Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przeżył trzęsienie ziemi, i to nie jedno. Domy kiwały się jak drzewa...

Anna Białęcka
Kuchnia japońska przydała do gustu Grzegorzowi Płatkowi. Jedynie nie mógł się przekonać do zup z wodorostami i innymi niezidentyfikowanymi rzeczami.
Kuchnia japońska przydała do gustu Grzegorzowi Płatkowi. Jedynie nie mógł się przekonać do zup z wodorostami i innymi niezidentyfikowanymi rzeczami.
- Od dawna myślałem o dalekiej podróży - wyznaje Grzegorz Płatek. - To miało być takie uczczenie przejścia na emeryturę. Pojechałem i Japonia mnie zachwyciła.
Głogowianin był policjantem, szefem wydziału prewencji w powiatowej komendzie. W kwietniu zdecydował się na zakończenie pracy zawodowej. - Nie tak na zawsze, ale chociaż na jakiś czas - powiedział. - Mam zamiar dalej pracować, tyle, że już w innym zawodzie.

Wspomnienia jak skarb

Przejście na emeryturę i dużo wolnego czasu, to miała by okazja do spełnienia marzenia życia - dalekiej podróży do innego kulturowo państwa. - Myślałem o Egipcie, Chinach, Indiach. W końcu jednak wyszła Japonia. Spędzałem tam 18 dni. Mam teraz wspomnienia, które zostaną mi na całe życie.
A ma co wspominać. - Już sama podróż to było nie lada przeżycie - mówi. -Leciałem samolotem 12 godzin z Frankfurtu do Tokio. Widziałem to niemal bezkresne miasto z góry. Jest ogromne. Później podróżowałem autobusem do Jokohamy, gdzie miałem bazę noclegową. Wszystko było takie inne, fascynujące.

Pan Grzegorz miał okazję zwiedzić Tokio, Hiroszimę i Kioto. Uczestniczył w organizowanych wycieczkach z przewodnikiem, jednak wiele miejsc zwiedził sam, podróżując pociągami. A jak przyznaje, poruszanie się po tym wielkim mieście do łatwych nie należy. Znalazł więc sposób, by możliwość zgubienia się ograniczyć do minimum.



- Miałem na mapie zaznaczone wybrane miejsca, wskazując je przechodnim mogłem pytać o drogę - opowiada. - Miałem także kilka ważnych dla mnie nazw wypisanych na kartce. A w aparacie fotograficznym nosiłem fotografie mojego hotelu i charakterystycznych miejsc dzielnicy, w której mieszkałem. Żeby móc je pokazać, gdy będzie trzeba. To było tak na wszelki wypadek, gdybym musiał szukać pomocy w powrocie do hotelu.

Japończycy to bardzo uprzejmi ludzie, jednak zaczepianie ich przez obcokrajowca i pytanie o cokolwiek nie przyjmowali z radością. - Z czasem nauczyłem się pilnować w tym gąszczu ulic, domów, wielopoziomowych sklepów i dworców kolejowych - opowiada głogowianin. - Raz przyszło mi odjeżdżać pociągiem z szóstego poziomu pod ziemią.

Suszi jest smaczne

Pan Grzegorz przywiózł z podróży ponad dwa tysiące fotografii. Na wielu z nich uwiecznił oczywiście zabytki, ciekawe budowle, krajobrazy i spotykanych ludzi. Są jednak i takie, na których można poogląda japońskie potrawy. Od mikroskopijnych ciasteczek, po rzeczy, których pochodzenia i nazw nie sposób się nawet domyślić. Wiadomo jednak, że służą do jedzenia. - Ryż z różnymi dodatkami, a zwłaszcza z surową rybą, bardzo przypadły mi do gustu - mówi G. Płatek. - Jadałem także różne inne rzeczy w przyulicznych restauracyjkach, których jest przeogromna ilość. Brakowało mi jednak naszego smacznego chleba.

Przeżyciem, które na długo pozostanie we wspomnieniach były także trzęsienia ziemi. - dziwne uczucie, do którego jednak można się przyzwyczaić - wyznaje. - Można się bowiem czuć się bezpiecznie, bo domy kiwają się jak drzewa, a nic złego się z nimi nie dzieje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska