Okazało się, że to prawda, ale radny zataił przed wyborcami to zdarzenie. Został skazany tuż przed wyborami samorządowymi w 2006 roku.
- Byłem na działce, poszedłem do sklepu po konserwę i przy okazji wypiłem małe piwo - opowiada K. Drozd. - I akurat zatrzymała mnie policja, sprawdziła, miałem zaledwie 0,44 promila. Chciałem, żeby mi pobrano krew do badania, chodziłem do stacji krwiodawstwa, ale mi odmówiono. No i co to takiego, zapłaciłem grzywnę i to wszystko. Teraz ktoś chce zrobić z igły widły i rozdmuchać sprawę. Biednych ludzi się gnębi, a bogaci co by nie zrobili, chodzą z podniesioną głową.
- Sąd wydał orzeczenie w sprawie Kazimierza Drozda 11 września 2006 roku. Sprawa została warunkowo umorzona na okres próby dwóch lat - poinformował nas Włodzimierz Dyzert, prezes Sądu Rejonowego.
Prezes nie ujawnił jednak, jaka była zawartość alkoholu w organizmie podejrzanego. Nam udało się ustalić, że radny miał powyżej 0,50 promila, popełnił więc przestępstwo.
Popełnił przestępstwo
Przewodniczący rady powiatu Jacek Brzeziński zaniepokojony tymi informacjami, zwrócił się do prezesa sądu z prośbą o oficjalne wyjaśnienie sprawy. W ostatni poniedziałek, tuż przed sesją powiatową, otrzymał odpowiedź.
W. Dyzert informował, że żarski sąd wyrokiem z 11 września 2006 roku warunkowo umorzył postępowanie wyznaczając dwuletnią próbę, a także orzekając zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres jednego roku i świadczenie pieniężne dla Stowarzyszenia na rzecz Poprawy Bezpieczeństwa Ruchu drogowego "Droga i bezpieczeństwo" w Poznaniu.
- Mam duże wątpliwości, czy radny może brać udział w obradach- zastanawiał się J. Brzeziński przed rozpoczęciem sesji powiatowej. Maria Wrońska, radca prawny starostwa, stwierdziła w swojej opinii, że radny K. Drozd został oskarżony za przestępstwo, a wyrok uprawomocnił się 12 października, więc miesiąc później, w dniu wyborów samorządowych nie miał prawa wybieralności.
Był nieświadomy
K. Drozd tłumaczył się przed radą powiatu, że prawo ciągle jeszcze nie jest adekwatne do przewinienia. - Uwala się kogoś po prostu za drobiazgi - dodał. Nie czuje się zażenowany tym co się stało dwa lata temu.
- Jak to, przecież oszukał wyborców, złożył ślubowanie, a mając na karku warunkowo umorzoną sprawę karną, w ogóle nie powinien startować w wyborach - słychać komentarze. - Zrobił to nieświadomie, nie zdawał sobie sprawy, że nie może kandydować na radnego - mówi Jerzy Materna, poseł PiS. - To, że sprawę ujawniono i chcą go pozbawić mandatu to zemsta pewnych osób.
Drozd jest znanym działaczem Solidarności, był więziony i prześladowany. A teraz chcą go zniszczyć. W przeddzień ostatniej sesji byli u niego radni, którzy go ostrzegali, że jak nie będzie głosował przeciwko budżetowi powiatu, to go załatwią.
Dajcie mi spokój
K. Drozd jest asystentem posła Materny w jego żarskim biurze poselskim. Czy po tym, jak radny utraci mandat pozostanie na tym stanowisku? - Ubolewam, że tak się stało z Drozdem, ale jestem przekonany, że nie jest przestępcą. Nie mam zamiaru rezygnować z jego pomocy, tylko dlatego, że wygaśnie mu mandat radnego - odpowiada poseł.
- Ja znam Drozda jeszcze z czasów Solidarności - mówi Marian Mikuła, żarski działacz opozycyjny. - Wtedy wbrew dyrektywom Wałęsy, zorganizował strajk w zakładzie, gdzie razem pracowaliśmy, a sam się schował. Potem wykreował się na bohatera. Kiedy mnie wyrzucono z pracy, prosiłem go o pomoc, ale nie dostałem ani grosza. A przecież zbierał składki związkowe, co się stało z tymi pieniędzmi?
K. Drozd kwituje krótko rewelacje Mikuły.- Już wiele razy wyjaśniałem sprawę, to człowiek, który najmniej wpłacał, a żądał jak najwięcej. Dajcie mi wreszcie spokój.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?