Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radny z Kostrzyna walczy o prawdę

Beata Bielecka
Krzysztof Wojtala wycofał się z konkursu na szefa Miejskich Zakładów Komunalnych.

- Nie mam zamiaru startować, bo widzę, że mur układu rządzącego jest nie do przebicia - żalił się nam. Ze startu w konkursie zrezygnował, z dochodzenia prawdy - nie.

Nasz tekst z 28 kwietnia " Prawnicy wezmą konkurs pod lupę" wywołał ożywioną dyskusję na naszym forum. Napisaliśmy wtedy o przeprowadzanym w mieście konkursie na szefa Miejskich Zakładów Komunalnych. K. Wojtala był jednym z kontrkandydatów obecnego prezesa zakładu Olgierda Kłaptocza. Gdy doszedł do drugiego etapu niespodziewanie prawnik MZK poinformował komisję konkursową, że K. Wojtala będąc radnym nie może ubiegać się o to stanowisko.

- Postawiono mnie pod ścianą: albo w tym momencie zrzeknę się mandatu radnego albo muszę wycofać się z konkursu - opowiadał nam K. Wojtala. Wycofał się. Jest jednak przekonany, że wprowadzono go w błąd. Dlatego poskarżył się burmistrzowi.

Sprzeczne opinie?

Andrzej Kunt powiedział nam, że sprawą K. Wojtali zajęło się dwóch prawników. - Opinia jednego jest taka, że radny mógł startować w konkursie - stwierdził burmistrz. Z mandatu musiałby zrezygnować dopiero wtedy, gdyby został szefem MZK.

K. Wojtala o tym wiedział. I taki miał plan.

- Druga opinia mówi jednak, że przed przystąpieniem do konkursu radny napisał oświadczenie, że nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby ubiegał się o stanowisko szefa MZK - dodał burmistrz.

Przepisy mówią, że radny nie może być szefem miejskiej spółki. - W przypadku wygranej natychmiast zrzekłbym się mandatu - zapewniał K. Wojtala.

Opinia radców urzędu trafiła już do Rady Nadzorczej MZK, która ogłosiła konkurs. Jak dowiedzieliśmy się od jej szefa Kazimierza Rapacza poproszono już K. Wojtalę, żeby jeszcze raz przedstawił swoje stanowisko. Bo wystąpiła pewna rozbieżność.

Według protokołu z konkursu radny zrezygnował z uczestnictwa w nim, natomiast potem poskarżył się burmistrzowi na sposób jego przeprowadzenia. - Byłem tak wtedy zaskoczony, że gdy powiedziano mi, że nie mogę startować, powiedziałem, że się wycofuję. Potem przyszła jednak refleksja - tłumaczył nam radny.

- Jestem przekonany, że pewna grupa osób zrobiła wszystko, aby wprowadzić w błąd Radę Nadzorczą i w ten sposób zostałem podstępnie wyeliminowany z drugiego etapu postępowania konkursowego. Dlatego dalej oczekuję odpowiedzi na pytanie czy radca prawny MZK użył właściwej podstawy prawnej - napisał wczoraj do RN.

Decyzja w czwartek

- Próbujemy to wszystko wyjaśnić - mówił nam K. Rapacz. - Właśnie wracam z kancelarii prawnej, bo chcieliśmy otrzymać jeszcze jedną opinię na ten temat. Z tej akurat wynika, że radny nie musiał składać mandatu przed przystąpieniem do konkursu.

Według mnie to byłoby nonsensem. Ale dla niektórych prawników brzmienie tego przepisu nie jest takie jednoznaczne. Dlatego w czwartek zapoznam wszystkich członków rady z ich opiniami. Wtedy też podejmiemy decyzję, którego z dwóch kandydatów (o fotel szefa MZK ubiega się jeszcze jedna osoba - przyp. red.) przedstawimy burmistrzowi - dodał K. Rapacz. Wyboru dokona wspólnie A. Kunt i Rada Nadzorcza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska