Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyjechała do Zielonej Góry po odszkodowanie. Musiała długo czekać na pieniądze, bo kasjerka poszła na zebranie

Czesław Wachnik 68 324 88 29 [email protected]
Wydaje się, że to jednak nie w porządku, że moją małą córka czekaliśmy tak długo na moje pieniądze, powiedziała Justyna Chudzik
Wydaje się, że to jednak nie w porządku, że moją małą córka czekaliśmy tak długo na moje pieniądze, powiedziała Justyna Chudzik fot. Wojciech Waloch
Prawie dwie godziny czekała Justyna Chudzik z Żar, żeby Asekuracja wypłaciła jej odszkodowanie. Jechała mimo mrozów i zasp. A czekała, bo kasjerka poszła na zebranie.

Pani Justyna, która zniecierpliwiona długim czekaniem na pieniądze, trafiła do redakcji ,,GL''. powiedziała nam: - Na zaproszenie oddziału Towarzystwa Ubezpieczeń HDI Asekuracja przyjechałam ok. godz. 11.20 do siedziby firmy. Ubezpieczyciel powiadomił mnie o wypłacie odszkodowania po mężu, który zginął w wypadku. Kiedy zjawiłam się w biurze z 3,5 letnią córką, okazało się, że kasa jest zamknięta.

Wytłumaczono mi, ze kasjerka poszła na zebranie. Poprosiłam, by pieniądze wypłaciła inna osoba, bo o 13.00 mam autobus. Chciałam o tej godzinie jechać do domu, żeby być, gdy ze szkoły wróci dwójka pozostałych dzieci. Niestety, nikt ponoć nie mógł zastąpić kasjerki. Dlatego czekałam ponad godzinę z małą córką. Wydaje się, że takie postępowanie nie powinno mieć miejsca, tym bardziej, że to ubezpieczyciel mnie powiadomił, że mam przyjechać po pieniądze.

Pani Justyna czekała do godz. 12.40, a ostatecznie pieniądze dostała dopiero około godz. 13.00. To oznacza, że autobus, którym planowała powrót uciekł, stąd musiała wracać późniejszym. Do Żar dojechała dopiero po godz. 17.00.
Dyrektor zielonogórskiego oddziału HDI Asekuracja Rita Sałacińska powiedziała nam, że do oddziału niespodziewanie przyjechali pracownicy centrali, stąd konieczne było zorganizowanie spotkania, w którym musiała uczestniczyć kasjerka.

- Panią Chudzik serdecznie przepraszam. To był niefortunny zbieg okoliczności. Kasjerka musiała uczestniczyć w spotkaniu, a my przyjazdu klientki nie mogliśmy już odwołać - mówiła nam dyrektorka. - O wizycie z centrali, dowiedzieliśmy się już po wysłaniu do niej zawiadomienia. A numeru telefonu nie znaliśmy. Praca kasjerki wiąże się z odpowiedzialnością finansową, stąd nikt inny nie mógł jej zastąpić. A ze spotkania też nie mogła wyjść. Strasznie mi głupio i jeszcze raz przepraszam. Myślę, że taka sytuacja już się nie powtórzy.

Dyrektor poinformowała nas też, że z chwilą, gdy skończyło się zebranie, wypisywanie czeku trwało nieco ponad pięć minut i pani Justyna mogła odebrać pieniądze, Co zresztą się stało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska