Co poróżniło Marka Surmacza (PiS) i Roberta Surowca (PO)? Pierwszy poszedł do sądu, bo nie doczekał się przeprosin od drugiego za - jak twierdzi - pomówienie i oszczerstwa.
Poszło o to, co Surowiec powiedział w październiku zeszłego roku. Podczas konferencji dotyczącej uniewinnienia z zarzutu nielegalnej akwizycji Surowiec odniósł się do słów, które w 2006 r. miał usłyszeć od Surmacza. Polityk PiS, wówczas wiceminister spraw wewnętrznych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, miał grozić Surowcowi, że wraz z posłanką Elżbietą Rafalską (również PiS) "go załatwią".
Surowiec, jak to wczoraj tłumaczył w sądzie, początkowo brał te słowa z przymrużeniem oka. Gdy jednak po pewnym czasie w jego firmie zaczęły pojawiać się kontrole, m.in. z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, skarbówki czy inspekcji pracy, do śmiechu już mu nie było.
Do wymiany zdań pomiędzy radnymi miało dojść tuż po wybraniu Surowca na przewodniczącego Rady Miasta w listopadzie 2006 r. Wczoraj polityk PO precyzował, w jakich okolicznościach. Miało to być przy ul. Hawaleńskiej, panowie mieli rozmawiać przez kilkanaście minut i nie szczędzić sobie przy tym niecenzuralnych słów.
Więcej we wtorek 1 kwietnia w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" dla Czytelników z północy regionu
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?