Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przy ul. Sikorskiego 47 w Zielonej Górze runęła ściana domu. Teraz dwoje ludzi nie ma za co żyć (zdjęcia)

Danuta Kuleszyńska 0 68 324 88 43 [email protected]
- Przenosimy kilka tysięcy książek, płyt i kaset, bo w każdej chwili może runąć dach nad antykwariatem - Zbigniew Kulczycki martwił się w czwartek, czy zdążą przed nocą.
- Przenosimy kilka tysięcy książek, płyt i kaset, bo w każdej chwili może runąć dach nad antykwariatem - Zbigniew Kulczycki martwił się w czwartek, czy zdążą przed nocą. fot. Krzysztof Kubasiewicz
- Zapuszkowana jestem, jak teraz zarobię na kredyty, długi, na to wszystko... - Maria Drozdowska patrzy na stosy książek. W oczach ma łzy. Właśnie zaczynała nowe życie.

[galeria_glowna]
Dzisiaj przed godz. 17.00. Do redakcji dzwoni starszy kapitan Ryszard Gura, rzecznik straży pożarnej. - Przy Sikorskiego zawalił się dom - informuje.

Wsiadamy samochód i jedziemy na miejsce. Gruz widoczny jest z daleka. Pół budynku "leży" przy chodniku, wokół krzątają się strażacy, teren ogrodzony taśmą.
- To było do przewidzenia, że kiedyś się zawali - Grażyna Zawadzka z domu naprzeciw macha tylko ręką. - Jak tu dziewiętnaście lat mieszkam, tak nie pamiętam, żeby robili jakieś remonty. Pani patrzy, niedługo i nasza chałupa się rozleci.

- Prawda, prawda - potakują ludzie z sąsiedztwa. - Tu wszystko stare, poniemieckie.
Ludzie gadają, że w zawalonej części budynku była pijacka melina. Dom wprawdzie pusty, ale częstymi gośćmi byli tu bezdomni. - Schodzili się, pili, a nawet spali - mówią. - A może i kogo przywaliło.

Czy ktoś był pod gruzami?

Maksymilian Koperski, naczelnik wydziału operacyjnego komendy miejskiej straży pożarnej, nie ma wątpliwości: chałupa runęła, bo była stara. - Belki przegniłe, dach się zawalił i poszła cała reszta - wskazuje na gruz.

- Ktoś mógł być w środku?
- Sprawdziliśmy kamerą termowizyjną, spenetrowaliśmy gruzowisko i nic na to nie wskazuje. Ale stuprocentowej pewności nigdy nie ma.

Do kogo należała ruina? Tego nie wie nikt. - Chyba do miasta, bo wiele razy byłam w ADM i mówiłam, żeby zajęli się tym pustostanem, bo grozi zawaleniem. Ale urzędnicy wzruszali tylko ramionami - Krystynie Kmiecik drży głos, trzęsą się ręce. Kobieta jest właścicielką drugiej połowy domu. Półtora miesiąca temu budynek wynajęła antykwariuszom.

- Nie wchodźcie, bo i ten strop może runąć w każdej chwili - naczelnik Koperski wypycha dziennikarzy z antykwariatu. - Dach trzyma się na jednej desce, strop z glinki i trzciny... jest niebezpiecznie.

Póki życie, póty nadzieja

Marta Drozdowska i Zbigniew Kulczycki przeżywają dramat. Półtora miesiąca temu przenieśli tu swoją firmę. Kilka tysięcy książek, płyty, kasety... Przeprowadzka kosztowała kilkaset złotych. - A teraz straciliśmy jedyne źródło utrzymania - rozpacza młoda kobieta.

- Mam kredyty, długi, skąd teraz wezmę na to pieniądze... Zbyszek ma na utrzymaniu dzieci, żona nie pracuje... Jak teraz żyć? Na dodatek szlag trafił internet... A całą sprzedaż prowadziliśmy na allegro.

- Może w nocy przyjść ulewa i strop się zawali - ostrzega Koperski. - Musicie to jakoś zabezpieczyć...
- Ale jak, sami nie damy rady... Regały, książki... jest tego sporo... Roboty na dwa dni - ubolewa Kulczycki.

Naczelnik Koperski podejmuje szybką decyzję. Woła strażaków i prosi: przenieście te biurka i co się tylko da w głąb budynku. Tam jest bezpiecznie.
Drozdowska nie wie, w co włożyć ręce. W oczach ma łzy.
- I co teraz zrobicie?
- Nie mam pojęcia... Ale póki życie, póty nadzieja. Nie poddamy się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska