Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radny oskarżył starostę. Finał będzie w sądzie

Paweł Kozłowski 95 722 57 72 [email protected]
Temat "nagród dla naczelników” rzucił podczas ostatniej sesji były wicestarosta Andrzej Libera (z lewej). Starosta Andrzej Bajko mówi, że były wicestarosta będzie musiał sprawę udowodnić przed sądem
Temat "nagród dla naczelników” rzucił podczas ostatniej sesji były wicestarosta Andrzej Libera (z lewej). Starosta Andrzej Bajko mówi, że były wicestarosta będzie musiał sprawę udowodnić przed sądem Zbigniew Borek, Kazimierz Ligocki
Próbę wyłudzenia pieniędzy od pracowników za przyznanie nagród zarzucił staroście strzelecko-drezdeneckiemu jego były już zastępca. Szef powiatu odpowiada, że to pomówienie i sprawę chce wyjaśnić w sądzie.

Andrzej Libera o wyłudzeniu powiedział na koniec czwartkowego spotkania rady powiatu - chwilę po tym, jak został odwołany z funkcji wicestarosty na wniosek szefa powiatu (o sprawie pisaliśmy w piątkowym wydaniu "GL" w tekście ,,Starosta skończył z zastępcą''). Po emocjonującej części sesji - zwracając się w stronę do Andrzeja Bajki - oznajmił, że na kolejnej "przedstawi wersję wydarzeń próby wyłudzenia przez starostę od pracowników urzędu pieniędzy za przyznanie nagród". - Sprawę traktuję w kategoriach moralnych - tłumaczył nam już wczoraj Libera.

Co się konkretnie wydarzyło, że były wicestarosta oskarżył Bajko o wyłudzenie? Według radnego z Drezdenka sprawa miała miejsce jeszcze w trakcie poprzedniej kadencji, kiedy on był etatowym członkiem zarządu powiatu. - Zostałem wezwany do kasy, gdzie dowiedziałem się, że jest dla mnie koperta z pieniędzmi. Miałem ją wziąć, ale bez pokwitowania. Później dowiedziałem się, że to pieniądze z nagród dla naczelników wydziałów, którzy mieli je dostać, ale pod warunkiem, że się nimi podzielą. Wyglądało na to, że pracownicy otrzymali nagrody jako haracz - opowiada Libera.

Mimo że podczas sesji słowa kierował do obecnego szefa powiatu Bajki, starostą był wtedy Edward Tyranowicz. - To kompletna bzdura - stwierdza pytany przez nas o aferę Tyranowicz. - Taka sytuacja nie jest możliwa nawet z technicznego punktu widzenia. Wszystkie wynagrodzenia są przelewane na konta na podstawie listy płac, więc o żadnej kopercie nie mogło być mowy. Zresztą nie dopuściłbym do takiej sytuacji. Radnemu musiało się coś pomylić.

- To kuriozalna sprawa. Kto to wymyślił? Starosta sam czy w porozumieniu z zastępcą? A może wspólnie z naczelnikami? Koperty wtedy nie przyjąłem. Jeśli ktoś uzna, że to sprawa dla prokuratora, powinien ją zgłosić - stwierdza Libera. On sam nie zapowiedział, że to zrobi. Dodał także, że o sprawie nie będzie już informował na sesji, bo radni dowiedzą się o niej z "GL".

Bajko nie przypomina sobie sprawy nagród dla naczelników wydziałów. - Zresztą wtedy w tej kwestii nie miałem nic do powiedzenia, bo nie decydowałem o pieniądzach. To pomówienie i już zdecydowałem, że sprawa będzie miała swój finał w sądzie. Nie mogę tego tak zostawić - podkreśla starosta, który taki krok zapowiedział jeszcze podczas sesji, upewniając się, czy wszystkie słowa radnego zostały zaprotokołowane. Dziwi się też, dlaczego Libera nie zgłosił wcześniej rzekomego wyłudzenia, skoro wie o nim od kilku lat. - Sprawę wyjaśni sąd, a pan Libera takie zdarzenie będzie musiał tam udowodnić - mówi.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska