W branży mięsnej brakuje rąk do pracy, a miejscowi pracownicy są dość drodzy dla firm. Dlatego coraz częściej słychać o obcokrajowcach zatrudnionych w Sławie.
- Cały czas mamy oferty pracy z tej branży i jeśli w naszych rejestrach jest ktoś, kto spełnia warunki, to tam go posyłamy - mówi Edmund Prekurat szef Powiatowego Urzędu Pracy we Wschowie.
Ale to ciągle za mało. Nie wystarcza nawet zaciąg z okolicznych miast. Ludzie do pracy jeżdżą ze Wschowy, Nowej Soli. - Specjalny autobus przywozi też pracowników z Głogowa - mówi Marian Wilk z Biodamy.
- Problem się nie skończył i cały czas brakuje rąk do pracy - twierdzi Krzysztof Dębicki prezes zakładu Dobrosława. - Mam na myśli dobrych pracowników. Takich, którzy wiedzą na czym polega robota i nie zawalają zadań. - W naszych zakładach pracują już Bułgarzy i Ukraińcy - dodaje Danuta Wojtyś, szefowa Biodamy i Zakładu Przetwórstwa Mięsnego Sława.
Wiele wskazuje na to, że pracowników z zagranicy będzie więcej. - W przyszłym roku powinny przyjechać ekipy z Nepalu, Chin i Indii - dodaje D. Wojtyś. - My ich sami nie wyszukujemy, docierają do nas dzięki specjalizującym się w pośrednictwie pracy agencją.
W Biodamie są zadowoleni z obcokrajowców. I to nie tylko dlatego, że dobrze pracują.
- Najbardziej cieszymy się gdy przyjeżdżają małżeństwa albo panie - opowiada M. Wilk.
Głód pracowników w sławskim zagłębiu mięsnym jest spory, nawet mimo kryzysu dopadającego światową gospodarkę. - Choć my go też odczuwamy - mówi D. Wojtyś.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?