Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyjechała na "dziki zachód", choć rodzice nie chcieli się zgodzić

Paweł Kozłowski 68 324 88 44 [email protected]
- Zielona Góra od czasów powojennych zmieniła się kolosalnie, przede wszystkim bardzo się rozbudowała - mówi Danuta Mielnik
- Zielona Góra od czasów powojennych zmieniła się kolosalnie, przede wszystkim bardzo się rozbudowała - mówi Danuta Mielnik Paweł Kozłowski
Danuta Mielnik, z domu Dąbrowska, do Zielonej Góry przyjechała w 1946 r. na zaproszenie rodziny. - Od razu zachwyciłam się miastem, w którym nie było widać śladów wojny - wspomina pionierka.

Od dworca do ówczesnej ul. Jedności Robotniczej szła przez miasto zielone, kwitnące, podziwiała zadbane ogródki przed domami. Dla niej był to widok niesamowity, bo przyjechała z prawie kompletnie zniszczonej Łomży. - Moje rodzinne miasto w 80 procentach leżało w gruzach. Na Narwi znajdował się front, bo Niemcy zaciekle bronili przed Rosjanami wejścia do Prus Wschodnich - opowiada Danuta Mielnik.

Jej rodzice zostali w Łomży. Ich dom cudem ocalał, a oni przywiązani do swej ziemi, nie chcieli jej opuszczać. - Kiedy rodzina zaproponowała mi przyjazd do Zielonej Góry, miałam z tego powodu trochę utarczek z rodzicami - przyznaje pionierka. - Wtedy o tych terenach w mej okolicy mówiono: dziki zachód. Ludzie obawiali się, że Niemcy wrócą. Ale ja miałam sentyment do tych ziem. Tata, uczestnik m.in. bitwy warszawskiej z 1920 r., był jeńcem obozu Woldenberg, dziś to Dobiegniew.

Pani Danuta już po wojnie pracowała w ubezpieczalni społecznej w Łomży. Chcąc się przeprowadzić, uzyskała także zgodę swego dyrektora na przenosiny. Dzięki temu mogła rozpocząć pracę w ubezpieczalni w Zielonej Górze, która mieściła się przy ul. Sikorskiego, obecnie to Aleja Konstytucji 3. Maja. Dyrektorem był Kazimierz Małecki z Kórnika. Pionierka trafiła do działu księgowości. W 1948 r. wyszła za mąż za Mariana Mielnika. Poznali się w ubezpieczalni, gdzie pan Marian był naczelnym lekarzem.

- Musiałam wtedy zrezygnować, bo ówczesne przepisy zabraniały pracować w jednej instytucji małżeństwom - podkreśla. Marian Mielnik organizował służbę zdrowia w regionie, jeżdżąc po miastach i wsiach, pomagał powoływać przychodnie oraz izby porodowe. Został za to odznaczony Krzyżem Odrodzenia Polski. Pani Danuta za to w 1997 r. otrzymała z rąk prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Krzyż Armii Krajowej. Za służbę w AK w czasie okupacji pod pseudonimem "Jagoda".

Jej rodzice zostali w Łomży, ale do Zielonej Góry udało jej się ściągnąć siostrę - dr Alicję Dąbrowską-Kosińską. Pani Danuta ma córkę oraz wnuczkę Anetę. W 1993 r. wstąpiła do Stowarzyszenia Pionierów Zielonej Góry, do sekcji historycznej. Obecnie zasiada w zarządzie stowarzyszenia.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska