęczony człowiek będzie mógł się ich chwycić i odpocząć - wyjaśnia.

- To sprawdzian naszej wytrzymałości na Odrze. Tu trzeba płynąć z wodą, mamy kombinezony, jest asekuracja z nowosolskiego WOPR, mamy nurków, łodzie. Będzie dobrze. Cel to przygoda, chciałbym, aby wszyscy szczęśliwie dopłynęli do Nowej Soli - mówi do pływaków organizator wyprawy Robert Wagner. Zgłosiło się ich dziesięciu. Przebierają się w specjalne pianki dla płetwonurków. Jest chłodno, ale słońce rozgrzewa czarne stroje, które mają chronić ciała w zimnej wodzie.

- To wyzwanie, spróbuję przepłynąć. Spływy Obrą już były, ale Odrą jeszcze nikt chyba nie próbował - mówi Janusz Marcinów z Chojnowa. - Płynąłem rzekami w całej Polsce prawie 50 razy, od Śląska po Mazury. Trudno wytłumaczyć, co w tym jest. Trzeba być wariatem. Jedni latają samolotami, inni skaczą na spadochronach ja pływam w rzekach - śmieje się weteran Robert Lipatow z Kalisza. - To dla mnie dziewiczy spływ, często nurkuję, więc wiem, jak jest pod wodą, teraz chcę się przekonać, jak jest na powierzchni - z uśmiechem wtrąca Krzysztof Przybylski, strażak z Bytomia Odrzańskiego.

Tuż obok wścieka się Grzegorz Łuszczak. Jego pomarańczowy kombinezon ratowniczy przecieka. - Mógłbym się w nim położyć na wodzie i dopłynąć do Szczecina, a tak nici z tego - ogląda dziurę przy podeszwie buta. Nie popłynie.

Po 2,5 godzinie grupa dopłynęła do Nowej Soli. Pływacy wychodzą z rzeki potwornie zmęczeni. I jak było? - pytam. - Głuchemu nie wytłumaczysz, co to muzyka, ślepemu nie opowiesz, co to są obrazy. Spróbuj sam, będziesz wiedział - odpowiada Maksym Podgórski z Zielonej Góry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska