Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pudło dla Caelum Stali dopiero za rok?

Redakcja
Gorzowianie zaczęli play offy od czteropunktowej porażki z Unibaksem Toruń. Niedzielny wynik może im zamknąć drogę do czołowej czwórki ekstraligi.

Toruńskie "Anioły" nie przegrały w tym sezonie meczu na obiekcie rywali (uległy tylko Unii Leszno i Złomreksowi Włókniarzowi Częstochowa na własnym torze). Być może świadomość wyjazdowej potęgi gości sprawiła, że - mimo wysokiej stawki pojedynku - na stadionie im. Edwarda Jancarza zjawiło się zaledwie 6.122 widzów. Tak niskiej frekwencji nie było przy Śląskiej od powrotu Caelum Stali do elity.

Porażki kosztują
Gorzowianie przegrali w niedzielę czwarty raz z rzędu. Perspektywa zakończenia sezonu po 16 meczach najbardziej nie odpowiada Tomaszowi Gollobowi i Rune Holcie, mającym zagwarantowane stałe wypłaty za każde rozegrane spotkanie. Nieoficjalnie mówi się, że wskutek odpadnięcia Caelum Stali w pierwszej rundzie obaj zarobią po 300 tys. zł mniej.

- Już kilka tygodni temu wypełniliśmy plan minimum, jakim dla beniaminka było utrzymanie się w ekstralidze - powiedział podczas konferencji prasowej kapitan żółto-niebieskich. - Sezon jeszcze trwa, więc trzeba walczyć do końca i wyciąga wnioski z myślą o następnych rozgrywkach. Swoją decyzję o ewentualnym przedłużeniu kontraktu z gorzowskim klubem ogłoszę dopiero po zakończeniu sezonu.

Kluby czy reprezentacja?

Unibax był niewątpliwie faworytem pucharowej rywalizacji z gorzowianami, tym niemniej nieobecność Adriana Miedzińskiego (startował w niedzielę w finale IME) spowodowała w ekipie "Aniołów" sporą nerwowość.

- Po otrzymaniu wiadomości o przełożeniu zawodów w Słowenii nie spaliśmy do czwartej nad ranem - oświadczył prezes Unibaksu Wojciech Stępniewski. - Nie mogliśmy się skontaktować z komisarzem Speedway Ekstraligi i nie wiedzieliśmy, czy odwoływać przyloty zawodników. Sprawa nie była bagatelna, bo Adrian zdobył dla nas dziewięć punktów i trzy bonusy w czerwcowym meczu w Gorzowie. Po zwycięstwie nastroje opadły, lecz problem pozostał. Skoro nasza liga jest najlepiej opłacana na świecie, to nie może być spychana na margines. Kto płaci, ten powinien dyktować warunki.

Butelki na torze

Gorzowscy kibice mieli w niedzielę powody do frustracji. Najpierw obejrzeli defekt prowadzącego w wyścigu młodzieżowców Adriana Szewczykowskiego, potem musieli się pogodzić z wykluczeniem Petera Karlssona za brak deflektora, a już chwilę później przecierali oczy ze zdumienia, gdy 19-letni Damian Celmer ograł Rune Holtę. Najbardziej nerwowo zrobiło się jednak po XIV wyścigu, kiedy ostatni na mecie Matej Ferjan zaczął demonstrować pretensje wobec Roberta Kościechy.

- Rywal co najmniej cztery razy nieprawidłowo mnie zaatakował - wyjaśniał swe zachowanie Słoweniec. - Sędzia powinien był dać Kościesze przynajmniej upomnienie, lecz niczego nie zrobił. Mocno mnie to wszystko zdenerwowało.

W kierunku jadącego do parkingu torunianina poleciały z trybun trzy plastikowe butelki. Żadna nie dosięgła celu, ale niesmak pozostał. Nie tak powinien się zakończyć przy Śląskiej pierwszy akt rywalizacji o medale DMP...

TRZY PYTANIA DO STANISŁAWA CHOMSKIEGO, TRENERA CAELUM STALI

1. Mieliście w niedzielę pecha, czy też zgubiliście kilka punktów wskutek gapiostwa?- Defektowi Szewczykowskiego nie sposób było zapobiec. Na ostatnim wirażu urwał mu się łańcuch sprzęgłowy. Typowa złośliwość przedmiotów martwych. A brak deflektora u Karlssona? Jestem odpowiedzialny za każdy aspekt naszego występu, więc winę biorę na siebie. Stałem na płycie stadionu, zauważyłem niekompletny motocykl Szweda, lecz on nie rozumiał mojej gestykulacji. Cóż, stało się...

2. Dlaczego w XIV wyścigu pojechał słabnący Ferjan, a nie coraz lepiej prezentujący się Jonasson?- Też miałem takie wątpliwości. Thomas wygrał wcześniej tylko ze słabo jeżdżącym Kościechą i juniorem Celmerem. Po naradzie w parkingu na tor wyjechał Matej. Postawiłem na jego doświadczenie. Nie udało się, w bardzo ważnym biegu nie zdobył żadnego oczka. Nigdy nie dowiemy się, jaki byłby wynik gonitwy z udziałem Szweda. Decyzja zapadła, wyścig się odbył.

3. Dlaczego już w kolejnym meczu pańscy podopieczni zdecydowanie przegrywali starty na swoim torze?- Nie potrafię tego racjonalnie wyjaśnić. Trenujemy, ile się tylko da. Każde życzenie zawodników odnośnie stanu nawierzchni jest natychmiast spełniane, a wyniki nie zadowalają. Taki już widać jest los beniaminka, że musi zapłacić spore frycowe. Nawet wtedy, gdy zatrudnił kilku rutynowanych zawodowców.

- Dziękuję.
Robert Gorbat
0 95 722 69 37
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska